-Tutaj.-
Krzyknął Justin. Drzwi wejściowe trzasnęły tak mocno,że ściany zaczęły lekko
wibrować.
-Oboje tam
jesteście?- Harley praktycznie wrzasnął.Ugryzłam swoje usta,żeby nie zacząć się
śmiać.
-Harley,jesteśmy
po prostu pod prysznicem.- Oznajmiłam.
-Jesteś
kurwa martwy kiedy wyjdziesz Justin. Martwy.- Warknął. Justin się zaśmiał.
-Okej.-
Wyszliśmy z pod prysznica chwilę później.Owinęłam się w ręcznik,a Justin owinął
ręcznik w okół swoich bioder gdy wychodziliśmy z łazienki.
-Biegnij,
uciekaj stąd.- Wyszeptałam do Justina,który chichotał.Trzech chłopaków,których
widziałam w Jed's siedziało w pokoju kiedy weszłam do kuchni. Zatrzymałam się
kiedy wszyscy spojrzeli na moje ciało, wtedy zdałam sobie sprawę z tego,że mam
na sobie tylko ręcznik.Obróciłam się i popędziłam korytarzem do mojego
pokoju.Właśnie kiedy przechodziłam zobaczyłam Harleya pojawiającego się z nikąd
i wskakującego na Justina,tak,że oboje wylądowali na podłodze z łomotem,
właściwie to potężne uderzenie Harleya trafiło prosto w brzuch Justina sprawiając,że
chłopak zajęczał z bólu.
-Kurwa,ostrzegałem
Cię Bieber.- Ryknął Harley.Trochę się przestraszyłam, ponieważ ciosy Harleya
wydawały się bardzo bolesne,ale Justin się uśmiechał.
-Ona jest
moją dziewczyną,brachu, nic na to nie poradzę.- Wymruczał.
-Poradź coś
na to skurwysynie.- Warknął Harley i przywalił Justinowi w twarz.Wtedy Justin
postąpił najgorzej jak mógł, zaczął się śmiać.-Moja mała siostrzyczka. Ty
pierdolony dupku.Masz szczęście,że jesteś moim kumplem.- Harley wyburczał
jeszcze parę innych rzeczy,a potem ułożył swoje dłonie na szyi Justina.
-Okej,wystarczy
Harley.-Powiedziałam, gdy zobaczyłam gdzie były jego ręce.Spojrzał na mnie z
oczami czerwonymu z wściekłości.
-Czy chcesz
byś zamknięta w swoim pokoju na zawsze?-Zapytał mnie.Spojrzałam na niego.
-Nie jestem
Roszpunką, nie możesz zamknąć mnie w wieży na zawsze.-Powiedziałam na niego,a
on się uśmiechnął.
-Chcesz
przetestować tą teorię?- Spytał.Stchórzyłam trochę.
-Niekoniecznie.-Wymamrotałam.Wiem
i to z pewnością,że zamknąłby mnie w pokoju Justina i nie wypuściłby mnie.
-Tak
właśnie myślałem.-Uśmiechnął się głupio.Skurwysyn.
-Harley,przepraszam
chłopie.-Wymamrotał Justin w stronę mojego brata.Harley skinął do niego głową,a
potem udając,że jest dziewczyną mocno uderzył Justina w bok głowy i odepchnął
go lekko, po czym podniósł się z ziemi i pomógł wstać Justinowi. Było to dla
mnie dziwne, Harley naprawdę mocno przywalił Justinowi za to,że był ze mną pod
prysznicem,ale gdy tylko pozbył się tego ze swojego systemu byli z powrotem
najlepszymi przyjaciółmi. Boże, tak będzie już zawsze, Harley oraz pozostała
dwójka moich braci będą bić Justina, gdy tylko nas na czymś przyłapią, a potem
kiedy już się na nim wyżyją i przedstawią swój punkt widzenia znów będą
kumplami.
Mężczyźni
są dziwni!
-Czy to
Twoja dziewczyna tej godziny, Bieber?- Usłyszałam jak jeden z kolesi pyta go ze
śmiechem.
-Nie. Ona
jest moją dziewczyną, to ten stały typ związku.- Odpowiedział Justin,podczas
gdy razem z Harleyem wchodzili do salonu. Ich kumple wybuchnęli śmiechem,ale
szybko zostało to ukrócone.
-Przemyślałbym
to sobie ostrożnie zanim zaczniecie komentować moją małą siostrę.- Powiedział
Harley niskim warknięciem.
-Twoja
siostra? Sorry,brachu, myślałem,że Twoja siostra to małe dziecko. Nie
wiedziałem, że to była ona.- Odpowiedział gościu. Zagłuszyłam ich głosy
włączając iPod'a Justina i podłączając go do stacji dokującej, wcisnęłam
odtwarzanie losowe. Podczas, gdy muzyka grała ja ubrałam bieliznę. Zdążyłam
jeszcze założyć swoje jeansy zanim poczułam język na swojej szyi. Zapach
Justina dotarł do mnie i się uśmiechnęłam.
-Przestań.
- Ostrzegłam go, bez obracania się, na co odpowiedział mi jękiem,a ja znów się
uśmiechnęłam.- Muszę się uszykować przed wyjściem z Jakiem. - I praktycznie
wyczułam jak jego dłonie zaciskają się w pięści. Obróciłam się do niego i
ułożyłam swoje dłonie na jego karku.- Czy ktoś tu jest zazdrosny? - Spytałam.
On tylko na mnie spojrzał, co spowodowało mój śmiech.- Zupełnie nie masz o co
się martwić,kochanie.- Powiedziałam i go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek i
podniósł mnie, wybuchnęłam śmiechem i probowałam z powrotem stanąć na ziemi,
ale on mi nie pozwalał.
-Justin.-
Wrzasnął Harley. Justin westchnął i mnie wypuścił.
-Musimy
spędzać więcej czasu u Ciebie.- Wymamrotał.
-Dante
ciągle tam przesiaduje, od moich braci nie da się uciec. - Stwierdziłam
żartobliwie,a on jęknął.
- No co Ty
nie powiesz.- Powiedział, na co zachichotałam. Przebrałam się w swoje ciuchy i
przesusyszłam lekko włosy ręcznikiem, żeby utworzyć na nich fale, potem
założyłam swoją beanie na głowę i nałożyłam trochę makijażu. Kiedy już
skończyłam się szykować ponownie ruszyłam do kuchni i salonu, byli tam tylko
Justin, Harley i koleś, który myślał, że jestem małym dzieckiem. Reszta
chłopaków sobie poszła.
-Czy to
moja czapka? - Zapytał Harley. Otworzyłam lodówkę.
-To była
Twoja czapka. - Usiadłam tyłem do niego. Mój brat jęknął, co wywołało uśmiech
na mojej twarzy.
-Mama dała
Ci dużo takich czapek, ja też trochę potrzebowałam, a więc pozwoliłam sobię
zabrać kilka. - Oznajmiłam wyciągając butelkę 7 up'a.
- To tylko
czapka. - Kolega mojego brata zaczął się niego nabijać. Odwróciłam się i
wskoczyłam na ladę, w ten sposób mogłam na nich patrzeć.
- Nie masz
zielonego pojęcia jak to jest mieć ją jako siostrę, chłopie. Kocham ją aż po
zgon, ale ona doprowadza mnie do szaleństwa.- Powiedział Harley gapiąc się na
mnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, Justin zaczął się śmiać, wstał i
podszedł do mnie. Wcisnął się pomiędzy moje nogi i owinął swoje ręcę w okół
mojego ciała.
-Wyglądasz
pięknie.- Wyszeptał mi do ucha. Harley wstał z kanapy,podszedł do Justina i
odciągnął go ode mnie.- Koleś, nawet nic nie zrobiłem.- Powiedział Justin.
- Nie
możecie zachowywać się jak para w obecności mojej lub, któregokolwiek z naszych
kumpli. - Odpowiedział Harley popychając Justina na kanapę. Wybuchnęłam
śmiechem.
- W takim
razie, za każdym razem kiedy będę w pobliżu, będę od Ciebie odciągać
pielęgniarkę Anne.- Wyszczerzyłam się. Spiorunował mnie wzrokiem.
-Suka.-
Burknął. Mój telefon się rozdzwonił, wyciągnęłam go z torebki i odebrałam.
-Halo?
-Hej
kumpelo, jestem przed mieszkaniem Justina i Harleya. - Oznajmił Jake.
Uśmiechnęłam się.
-Już
schodzę, kumplu.- Powiedziałam i rozłączyłam się. Mina Justina była bardzo
zirytowana. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.- Nie marszcz
się...
-Bo
dostaniesz zmarszczek.- Dokończył razem z Harleyem. Zaczęłam się śmiać.
-Do
zobaczenia później. - Powiedziałam do całej trójki.
-Zadzwoń do
mnie jeśli będziesz mnie potrzebowała.- Wtrącił szybko Justin. Przewróciłam
oczami.
-Tak
zrobię, kotku. - Powiedziałam i podeszłam do drzwi.
-Jeśli
tylko spojrzy gdziekolwiek poniżej Twojej szyi,to...- Przerwałam jego wypowiedź
zatrzaskując drzwi ze śmiechem. Zbiegłam ze schodów i wyszłam z budynku.
-Hola
amigo.*- Powiedziałam wślizgując się do samochodu Jake'a.
-Cześć.-
Odpowiedział z brytyjskim akcentem, co sprawiło, że wybuchnęłam śmiechem.-
Gotowa? - Spytał. Skinęłam głową w odpowiedzi.
-Jasne.-
Oznajmiłam zapinając pas.
-A więc w
drogę. - Odpowiedział wjeżdżając na ulicę. Ziewnął.- A więc ile gróźb śmierci
nade mną wisi?- Zapytał. Zachichotałam.
-Przestałam
liczyć po dziesiątej.- Wzruszyłam ramionami, a on parsknął.- Nie przejmuj się
nimi, to lamusy.- Powiedziałam, na co Jake się wyszczerzył.
-Justin naprawdę nie wyglądał na zadowolonego,
gdy zapraszałem Cię na kolacje.- Stwierdził chłopak. Westchnęłam.
-Wiem, tłumaczyłam mu,że to tylko przyjacielska
kolacja, ale on nadal nie jest tym zachwycony. Będzie musiał się jednak do tego
przyzwyczaić, bo jesteś moim przyjacielem i tak właśnie zostanie.- Oznajmiłam.
-Masz cholerną racje. - Powiedział i wystawił
swoją rękę, żebym mogła mu przybić żółwika. Dziesięć minut później
podjechaliśmy pod małą, włoską restauracją i usiedliśmy przy małym, wygodnym
stoliku, który stał przy oknie.
-To miejsce jest takie ładne.- Powiedziałam
rozglądając się. Jake tylko się zaśmiał.
-Jeszcze nigdy Cię tu nie przywiozłem? Jestem
pewny,że bym to zrobił, robią tu najlepszą pizze.- Stwierdził.
-Już ja to ocenię.- Uśmiechnęłam się głupio, a on
wybuchnął śmiechem. Zamówiliśmy dużą pizze i trochę skrzydełek z kurczaka.- To
jest pyszne.- Powiedziałam jedząc mój, czwarty już, kawałek pizzy. Jake się do
mnie uśmiechnął.
-Gdzie Ty to wszystko mieścisz? - Zapytał
odnosząc się do ilości jedzenie skonsumowanej przez moją osobę. Wzruszyłam
ramionami.
-Szybki metabolizm?- Powiedziałam, a Jake zaczął
się śmiać.- Kiedy będe starsza i to wszystko mnie dogoni będe musiała częściej
uderzać do siłowni z chłopakami.- Dodałam.
-Teraz też chodzisz na siłownie?- Zadał pytanie. Skinęłam
głową.
-Taa, żeby utrzymywać silne mięśnie, po śpiączce
wiele z nich trochę przysnęło.- Zaśmiałam się. Chłopak zmarszczył brwi i
westchnął.- Przestań się tak marszczyć, nie spowodowałeś tej śpiączki, nie
bardziej niż ja. Słuchaj tego co mówię ja, a nie moi bracia czy Justin, okej?-
Powiedziałam i podniosłam swoją prawą ręke. Jake się zaśmiał i przybił mi
piątke.
-Okej.- Odpowiedział.- Pamiętasz kiedy w szpitalu
ten lekarz powiedział, że dopiero co przeszłaś epizod? O co mu wtedy chodziło?-
Zapytał zaciekawiony. Wzięłam głęboki wdech.
-Obiecujesz,że nie będziesz mnie traktować
inaczej? - Spytałam. Jake skinął głową.
-Przyrzekam, Ky.- Odpowiedział.
-Jestem bipolarna.- Wyszeptałam. Jego oczy
rozszerzyły się i lekko opadł na krzesło.
-Wow, tego się nie spodziewałem.- Oznajmił, po
czym wstrząsnął głową.- Ale teraz już wszystko w porządku,co nie? To znaczy
dali Ci na to jakieś leki?- Zadał kolejne pytanie. Uśmiechnęłam się, on
naprawdę się o mnie martwił, a nie tylko udawał.
-Taa, dali mi leki na kontrolowanie tego.-
Wyjaśniłam, a on skinął.
-Dobrze, chociaż jest z Tobą okej.- Odpowiedział,
na co odpowiedziałam uśmiechem.
-Dzięki, że nie ześwirowałeś.- Wyszczerzyłam się.
On tylko wzruszył ramionami.
-To nie Twoja wina, że to masz.- Powiedziała, a
ja znów się do niego uśmiechnęłam, za to, że był taki wyrozumiały.
Porozmawialiśmy o tym jeszcze chwilę, a potem on zgodził się utrzymać to w
sekrecie przed resztą ludzi, chodziło o to, żeby nie wiedział nikt spoza
rodziny i bliskich przyjaciół.- A więc słyszałem, że teraz wszyscy Twoi bracia
mają dziewczyny.- Powiedział niespodziewanie popijając swój napój. Skinęłam.
-Dante jest z Rayne już jakieś kilka lat, Jackson
chodzi z Bailą tylko parę tygodni, ale już są bardzo w sobie zakochani, to
takie urocze. Harley spotyka się z moją pielęgniarką ze szpitala, nie wiem czy
już są oficjalnie parą, ale niedługo pewnie będą.- Powiedziałam poruszając
brwiami. Jake wybuchnął śmiechem.
-Cóż, to dobrze, moż utrzymają ich z dala od
kłopotów.
-A więc...- Na chwilę się zatrzymałam, żeby wziąć
łyka mojego picia.- Ty się z kimś spotykasz?- Zapytałam. Chłopak uśmiechnął się
lekko.- Okej, kim ona jest? Powiedz mi wszystko.- Zaśmiałam się.
-To tylko dziewczyna, którą poznałem w Jed's
jakiś tydzień temu, już ją przeleciałem.- Wyszczerzył się. Zakrztusiłam się
swoim napojem.
-Jake. Ohyda! - Powiedziałam zniesmaczona.- Wiesz
brzmisz jak moi bracia i drużyna footballu.- Stwierdziłam. On wruszył
ramionami.
-On mnie praktycznie zgwałciła, Kyah. Nic nie
poradzę na to, że jestem seksowny.- Odpowiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem
trzęsąc głową.
-Czy to znaczy, że nadal sie z nią widujesz? Czy
może jest typem dziewczyny, którą przelecisz i zostawisz?- Spytałam. Pokręcił
głową.
-Nadal będę się z nią widywać w Jed's, będę ją
trzymał w pobliżu, facet ma swoje potrzeby.- Zaczął się śmiać. Pochyliłam się
nad stołem i trzepnęłam go w ramię.
-Zboczeniec.- Oznajmiłam, a on wzruszył ramionami
nadal się śmiejąc.- Jestem strasznie wdzięczna, że nie miałeś do tego takiego
podejścia,gdy my chodziliśmy na randki.- Powiedziałam. Chłopak jęknął.
-Wtedy to było co innego, bardzo mi się
podobałaś. Przespałbym się z Tobą gdybyś mi to zaproponowała, ale jestem
zadowolony, że tego nie zrobiliśmy, bo lubię się z Tobą przyjaźnić. W sumie to,
to sprawia, że czuję się bezpieczniejszy, kiedy się spotykaliśmy Twoi bracia
strasznie mnie przerażali.
-Ale z Ciebie dziewczyna.- Stwierdziłam. Jake
jęknął.
-Wcale, że nie.- Rzucił swoją serwetką na stół i
skrzyżował ramiona, co tylko mnie bardziej rozśmieszyło. Chłopak chichotał patrząc
na to jak się śmieje. Kelnerka pojawiła się obok nas z aparatem.
-Czy mogę wam zrobić zdjęcie na naszą ścianę
par?- Zapytała wskazując ową ścianę.
-Tak właściwie to my jesteśmy tylko przy...
-Oczywiście,że możesz.- Przerwałam Jake'owi.
Wstałam i obeszłam stolik, żeby usiąść mu na kolanach. On owinął swoje ramiona
w okół mojej talii i przysunęliśmy do siebie nasze policzki.- Nadal jesteś
dziewczyną.- Wyszeptałam. Zaczął gilgotać moje boki, powodując u mnie wybuch
śmiechu tak samo jak u niego i właśnie w tym momencie kelnerka zrobiła nam
zdjęcie.
-O mój Boże, to jest takie urocze.- Kelnerka
uśmiechnęła się szeroko.
-Pod spodem proszę napisać 'najlepsi
przyjaciele'.- Jake wyszczerzył się do niej, a na jej policzek wpełznął lekki
rumieniec. Kobieta skinęła głową i odeszła.
-Koleś, ja siedzę na Twoim kolanie, a Ty sobie
flirtujesz z kelnerką, to boli Jake, bardzo boli.- Powiedziałam dramatycznym
tonem. On tylko mnie mocniej uścisnął i dał mi całusa w policzek.
-Tak się cieszę, że z Tobą wszystko dobrze, wiesz
o tym?- Powiedział, a ja skinęłam głową oddając uścisk. Kiedy wróciłam na swoje
miejsce kelnerka wróciła, żeby pokazać nam zdjęcie, było ono na kartce papieru,
a pod spodem tak jak poprosił Jake, pisało 'najlepsi przyjaciele'. Napisała tam
także nasze imiona i powtórzyła się o tym jacy to my jesteśmy uroczy. Zrobiła
też kopię dla nas obu. Włożyłam je do torebki, żeby móc je oprawić gdy wrócę do
domu.- To na serio wygląda tak jakbyśmy się spotykali na tym zdjęciu.-
Powiedział Jake, a ja się zaśmiałam.
-To dobrze, że napisała pod 'najlepsi
przyjaciele' pod tym zdjęciem.- Powiedziałam, a on znowu skinął. Złapałam go na
ponownym patrzeniu na tą kelnerkę i rzuciłam w niego kawałkiem sera.
-Hej, żadnego rzucania składnikami pizzy przy
stole.- Zajęczał. Zaśmiałam się.
-Ciągle ją obczajasz. Gościu jeśli nadal byśmy
chodzili to skopałabym Twój tyłek.- Oznajmiłam. Wyszczerzył się i uniósł brwi.
-Gdybyśmy nadal byli razem, upewniłbym się żebyś
leżała na swoich plecach w moim mieszkaniu mniej więcej teraz.- Gapiłam się na
niego.
-Ty zboczeńcu.- Powiedziałam na co on wybuchł
śmiechem i wzruszył ramionami.
-Jestem facetem i nie będę kłamał, że nigdy sobie
tego nie wyobrażałem, ale teraz - Potrząsnął głową - to byłoby dziwne.
-Bo jesteśmy przyjaciółmi?- Zapytałam, a on
skinął głową.- Taa, też tak myślę.- Powiedziałam, gdy kończyliśmy naszą pizze.
-Czy Twoi bracia powiedzieli Ci o jutrzejszej
imprezie w domu bractwa?- Zapytał ni z tego, ni z owego Jake, a ja zmarszczyłam
brwi i pokręciłam głową. Jake przewrócił oczami.- To domowa impreza
przebierana.- Dodał. Był to dom bractwa Sigma do, którego czasem zachodzili moi
bracia i Justin, jako,że do niego należeli.
-Jestem zaproszona czy...
-Oczywiście,że jesteś. Po pierwsze; jesteś
siostrą Jacksona i Harleya, którzy są legendami w naszym domu, tak samo jak
Justin. Po drugie; jesteś moją bliską przyjaciółką, a po trzecie; jesteś
gorąca, wszystkie gorące dziewczyny są zaproszone.- Poruszył brwiami, a ja
pochyliłam się i ponownie walnęłam go w ramię śmiejąc się.
****
-Musimy to robić częście, dobrze się bawiłam.-
Powiedziałam, gdy Jake zatrzymał się przed blokiem mieszkalny Justina i
Harleya.
-Zgadzam się, moja droga.- Powiedział nachylając
się, żeby dać mi buziaka w policzek i przytulić mnie mocno.- Kocham Cię , wiesz?-
Dodał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Ja też Cię kocham, nie zapominaj o tym.-
Odpowiedziałam bawiąc się palcami, a on zaczął się śmiać.- Do zobaczenia jutro
na imprezie?- Zapytałam, a on skinął głową w odpowiedzi.
-Co założysz?- Zapytał szczerząc się do mnie.
Wzruszyłam ramionami.
-Jeszcze nie zdecydowałam, Rayne ma kupę
kostiumów, wybiorę jeden z nich.- Oznajmiłam, a on znowu skinął.
-Do zobaczenia jutro.- Powiedział. Wyciągnęłam
się w jego stronę i przytuliłam się do niego ponownie.
-Do zobaczenia- Powiedziałam wysiadając z
samochodu. Odjeżdżając zatrąbił, a więc pomachałam mu i wbiegałam po schodach,
dopóki nie dotarłam do piętra chłopaków. Kiedy weszłam do mieszkania Justin
siedział na ladzie kuchennej rozmawiając do jakiejś dziewczyny w blond włosach.
Teraz, gdy się rozejrzałam zauważyłam, że było tu
kilku facetów i kilka dziewczyn. Trzasnęłam drzwiami, żeby zwrócić na siebie
uwagę.
-Dobrze się bawiłaś, siostrzyczko?- Zapytał
Harley podczas gdy jakaś brązowo włosa dziewczyna usiadła blisko niego.
Wpatrywałam się w niego, nie podobała mi się scena do, której własnie
wkroczyłam.
-Tak.- Odpowiedziałam po prostu. Dobrze się
bawiłam, więc po co miałabym kłamać? A potem spojrzałam na wszystkie
dziewczyny, które przypadkowo były pół - nagie.
-Czemu oni tu są?- Spytałam w odpowiedzi
otrzymując, wcale nie takie miłe, spojrzenia od dziewczyn.
-Po prostu zaprosiliśmy parę przyjaciół.-
Odpowiedział Justin przebiegle. Byli tutaj jako "przyjaciele", żeby
mnie wkurwić, ponieważ wyszłam na kolację z moim prawdziwym przyjacielem?
Pierdolony skurwysyn !
____________________________________________________________________________________
* Hola amigo - z hiszpańskiego ' Witaj
przyjacielu '.
____________________________________________________________________________________
No hej . :D Rozdział jednak zdążyłam dodać
dzisiaj, mam nadzieję, że się spodoba.Sorry za jakiekolwiek bledy. Mi osobiście najbardziej podoba się
koniec, a wam ? Pozdrawiam,
N xx
( @aprilsnikki )
Jest rozdział *.* cały jest super <3
OdpowiedzUsuńahfdxvtgfvfgf *.* dawaj nexta bo nie wytrzymam !!!!! <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam miedzy nimi to, ze ciagle sa jakies smieszne sprzeczki i zazdrośc haha
OdpowiedzUsuńoni sa najwspanialsza para ever haha
świetny ten rozdzial, chociaz wolalabym wiecej justina i ky :3
czekam na kolejny! kiedy dodasz? :)
@ejsahyounie
Kyah pokazuje swoja zła stronę ? Lol świetny rozdział ;) czekam na nowy kckck <333
OdpowiedzUsuńz każdym rozdziałem kocham to jeszcze bardziej ❤
OdpowiedzUsuńCiekawr jak Kyah zareaguje na to. Ja to bym sie nie odzywała do Jusa. Ale boje sie że ona może mieć epizod./@iharryxon
OdpowiedzUsuńGenialny. <3 oby tylko Kyah nie miała żadnego epizodu ze zdenerwowania!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. Pozdrawiam
O mój Boże, oo mój Boże genialne nie moge doczekać się następnego rozdziału i zobaczyć się potoczy akcja. Końcówka najlepsza i jeszcze zachowanie Harleya wobec Justina. <3
OdpowiedzUsuńKocham to!
OdpowiedzUsuńzgadza sie,komcowka najlepsza :) - @stratfordslaugh
OdpowiedzUsuńNajfajniejsza końcówka *,*
OdpowiedzUsuńdrama wkracza ? :D
OdpowiedzUsuńwoaah cos czuje ze dobrze to sie nie skonczy! do nastepnego xoxo
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwiniecie wątku !
OdpowiedzUsuńJjjjjeeeejuuu! Dobra.. zaczne tak.. przeczytalam wszystkie rozdzialy przez dwa dni *.* cudowneee! Czekam na nastepny,to jest superanckie! Jesli mozesz napisz kiedy next *-* (odpowiedz na pytanie czy cos.) Nowy czytelnik ci doszedl! :D -o.
OdpowiedzUsuńffgdefuhuv brak slow *-*
OdpowiedzUsuńUUUUU WKURWILA SIE AAHAHAHA BĘDZIE EPIZOD XD
OdpowiedzUsuńNie będzie
UsuńBkyhkcjkgn! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ff, jak dobrze ze teraz rodzialy sa dodawane czesto, dzieki za to xx
OdpowiedzUsuńOstroooo.....:P
OdpowiedzUsuńDrama za 3,2,1...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
@scute4
No końcówka najlepsza :)
OdpowiedzUsuńCzyżby drama time? Hahahahahahaha
OdpowiedzUsuń/@mercinialler ♡
Super rozdział, czekam n nastepny!:)
OdpowiedzUsuńSuper!!! Kocham to <33333
OdpowiedzUsuńWyczuwam jakąś kłótnię (?)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńProszę, mogłabyś trochę częściej dodawać rozdziały? Rozumiem, że to zależy od wolnego czasu, ale kurcze... to jest jedno z moich ulubionych opowiadań i nawet nie wiesz, jak się cieszę, kiedy zobaczę, że jest dodany kolejny rozdział! :)
Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile
super <3
OdpowiedzUsuńCzekam nn:*
OdpowiedzUsuńJustin taki zazdrosny haha
Jest świetny, czekam na kolejny. Nie chcę być nie miła czy coś, tylko tak z ciekawości pytam dlaczego są dodawane w takim dużym ostępie czasowym?
OdpowiedzUsuńomg. jak. ja. to. kocham.
OdpowiedzUsuńskdjjsfglalalsdbbcjxbsjsjsk
umieraaaam
to ff wyzwala we mnie tyle emocji
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Jezuuuu <3 dopiero zaczelam czytac tego bloga, a juz wszystkie rozdzialy za mna :o jeju czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń