niedziela, 2 marca 2014

chapter 21 part II

Miesiąc po wyjściu ze szpitala....

-Boże, czuję się dobrze Justin. Już wzięłam swoje leki przed lekcjami, idę jedynie kupić sobie lunch więc daj mi spokój.- prawie warknęłam kiedy opuściłam stolik i przeszłam przez stołówkę by kupić sobie coś do jedzenia.
-Hej, wariatko.- usłyszałam za sobą czyjś głos.
Wywróciłam oczami, wiem że nazywa mnie tak od naszej walki i nie dlatego że wie o mojej dwubiegunowości.
-Hej, suko.- odpowiedziałam równie pogodnie.
-Więc to twój pierwszy tydzień z powrotem. Naprawdę mam nadzieję, że znowu się wciągasz.- suka aka Jessie uśmiechnęła się, teraz stojąc obok mnie.
-O Boże, wiesz że chodzenie od klasy do klasy to wielki wysiłek? Ale jakimś sposobem udało mi się to zrobić. Oklaski dla mnie.- uśmiechnęłam się sztucznie.
Wyraźnie żartowałam, ostatni miesiąc był naprawdę dobry. Nie miałam ani jednego epizodu, jestem szczęśliwa, jestem znowu zdrowa i wróciłam do szkoły. Wszystko idzie dobrze, trzy razy w tygodniu mam sesje z doktorem Lee i odkąd wyszłam ze szpitala raz widziałam się z doktorem Chance na wizycie w przychodni. Wszystko idzie fantastycznie, oprócz wpadania na tą sukę i podwójna opiekuńczość moich przyjaciół i rodziny, ale oprócz tego jest świetnie.
-Wiesz że ostatecznie Justin się tobą znudzi. Pieniądze twojego tatusia muszę utrzymywać go przy tobie.- gdakała suka.
Odwróciłam się i wróciłam do stolika zanim pozwoliłam jej do siebie dotrzeć.
-Trzymajcie ją z dala ode mnie.- powiedziałam siadając.
-Co powiedziała?- warknęła Rayne gotowa by skopać jej tyłek, szkoda że Dante złapał ją za ramię.
-Że Justin jest ze mną tylko dla pieniędzy tatusia.-wzruszyłam ramionami.
Położył mnie sobie na kolanach i przytulił twarz do mojej szyi.
-Nie wierz żadnemu słowu z jej ust, Kotku.- powiedział i pocałował mnie w usta.
Pokiwałam głową.
-Nakarmiłeś Tibblesa zanim wyszedłeś z mieszkania?- zapytałam go.
Westchnął.
-Przysięgam że kochasz tego psa bardziej ode mnie.-skrzywił się.
-No ba.- Rayne, Baila i ja powiedziałyśmy równocześnie.
Wybuchnęłyśmy śmiechem i przybiłyśmy sobie piątki.
Tibbles jest najsłodszym szczenięciem na świecie, tak bardzo go kocham. Był moim prezentem urodzinowym od Justina. Poważnie, zaczęłam krzyczeć na całe mieszkanie kiedy wróciłam ze szpitala, przytulałam go przez cały dzień.
-Idioci.- wymamrotał Jackson.
-Serio?- uśmiechnęła się Baila i wspięła się na niego siadając na nim okrakiem. Jego dłonie powędrowały prosto do jej tyłka.
-Woah, pokazujcie troszkę mniej, ludzie starają się tutaj jeść.- powiedziałam i układam jabłko Justina z jego tacy.
Jednak on miał dwa.
Uśmiechnął się kiedy to zauważyłam.
-Zawsze kradniesz moje, więc teraz biorę dwa. Jedno dla mnie, jedno dla ciebie.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
Spojrzałam na Jacksona i Baile, wciąż byli w tej samej pozycji.
Wywróciła oczami.
-Tylko na nim siedzę.- powiedziała i zaśmiała się z tego jak to zabrzmiało.
-To obrzydliwe, wzbudzacie we mnie odrazę.- powiedziałam a ona i Jackson się zaśmiali.- Z pewnością będziecie mieli dzieci jako pierwsi.- uśmiechnęłam się.
Baila otworzyła szeroko oczy i zeskoczyła z Jackson jakby był ogniem. On też wyglądał jakby został uderzony.
-Nie ma takiej opcji.- powiedzieli razem.
Uśmiechnęłam się.
-Żartowałam, ale z niego zeszłaś.
-Suka.- powiedział Jackson, a ja się zaśmiałam.
-Nadrabiasz zaległości na lekcjach?- zapytał Dante a ja kiwnęłam głową.
-Tak, Justin pomógł mi się uczyć w domu.- uśmiechnęłam się i owinęłam swoje ramiona wokół szyi Justina.
-Ach tak, więc to tak bardzo wstrętne kiedy Baila siedzi na moich kolanach, ale okej kiedy siedzisz na kolanach Justina?- powiedział do mnie Jackson.
-Jest różnica, ja nie uprawiam z nim seksu w ubraniach na krześle w stołówce.- uśmiechnęłam się szeroko.
Baila zrobiła się czerwona ale Jackson się uśmiechnął i owinął wokół niej swoje ramię sprawiając że jeszcze bardziej się zarumieniła.
Zaśmiałam się.
-Nie, ty robisz to w domu na naszych oczach.- Baila odparła i wszyscy chłopcy powiedzieli „ochhh”.
Justin się zaśmiał czerpiąc przyjemność z tej rozmowy.
-Nie fair, wiesz że to przez moje leki.- wyszeptałam a ona wzruszyła ramionami.
-Ja nie mam problemów z twoimi lekami.- Justin uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Nie, ponieważ uprawiasz przez nie seks dos veces al dia.- zauważyła Rayne.
-Jak często uprawiasz seks? Powiedziała to po hiszpańsku więc nie zrozumiałem.- jeden z graczy footballu zapytał Justina sprawiając że ten szeroko się uśmiechnął.
-Powiedziałam, że dwa razy dziennie.- Rayne powiedziała wzruszając ramionami.
Moi bracia zacisnęli pięści. Może i wiedzą że uprawiam seks z Justinem, ale wciąż im to nie odpowiada.
-Zmieńmy temat, proszę?- uśmiechnęłam się promiennie.
-Zdecydowanie.- warknął Harley patrząc na Justina który powstrzymywał się od śmiechu.
-Czy któryś z was dzisiaj walczy?- zapytałam Harleya i Justina.
Justin trochę się naprężył.
-Dlaczego o to pytasz?- zapytał kładąc rękę na moich plecach.
-Tylko się zastanawiam, chciałam iść z dziewczynami do Jed's.- uśmiechnęłam się.
Rayne i Baila także się uśmiechnęły, nawet Dante to zrobił.
Czy reszta się uśmiechnęła? Nie!
-Nie idziesz do Jed's.- powiedział Justin, a ja zakaszlałam.
-Przepraszam?- spojrzałam na niego.
-Słyszałaś.- powiedział, patrzył prosto na mnie rzucając mi wyzwanie.
Próbowałam ześlizgnąć się z jego kolan, ale mnie trzymał.
-Justin, posłuchaj. Nie będziesz mi mówił co mam robić. Jesteś moim chłopakiem, nie ojcem.- powiedziałam bardzo stanowczo.
-Nie obchodzi mnie to, co jeśli coś się stanie w Jed's?- zapytał odnosząc się, jak przypuszczam, do mojego wariowania.
-Nic się nie stanie, czuję się dobrze z moją nową dawką.- odpowiedziałam mu szczerze.
Wymamrotał coś do Harleya, który wzruszył ramionami.
-Nie mówcie o mnie jakby mnie tutaj nie było. Nie pytam o pozwolenie, idę czy wam się to podoba czy nie.- oznajmiłam i tym razem wstałam wyrywając się Justinowi.
-Nie mam więcej lekcji, a wy?- zapytałam Rayne i Baili.
Rayne nie miała, a Baila tak. Więc Rayne i ja powiedziałyśmy jej żeby przyszła do naszego mieszkania żebyśmy mogły razem wyjść i się zgodziła.
Justin wyglądał na wkurzonego, moi bracia nie lepiej.
-Pogadam z wami później.- powiedziałam po czym odwróciłam się i opuściłam stołówkę z Rayne.-On mnie dusi.- westchnęłam kiedy ruszyłyśmy w stronę parkingu.
-Wiem, ale ciężko być na niego złym bo tak bardzo się o ciebie troszczy.-odpowiedziała.
-Tak Rayne, ale serio, często się kłócimy. Dziękuję Bogu za moje leki bo inaczej reagowałabym gwałtowniej.- powiedziałam a ona się zaśmiała.
-Doprowadza cię do szaleństwa, to co robi miłość. Uwierz mi, wiem o tym. Dante wciąż całuje mój culo za naszą kłótnię tydzień temu.- uśmiechnęła się z wyższością.
-Słyszałam jak rozmawia z tobą przez telefon...- przerwałam przygotowując się by jak najlepiej udać Dantego rozmawiającego z Rayne przez telefon.- Mami... mami... mami... po prostu się zamknij...Rayne... tylko posłuchaj, wiesz że mi przykro, te quiero mami.
Rayne wybuchnęła śmiechem.
-To ci się udało.-znowu się zaśmiała.
-Nie sądzisz że to dziwne, że jest w 100% Amerykaninem ale rozmawia z tobą po hiszpańsku?- zapytałam jej.
Znałam odpowiedź, ale chciałam trzymać temat rozmowy z dala ode mnie i Justina.
-Kocham kiedy mówi do mnie po hiszpańsku. Rozumie i mówi bardzo dobrze, jak na przykład kiedy rozmawia z mi familia to dla niego nic. Mi papi i mami uważają że to świetne że także go rozumie. Myślę że jesteśmy razem tak długo, że dla niego to już naturalne.- wzruszyła ramionami.
-Nie, wie że to lubisz. Nigdy nie mówi po hiszpańsku dopóki nie jest w towarzystwie twoim lub twojej rodziny.-zauważyłam.
-Que es unamor.- uśmiechnęła się szeroko.
Wywróciłam oczami.
-Tak, jest kochany. Bla,bla, bla.- machnęłam na nią ręką za co mnie uderzyła.
-Och, och, zgadnij o kim Harley rozmawiałam wczoraj z Dante?- pisnęła Rayne.
-Okej, osądzając po twoim dziwnym piśnięciu sądzę że chodzi o kobietę?-uśmiechnęłam się.
-Tak ale o którą?- uśmiechnęła się szeroko kiedy dotarłyśmy do mojego samochodu.
-Skąd ja to mogę wiedzieć, ten koleś pieprzył więcej dziewczyn niż ja mam znajomych na facebooku.- zaśmiałam się.
-Ale ty masz setki znajomych na Face- fuj nawet nie chcę o tym myśleć.-Rayne zrobiła obrzydzoną minę a ja się zaśmiałam.
-Witaj w moim świecie, amigo.
-Okej, nie będziesz w stanie zgadnąć więc ci powiem... ma dzisiaj randkę z Anną.- klasnęła w dłonie.
Spojrzałam na nią i oparłam się na kierownicy przez przypadek naciskając na klakson.
Pokręciłam głową.
-Anna? Anna...W sensie z moją siostrą Anną?- zapytałam.
Pokiwała głową.
-Si.
-Wow... prawdziwa randka?- zapytałam.
-Zabiera ją do Jed's.- przerwała zapinając się pasem, ja też to zrobiłam.
-Prawdopodobnie smsowali odkąd wyszłaś ze szpitala, najpierw zabiera ją na obiad a później do Jed's. Nie sądzę by się ciebie tam spodziewał ale po tym jak wyraźnie oznajmiłaś to na stołówce, zobaczysz to na własne oczy.
-Nie sądzę by był na prawdziwej randce od... lat. Ten dupek wyciągnął korzyści z tego że leżałam w szpitalu prawie umierając przez tygodnie i założę się że przez cały ten czas ją obserwował.- zachichotałam i potrząsnęłam głową.
-Myślę że to chido.- Rayne uśmiechnęła się kiedy ja wycofałam i zaczęłam jechać w kierunku naszego mieszkania.-Jeśli ona i Harley zaczną się spotykać to żaden z twoich braci nie będzie już singlem a to oznacza brak pozerskich chicas w Jed's.
-Wciąż będą się kręcić. Zobacz na reakcje jakie wywołują Jackson i Dante wśród dziewczyn na kampusie, a obydwoje mają dziewczyny.- zauważyłam.
-Nie przypominaj mi, jakaś perra nie rozumie „odpieprz się” nawet w więcej niż jednym języku.- jęknęła a ja się zaśmiałam.
-Wiem jak się czujesz, wkurzam się gdy dziewczyny starają się flirtować z Justinem kiedy siedzę zaraz obok.- warknęłam.
-To nie dobre dla twojego mózgu, chica. Słyszałaś doktora Chance, nie pakuj się w stresujące sytuacje.- zaśpiewała.
Wywróciłam oczami.
-Słyszałam to milion razy.- jęknęłam, a ona się uśmiechnęła.
-My tylko się o ciebie troszczymy.
-Wiem ale dziś wieczorem chcę się tylko zabawić.- oznajmiłam.
Rayne się uśmiechnęła.
-Zrobione chica.- puściła mi oczko. 


~*~ 

hej, przepraszam za opóźnienie, ale były ostatki itd. 
przepraszam za błędy, poinformuję jutro, biegnę się uczyć, dobranoc x 

36 komentarzy:

  1. Super ^^ czekam na nastepny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ghfdbgjbdjfghjsd zarąbisty

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to tłumaczenie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to tak bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, nadopiekunczość, kocham to (sarkazm). Ciekawe co się stanie w Jed's. I cieszę się, że w końcu dodałaś nowy! Jest super! Kiedy następny haha?

    OdpowiedzUsuń
  7. ojej dodalas nowy, bardzo sie ciesze aksnksjsks kocham to tlumaczenie, i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialua sksjjsjsjsjsjdjdjdj

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ff ♥ w ogóle świetnie tłumaczysz i nie moge sie doczekać nn ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnyyyy ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny, na prawdę :))
    + http://withoutyouff.blogspot.com/ Zapraszamy na nowe FF :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :)
    Zapraszam do mnie kochanie :)
    Liczę na komentarz :)
    selena-and-justin-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny
    Czekam na NN ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny..
    Uwielbiam jak wszyscy razem dyskutują.. Zawsze mają takie fajne konwersacje. :)
    Głupia suka Jessie!
    Uuu słodki momencik Baili i Jacksona ♥ U też Justina i Kyah ♥
    Jestem ciekawa jak tam siostra Anna :)
    Oj będzie się działo w Jed's :D
    Czekam na next.
    ~ @Roxy_Wachowiak
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham kocham kocham :*
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże piękny czekam na nn, i co ja teraz będę czytać ♡:'(XD<3

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy mogłabym być informowana o nowych rozdziałach? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham to opowiadanie szybko dawaj kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekamy na następne. Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Boze ile mozna czekac na nowy rozdzial....

    OdpowiedzUsuń
  22. masz zamiar jeszcze to tłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń