Miesiąc po wyjściu
ze szpitala....
-Boże, czuję się
dobrze Justin. Już wzięłam swoje leki przed lekcjami, idę jedynie
kupić sobie lunch więc daj mi spokój.- prawie warknęłam
kiedy opuściłam stolik i przeszłam przez stołówkę by
kupić sobie coś do jedzenia.
-Hej, wariatko.-
usłyszałam za sobą czyjś głos.
Wywróciłam
oczami, wiem że nazywa mnie tak od naszej walki i nie dlatego że
wie o mojej dwubiegunowości.
-Hej, suko.-
odpowiedziałam równie pogodnie.
-Więc to twój
pierwszy tydzień z powrotem. Naprawdę mam nadzieję, że znowu się
wciągasz.- suka aka Jessie uśmiechnęła się, teraz stojąc obok
mnie.
-O Boże, wiesz że
chodzenie od klasy do klasy to wielki wysiłek? Ale jakimś sposobem
udało mi się to zrobić. Oklaski dla mnie.- uśmiechnęłam się
sztucznie.
Wyraźnie
żartowałam, ostatni miesiąc był naprawdę dobry. Nie miałam ani
jednego epizodu, jestem szczęśliwa, jestem znowu zdrowa i wróciłam
do szkoły. Wszystko idzie dobrze, trzy razy w tygodniu mam sesje z
doktorem Lee i odkąd wyszłam ze szpitala raz widziałam się z
doktorem Chance na wizycie w przychodni. Wszystko idzie
fantastycznie, oprócz wpadania na tą sukę i podwójna
opiekuńczość moich przyjaciół i rodziny, ale oprócz
tego jest świetnie.
-Wiesz że
ostatecznie Justin się tobą znudzi. Pieniądze twojego tatusia
muszę utrzymywać go przy tobie.- gdakała suka.
Odwróciłam
się i wróciłam do stolika zanim pozwoliłam jej do siebie
dotrzeć.
-Trzymajcie ją z
dala ode mnie.- powiedziałam siadając.
-Co powiedziała?-
warknęła Rayne gotowa by skopać jej tyłek, szkoda że Dante
złapał ją za ramię.
-Że Justin jest ze
mną tylko dla pieniędzy tatusia.-wzruszyłam ramionami.
Położył mnie
sobie na kolanach i przytulił twarz do mojej szyi.
-Nie wierz żadnemu
słowu z jej ust, Kotku.- powiedział i pocałował mnie w usta.
Pokiwałam głową.
-Nakarmiłeś
Tibblesa zanim wyszedłeś z mieszkania?- zapytałam go.
Westchnął.
-Przysięgam że
kochasz tego psa bardziej ode mnie.-skrzywił się.
-No ba.- Rayne,
Baila i ja powiedziałyśmy równocześnie.
Wybuchnęłyśmy
śmiechem i przybiłyśmy sobie piątki.
Tibbles jest
najsłodszym szczenięciem na świecie, tak bardzo go kocham. Był
moim prezentem urodzinowym od Justina. Poważnie, zaczęłam krzyczeć
na całe mieszkanie kiedy wróciłam ze szpitala, przytulałam
go przez cały dzień.
-Idioci.-
wymamrotał Jackson.
-Serio?-
uśmiechnęła się Baila i wspięła się na niego siadając na nim
okrakiem. Jego dłonie powędrowały prosto do jej tyłka.
-Woah, pokazujcie
troszkę mniej, ludzie starają się tutaj jeść.- powiedziałam i
układam jabłko Justina z jego tacy.
Jednak on miał
dwa.
Uśmiechnął się
kiedy to zauważyłam.
-Zawsze kradniesz
moje, więc teraz biorę dwa. Jedno dla mnie, jedno dla ciebie.-
uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
Spojrzałam na
Jacksona i Baile, wciąż byli w tej samej pozycji.
Wywróciła
oczami.
-Tylko na nim
siedzę.- powiedziała i zaśmiała się z tego jak to zabrzmiało.
-To obrzydliwe,
wzbudzacie we mnie odrazę.- powiedziałam a ona i Jackson się
zaśmiali.- Z pewnością będziecie mieli dzieci jako pierwsi.-
uśmiechnęłam się.
Baila otworzyła
szeroko oczy i zeskoczyła z Jackson jakby był ogniem. On też
wyglądał jakby został uderzony.
-Nie ma takiej
opcji.- powiedzieli razem.
Uśmiechnęłam
się.
-Żartowałam, ale
z niego zeszłaś.
-Suka.- powiedział
Jackson, a ja się zaśmiałam.
-Nadrabiasz
zaległości na lekcjach?- zapytał Dante a ja kiwnęłam głową.
-Tak, Justin pomógł
mi się uczyć w domu.- uśmiechnęłam się i owinęłam swoje
ramiona wokół szyi Justina.
-Ach tak, więc to
tak bardzo wstrętne kiedy Baila siedzi na moich kolanach, ale okej
kiedy siedzisz na kolanach Justina?- powiedział do mnie Jackson.
-Jest różnica,
ja nie uprawiam z nim seksu w ubraniach na krześle w stołówce.-
uśmiechnęłam się szeroko.
Baila zrobiła się
czerwona ale Jackson się uśmiechnął i owinął wokół niej
swoje ramię sprawiając że jeszcze bardziej się zarumieniła.
Zaśmiałam się.
-Nie, ty robisz to
w domu na naszych oczach.- Baila odparła i wszyscy chłopcy
powiedzieli „ochhh”.
Justin się zaśmiał
czerpiąc przyjemność z tej rozmowy.
-Nie fair, wiesz że
to przez moje leki.- wyszeptałam a ona wzruszyła ramionami.
-Ja nie mam
problemów z twoimi lekami.- Justin uśmiechnął się do mnie
szeroko.
-Nie, ponieważ
uprawiasz przez nie seks dos veces al dia.- zauważyła Rayne.
-Jak często
uprawiasz seks? Powiedziała to po hiszpańsku więc nie
zrozumiałem.- jeden z graczy footballu zapytał Justina sprawiając
że ten szeroko się uśmiechnął.
-Powiedziałam, że
dwa razy dziennie.- Rayne powiedziała wzruszając ramionami.
Moi bracia
zacisnęli pięści. Może i wiedzą że uprawiam seks z Justinem,
ale wciąż im to nie odpowiada.
-Zmieńmy temat,
proszę?- uśmiechnęłam się promiennie.
-Zdecydowanie.-
warknął Harley patrząc na Justina który powstrzymywał się
od śmiechu.
-Czy któryś
z was dzisiaj walczy?- zapytałam Harleya i Justina.
Justin trochę się
naprężył.
-Dlaczego o to
pytasz?- zapytał kładąc rękę na moich plecach.
-Tylko się
zastanawiam, chciałam iść z dziewczynami do Jed's.- uśmiechnęłam
się.
Rayne i Baila także
się uśmiechnęły, nawet Dante to zrobił.
Czy reszta się
uśmiechnęła? Nie!
-Nie idziesz do
Jed's.- powiedział Justin, a ja zakaszlałam.
-Przepraszam?-
spojrzałam na niego.
-Słyszałaś.-
powiedział, patrzył prosto na mnie rzucając mi wyzwanie.
Próbowałam
ześlizgnąć się z jego kolan, ale mnie trzymał.
-Justin, posłuchaj.
Nie będziesz mi mówił co mam robić. Jesteś moim
chłopakiem, nie ojcem.- powiedziałam bardzo stanowczo.
-Nie obchodzi mnie
to, co jeśli coś się stanie w Jed's?- zapytał odnosząc się, jak
przypuszczam, do mojego wariowania.
-Nic się nie
stanie, czuję się dobrze z moją nową dawką.- odpowiedziałam mu
szczerze.
Wymamrotał coś do
Harleya, który wzruszył ramionami.
-Nie mówcie
o mnie jakby mnie tutaj nie było. Nie pytam o pozwolenie, idę czy
wam się to podoba czy nie.- oznajmiłam i tym razem wstałam
wyrywając się Justinowi.
-Nie mam więcej
lekcji, a wy?- zapytałam Rayne i Baili.
Rayne nie miała, a
Baila tak. Więc Rayne i ja powiedziałyśmy jej żeby przyszła do
naszego mieszkania żebyśmy mogły razem wyjść i się zgodziła.
Justin wyglądał
na wkurzonego, moi bracia nie lepiej.
-Pogadam z wami
później.- powiedziałam po czym odwróciłam się i
opuściłam stołówkę z Rayne.-On mnie dusi.- westchnęłam
kiedy ruszyłyśmy w stronę parkingu.
-Wiem, ale ciężko
być na niego złym bo tak bardzo się o ciebie
troszczy.-odpowiedziała.
-Tak Rayne, ale
serio, często się kłócimy. Dziękuję Bogu za moje leki bo
inaczej reagowałabym gwałtowniej.- powiedziałam a ona się
zaśmiała.
-Doprowadza cię do
szaleństwa, to co robi miłość. Uwierz mi, wiem o tym. Dante wciąż
całuje mój culo za naszą kłótnię tydzień temu.-
uśmiechnęła się z wyższością.
-Słyszałam jak
rozmawia z tobą przez telefon...- przerwałam przygotowując się by
jak najlepiej udać Dantego rozmawiającego z Rayne przez telefon.-
Mami... mami... mami... po prostu się zamknij...Rayne... tylko
posłuchaj, wiesz że mi przykro, te quiero mami.
Rayne wybuchnęła
śmiechem.
-To ci się
udało.-znowu się zaśmiała.
-Nie sądzisz że
to dziwne, że jest w 100% Amerykaninem ale rozmawia z tobą po
hiszpańsku?- zapytałam jej.
Znałam odpowiedź,
ale chciałam trzymać temat rozmowy z dala ode mnie i Justina.
-Kocham kiedy mówi
do mnie po hiszpańsku. Rozumie i mówi bardzo dobrze, jak na
przykład kiedy rozmawia z mi familia to dla niego nic. Mi papi i
mami uważają że to świetne że także go rozumie. Myślę że
jesteśmy razem tak długo, że dla niego to już naturalne.-
wzruszyła ramionami.
-Nie, wie że to
lubisz. Nigdy nie mówi po hiszpańsku dopóki nie jest w
towarzystwie twoim lub twojej rodziny.-zauważyłam.
-Que es unamor.-
uśmiechnęła się szeroko.
Wywróciłam
oczami.
-Tak, jest kochany.
Bla,bla, bla.- machnęłam na nią ręką za co mnie uderzyła.
-Och, och, zgadnij
o kim Harley rozmawiałam wczoraj z Dante?- pisnęła Rayne.
-Okej, osądzając
po twoim dziwnym piśnięciu sądzę że chodzi o
kobietę?-uśmiechnęłam się.
-Tak ale o którą?-
uśmiechnęła się szeroko kiedy dotarłyśmy do mojego samochodu.
-Skąd ja to mogę
wiedzieć, ten koleś pieprzył więcej dziewczyn niż ja mam
znajomych na facebooku.- zaśmiałam się.
-Ale ty masz setki
znajomych na Face- fuj nawet nie chcę o tym myśleć.-Rayne zrobiła
obrzydzoną minę a ja się zaśmiałam.
-Witaj w moim
świecie, amigo.
-Okej, nie będziesz
w stanie zgadnąć więc ci powiem... ma dzisiaj randkę z Anną.-
klasnęła w dłonie.
Spojrzałam na nią
i oparłam się na kierownicy przez przypadek naciskając na klakson.
Pokręciłam głową.
-Anna? Anna...W
sensie z moją siostrą Anną?- zapytałam.
Pokiwała głową.
-Si.
-Wow... prawdziwa
randka?- zapytałam.
-Zabiera ją do
Jed's.- przerwała zapinając się pasem, ja też to zrobiłam.
-Prawdopodobnie
smsowali odkąd wyszłaś ze szpitala, najpierw zabiera ją na obiad
a później do Jed's. Nie sądzę by się ciebie tam spodziewał
ale po tym jak wyraźnie oznajmiłaś to na stołówce,
zobaczysz to na własne oczy.
-Nie sądzę by był
na prawdziwej randce od... lat. Ten dupek wyciągnął korzyści z
tego że leżałam w szpitalu prawie umierając przez tygodnie i
założę się że przez cały ten czas ją obserwował.-
zachichotałam i potrząsnęłam głową.
-Myślę że to
chido.- Rayne uśmiechnęła się kiedy ja wycofałam i zaczęłam
jechać w kierunku naszego mieszkania.-Jeśli ona i Harley zaczną
się spotykać to żaden z twoich braci nie będzie już singlem a to
oznacza brak pozerskich chicas w Jed's.
-Wciąż będą się
kręcić. Zobacz na reakcje jakie wywołują Jackson i Dante wśród
dziewczyn na kampusie, a obydwoje mają dziewczyny.- zauważyłam.
-Nie przypominaj
mi, jakaś perra nie rozumie „odpieprz się” nawet w więcej niż
jednym języku.- jęknęła a ja się zaśmiałam.
-Wiem jak się
czujesz, wkurzam się gdy dziewczyny starają się flirtować z
Justinem kiedy siedzę zaraz obok.- warknęłam.
-To nie dobre dla
twojego mózgu, chica. Słyszałaś doktora Chance, nie pakuj
się w stresujące sytuacje.- zaśpiewała.
Wywróciłam
oczami.
-Słyszałam to
milion razy.- jęknęłam, a ona się uśmiechnęła.
-My tylko się o
ciebie troszczymy.
-Wiem ale dziś
wieczorem chcę się tylko zabawić.- oznajmiłam.
Rayne się
uśmiechnęła.
-Zrobione chica.-
puściła mi oczko.
~*~
hej, przepraszam za opóźnienie, ale były ostatki itd.
przepraszam za błędy, poinformuję jutro, biegnę się uczyć, dobranoc x
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńSuper ^^ czekam na nastepny ♥
OdpowiedzUsuńghfdbgjbdjfghjsd zarąbisty
OdpowiedzUsuńChce już nowyyyyyyy :(
OdpowiedzUsuńSuper<3
OdpowiedzUsuńgenialne ! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to tłumaczenie! :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham to tak bardzo <3
OdpowiedzUsuńHaha, nadopiekunczość, kocham to (sarkazm). Ciekawe co się stanie w Jed's. I cieszę się, że w końcu dodałaś nowy! Jest super! Kiedy następny haha?
OdpowiedzUsuńojej dodalas nowy, bardzo sie ciesze aksnksjsks kocham to tlumaczenie, i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialua sksjjsjsjsjsjdjdjdj
OdpowiedzUsuńSuper ff ♥ w ogóle świetnie tłumaczysz i nie moge sie doczekać nn ♡♡
OdpowiedzUsuńświetnyyyy ; ) czekam na kolejny ; )
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, na prawdę :))
OdpowiedzUsuń+ http://withoutyouff.blogspot.com/ Zapraszamy na nowe FF :*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie kochanie :)
Liczę na komentarz :)
selena-and-justin-lovestory.blogspot.com
WOAH.
OdpowiedzUsuńkochusiam ^^
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ♥♥♥
Świetny..
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak wszyscy razem dyskutują.. Zawsze mają takie fajne konwersacje. :)
Głupia suka Jessie!
Uuu słodki momencik Baili i Jacksona ♥ U też Justina i Kyah ♥
Jestem ciekawa jak tam siostra Anna :)
Oj będzie się działo w Jed's :D
Czekam na next.
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Boże piękny czekam na nn, i co ja teraz będę czytać ♡:'(XD<3
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym być informowana o nowych rozdziałach? :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie szybko dawaj kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńCzekamy na następne. Kocham :*
OdpowiedzUsuńBoze ile mozna czekac na nowy rozdzial....
OdpowiedzUsuńmasz zamiar jeszcze to tłumaczyć?
OdpowiedzUsuń