środa, 11 września 2013

Chapter 9

Skrzywiłam się z powodu swoich myśli i wzięłam prysznic, przebierając się w koszulkę Harleya którą ze sobą przyniosłam i jakieś spodenki, które przykrył podkoszulek. Rozczesałam włosy po czym je wysuszyłam i związałam w wysokiego kucyka. Złapałam swoje puszyste pantofle, leniwie opuściłam pokój i ruszyłam do salonu gdzie chłopcy oglądali straszny film.
-Mój Boże- zapiszczałam kiedy koleś w telewizji został zamordowany. -To nie w porządku, cholernie nie w porządku. Idę do łóżka.- wykrzyknęłam i odwróciłam się na pięcie.
Usłyszałam za sobą śmiechy.
-Boisz się, Kotku?- zawołał Justin.
-Musisz mieć problemy jeśli to oglądasz, tak samo ty Harley.- odkrzyknęłam zamykając drzwi sypialni, wciąż słyszałam jak się ze mnie śmieją, więc wywróciłam oczami i się rozciągnęłam.
Była prawie 23, więc wspięłam się na łóżko, położyłam się po prawej stronie na brzuchu, włożyłam ręce pod poduszkę i przytuliłam się do niej. Zostawiłam włączoną lampę i byłam zbyt leniwa żeby wstać i ją wyłączyć, więc zdecydowałam że Justin to zrobi kiedy wróci do pokoju.
Wolno zapadłam w głęboki sen tylko po to by zostać z niego wyrwana po jak się wydawało, kilku minutach.
-Przepraszam Kotku, nie chciałem cię obudzić.- wyszeptał Justin.
Kładł się do łóżka i obudziło mnie zapadnięcie się materaca.
-Nic się nie stało.-powiedziałam zaspanym głosem i znowu opadłam na poduszkę.
Odwróciłam się bokiem, ale nie ważne w jaki sposób się położyłam i tak nie mogłam zasnąć. Pociągnęłam się za włosy i jęknęłam. Usiadłam i rozpuściłam je. Złapałam je do ręki i związałam je w koka na czubku głowy i opadłam na poduszkę wzdychając.
Poczułam jak Justin wierci się obok i podskoczyłam.
-Dlaczego jesteś taka nerwowa, Kotku?- wyszeptał.
Wzruszyłam ramionami będąc do niego tyłem.
-Nigdy wcześniej nie spałam z kimś w łóżku, to dziwne.- ziewnęłam.
Mogłam wyczuć, że Justin się uśmiecha mimo tego że na niego nie patrzyłam.
-Cóż, sprawię że to będzie jak najbardziej przyjemne doświadczenie, dobranoc Kotku.- wyszeptał po czym odwrócił się na swoją stronę.
Wymamrotałam „dobranoc” i zasnęłam.
Później zostałam obudzona przez hałas brzmiący jak syreny.
Budzik Justina, burknęłam w duchu.
Jęknęłam.
-Justin- powiedziałam, ale się nie poruszył.-Justin, twój budzik.- powiedziałam znowu, ale on wciąż nie zmienił stanowiska.
Wydałam z siebie głośny jęk z frustracji po czym klęknęłam na kolanach i sięgnęłam ponad ciałem Justina by wyłączyć alarm. Jednak nie mogłam go dosięgnąć, więc musiałam przełożyć przez niego nogę, a ponieważ leżał na plecach, siedziałam na nim okrakiem. Mogłam poczuć jak był do mnie przyciśnięty nawet przez kołdrę. Szybko trafiłam budzik z huknięciem i wtedy opadłam na swoją stronę.
Usłyszałam chichot Justina i usiadłam.
-Nie spałeś?- wysyczałam.
-Powiedziałem że będę się zachowywał i tak zrobiłem. To ty siedziałaś na mnie okrakiem, nie żeby mi się to nie podobało.- posłał mi uśmieszek.
-Idiota, wyłączałam twój alarm. Który tak przy okazji ma najgorszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam! Jest bardzo piskliwy. -powiedziałam rozciągając się.
Zsunęłam z siebie kołdrę i poczułam zimno uderzające w moją skórę, sprawiając że jęknęłam. Zobaczyłam czerwony ślad na udzie i pokręciłam głową.
-Poturbowałeś mnie kiedy spałam.- wskazałam na swoje udo.
Justin się uśmiechnął.
-Przytuliłaś się do mnie od tyłu podczas snu (spooning). Byłem zaskoczony i uderzyłem swoją nogą w twoją.- wyjaśnił.
-Wcale tak nie zrobiłam, kłamiesz.- stwierdziłam, a on się zaśmiał.
-Właśnie że tak, obudziłaś mnie kiedy przerzuciłaś swoją nogę ponad moją. Nie skarżę się, ale kiedy się naprężyłaś śpiąc, twoje udo miało w żelaznym uścisku moją nogę i kutasa.- zażartował.
-Kłamstwa!- powtórzyłam.-I nie mów tego słowa, nienawidzę go!- powiedziałam stanowczo.
Justin wstał i się rozciągnął.
-Jakiego słowa, kutas?- zapytał z podniesioną brwią.
Zarumieniłam się.
-Tak, tego słowa.- powiedziałam, a on zachichotał.
-Rumienisz się bo powiedziałem ku-
-Nie.- przerwałam mu i się zaśmiał.
-Jesteś denerwujący.-powiedziałam gdy Justin włączył światło żebyśmy mogli lepiej widzieć. Pochyliłam się nad walizką, którą wciąż musiałam rozpakować i szukałam jakichś krótkich spodenek i koszulki.
-Zmieniam swoją ocenę twojego tatuażu na tyłku z 6 na 10.- powiedział Justin i zapiszczałam. Wstałam i odwróciłam od niego swój tyłek. Przykryłam go dłońmi i zorientowałam się że pod koszulką nie miałam już spodenek.
-Co się stało z moimi spodenkami?- wysyczałam czerwieniąc się.
-Nie pamiętasz? Zdjęłaś je narzekając, że ci gorąco.- wyjaśnił i jęknęłam.
Miałam skłonności do robienia tak podczas snu. Gdy śniły mi się koszmary, moje ciało stawało się gorące.
-Czy ja... powiedziałam coś przez sen? Czasem mam koszmary.- wymamrotałam.
-Wiem, Harley mi powiedział, pamiętasz?- powiedział, a ja pokiwałam głową.-Naprężyłaś się i kilka razy wymamrotałaś „odejdź”, ale to wszystko. Odwróciłem wzrok kiedy zdejmowałaś spodenki.
Zaczerwieniłam się myśląc o tym jak zobaczył mój tyłek.
-Boże, tak mi przykro.-powiedziałam, a on zachichotał.
-Kotku, widziałem twój tyłek, czasem przyjaciele widzą siebie w ten sposób. Bóg raczy wiedzieć, że Harley spaceruje ubrany mniej niż bym sobie tego życzył, więc wyluzuj.- zaśmiał się znowu.- Wciąż masz na sobie majtki i w nocy nawet nie spojrzałem. Słowo harcerza.
Po tym wyszedł z pokoju, a ja znowu się zaczerwieniłam. Cieszyłam się, że sądził że mój tyłek był na 10, ale znowu czułam się odtrącona kiedy powiedział, że nawet nie próbował na mnie patrzeć. A później poczułam złość i byłam zdenerwowana na siebie za to że tak się czułam.
Potrząsnęłam głową by pozbyć się myśli i wciągnęłam na siebie jasnoniebieskie sprane krótkie spodenki, białą koszulkę na ramiączkach, czerwoną koszulę w kratkę i czerwone conversy. Podłączyłam swojego iPoda podczas gdy zmierzwiłam włosy i nałożyłam makijaż. Zaczęłam śpiewać razem z piosenką Katy Perry, którą słyszałam w uszach.

“Summer after high school, when we first met.
We’d make out in your mustang to radio head,
and on my eighteenth birthday, we got matching tattoo’s.


Used to steal your parents' liquor and climb to the roof,

talk about our future like we had a clue.
Never planned that one day, I'd be losing you.
In another life
I would be your girl
We'd keep all our promises
Be us against the world
In another life
I would make you stay,
So I don't have to say,
You were the one that got away
The one that got away.
I was June and you were my Johnny Cash,
never one without the other, we made a pact.
Sometimes when I miss you,
I put those records on.
Someone said you had your tattoo removed,
saw you down town singing the Blues.
It's time to face the music,
I'm no longer your muse
But in another life
I would be your girl
We'd keep all our promises
Be us against the world
In another life
I would make you stay
So I don't have to say
You were the one that got away-


-Ahhh- krzyknęłam wyciągając słuchawki z uszu kiedy się odwróciłam i zobaczyłam Harleya oraz Justina opierających się o framugę drzwi.- Dupki, przestraszyliście mnie.- wydyszałam.

Harley uśmiechnął się szeroko podczas gdy Justin się we mnie wpatrywał.
-Co?- zapytałam.
-Nie chciał uwierzyć, że to ty śpiewałaś. Powiedziałem mu wieki temu, że masz przyjemny głos kiedy śpiewasz. Teraz wie.- Harley wzruszył ramionami.
-Zamknij się, nie potrafię śpiewać, po prostu się bawiłam.- wyplułam.
Nienawidzę gdy ludzie mówią, że mam przyjemny głos.
Najwyraźniej nie był to głos, który wyprzedałby koncerty, ale miło się go słucha. Cóż, to właśnie mówią mi moi bracia, ale oni muszą mówić takie rzeczy, to praktycznie prawo rodzeństwa.
-Nie, on ma rację Kotku. Potrafisz śpiewać, to było słodkie.- uśmiechnął się.
Słodkie? Wspaniale, po prostu wspaniale. Sądzi że mój głos jest słodki.
-Zamknij się.-wyplułam jeszcze raz, a oni się zaśmiali.
-Czy ona potrafi odebrać komplement?- Justin zapytał Harleya, a ten potrząsnął głową.
-Myśli że jej dokuczamy.- powiedział, odwrócił się i ruszył wzdłuż korytarza.
Jęknęłam i zdecydowałam się zmienić temat.
-Obleję ten dzisiejszy egzamin.- skrzywiłam się.
Wpatrywał się we mnie.
-Żartujesz sobie ze mnie? Znasz nasz podręcznik od deski do deski. Uczyliśmy się wieki. Po prostu jesteś zdenerwowana.- zapewnił mnie.
-Wciąż mam ochotę zwymiotować.- wydęłam wargę, a on się zaśmiał.
-Chodź, przepytam cię w drodze.-powiedział.
Pokiwałam głową, łapiąc rzeczy kiedy opuszczaliśmy mieszkanie.
Ale się zatrzymałam i pobiegłam z powrotem by umyć zęby, nie przejmowałam się śniadaniem bo moje nerwy nie pozwoliłyby mi zachować jedzenie w żołądku. Wyszłam na zewnątrz i zauważyłam że Justin siedział w moim samochodzie i bawił się radiem dopóki nie znalazł piosenki którą lubił. Powiedział mi że Harley poszedł przodem na co pokiwałam głową i zawiozłam nas na kampus.
-Mam dzisiaj walkę.-powiedział Justin po tym jak skończył zadawać mi różne równania.
Zmarszczyłam brwi patrząc na niego kiedy zaparkowałam przy kampusie.
-Nie patrz tak na mnie, Kotku.- jęknął.
-Ale nie chcę żebyś odniósł obrażenia.- wzruszyłam ramionami.
Nie kłamałam, naprawdę nie chciałam żeby został zraniony. Stawał się moim najlepszym przyjacielem płci męskiej i nie chciałam żeby ktoś go skrzywdził.
-Martwisz się o mnie?- dokuczał.
-Tak.- powiedziałam stanowczo i jego twarz złagodniała.
-Nic mi nie będzie, Kotku. Obiecuję.- powiedział, wziął moją dłoń i ją ścisnął.
-To nie sprawia że czuję się lepiej.- westchnęłam gdy wysiadaliśmy z samochodu.
-Chodź do Jed's i zobaczysz na własne oczy. Mając cię tam osiągnę zwycięstwo, kiedy jestem w twoim towarzystwie Kotku, dzieją się dobre rzeczy. Jesteś moim amuletem szczęścia.- uśmiechnął się szeroko,  a ja się zaczerwieniłam.
-Jesteś strasznie czarującą osobą.- wywróciłam oczami.
-Swag.-krzyknął nagle odwracając swój czarny snapback do tyłu.
Śmiałam się kiedy zmierzaliśmy do głównego budynku by dostać się na stołówkę.
-Więc przyjdziesz? Jeśli nie chcesz, rozumiem. Wiem co myślisz o przemocy-
-Będę, czułabym się gorzej siedząc w mieszkaniu i nie wiedząc czy wygrałeś czy nie.- wzruszyłam mnie, a on uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie od boku.
-Myślę, że tworzymy więź, Kotku.- powiedział poważnym tonem, który sprawił że wybuchnęłam śmiechem.
-Już ją stworzyliśmy, jesteś moim NPPM (oryg. MBF – male best friend, najlepszy przyjaciel płci męskiej).- uśmiechnęłam się.
-Nie mam pojęcia co to znaczy.-powiedział zdezorientowany.
Zachichotałam.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem płci męskiej, duh.- wystawiłam do niego język. On przyłożył sobie dłoń do piersi.
-Nie płacz Justin, nie płacz. Bądź mężczyzną.- powiedział do siebie sztucznym, dziewczęcym głosem znowu mnie rozśmieszając gdy wkroczyliśmy na stołówkę.
-Jesteś głupi.- szturchnęłam go w żebra.
-Mówisz mi, że jestem twoim najlepszym  przyjacielem, a później mnie obrażasz?- westchnął.- To będzie relacja oparta na miłości i nienawiści, już mogę to stwierdzić.- zażartował, a ja się zaśmiałam.
-Kyah.-zawołał mnie Jake, rzuciłam okiem na stolik przy którym siedział i przywoływał mnie ruchem ręki.
Spojrzałam na Justina.
-Zaraz przyjdę do ciebie i chłopców.- powiedziałam, a on pokiwał głową. Nie wyglądał na zadowolonego kiedy ruszył w kierunku stolika przy którym zazwyczaj siedział on, moi bracia i ludzie z jego bractwa.
-Hej.- uśmiechnęłam się podchodząc do stolika Jake'a.
Pociągnął mnie na swoje kolana i pocałował w policzek.
Trochę się zaczerwieniłam, nie byliśmy oficjalnie parą czy coś, byliśmy tylko na garści randek.
Ale wszystko szło dobrze.
Zauważyłam, że ludzie patrzyli na mnie i Jake'a po czym na moich braci i Justina.
Niezręcznie.
-Co robisz później?-zapytał, kładąc rękę na moim udzie.
Przesunęłam się trochę, ale się uśmiechnęłam.
-Idę do Jed's. Justin ma dzisiaj walkę.- odpowiedziałam i trochę się naprężył, ale kiwnął głową.
-W takim razie zobaczymy się tam.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Jaki układ jest między tobą i Bieberem?- zapytał mnie rudy chłopak siedzący przy stoliku.
-Nie ma żadnego układu, jestem moim przyjacielem.- odpowiedziałam.
-Tylko przyjaciele czy przyjaciele z czerpaniem korzyści? Bóg jeden wie, że wyruchał każdą dziewczynę stąd.- powiedział i zaśmiał się razem z kilkoma ludźmi którzy też siedzieli przy stoliku.
Wpatrywałam się w niego.
-Um, nie. Tylko przyjaciele i mnie nie „wydymał”!- odpowiedziałam trochę bardziej stanowczo.
-Todd, spadaj, zostaw ją. - Jake mnie obronił i uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
-Po prostu się z nią droczę, stary. Wyluzuj.- podniósł ręce w geście obrony.
Koleś przerwał i na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
-Wciąż uważam że Bieber ją pieprzy.- powiedział głośno się śmiejąc i wskazując na moje ciało.
Kilku ludzi go usłyszało i spojrzało na mnie, co sprawiło że spuściłam wzrok. Nie lubiłam uwagi.
-To twoja wina, stary.- powiedział Jake i pokręcił głową.
Nie zrozumiałam o co mu chodziło dopóki nie spojrzałam w górę. Zauważyłam Justina stojącego za Todd'em i szarpiącego go w górę za kołnierzyk. Todd starał się dosięgnąć stopami do ziemi by móc uciec, ale Justin trzymał go za koszulkę i uderzył go dwa razy w twarz.
Mocno.
-Jeszcze raz się tak o niej wyrazisz ty mały pojebie, a połamię wszystkie kości w twoim ciele.- Justin wysyczał, a następnie wypuścił Todd'a pozwalając mu osunąć się na stolik.
Justin rozejrzał się dookoła upewniając się, że nikt z personelu nie zobaczył tej sceny i zaoferował mi swoją dłoń.
-Do zobaczenia wieczorem.- powiedziałam i pocałowałam Jake'a w policzek, pokiwał głową kiedy złapałam dłoń Justina, który pomógł mi wstać.
Po tym ruszyłam do własnego stolika razem z nim.
-Dzięki.- powiedziałam do niego, a on mnie trącił.
-Nie przejmuj się, tak jakbym miał pozwolić mu mówić tak o mojej NP (FBF- female best friend, najlepsza przyjaciółka)
Najlepsza przyjaciółka, rozśmieszył mnie do łez.
-Czy oni nie słyszeli co powiedział?- zapytałam wskazując na swoich braci kiedy do nas podeszli.
Pokiwał głową.
-Słyszeli, ale ta rozmowa dotyczyła mnie, więc wysunąłem się na prowadzenie.- powiedział i zaczął uderzać się w klatkę piersiową jak goryl.
-Mój bohater.- westchnęłam, a on się zaśmiał.
Moi bracia poklepali Justina po plecach i uścisnęli go po męsku kiedy usiedliśmy przy stoliku.
-Czy ten koleś może być większym idiotą?- powiedziała Rayne i pokręciła głową.
-Jeśli Justin nie uderzyłby go do stracenia przytomności to myślę że tak, mógłby być.- zachichotałam, a ona zrobiła to samo.
-Co chciał Jake?- zapytała mnie, moi bracia słuchali więc zdecydowałam się trochę zabawić.
Wzruszyłam ramionami.
-Zapytał czy jestem obolała po tamtej nocy.
Rayne powstrzymała się od śmiechu.
-Co?- powiedzieli jednym głosem moi bracia i Justin.
Zaśmiałam się.
-W czwartek byliśmy na paint-ballu. O czym pomyśleliście?- zapytałam z podniesioną brwią.
-O niczym.- wymamrotali i wrócili do rozmowy.
-Zapytał co robię wieczorem, a ja powiedziałam że idę do Jed's, bo Justin ma walkę. A on na to że spoko i że zobaczymy się tam. Myślę, że miał zamiar zapytać mnie czy pójdę, ale zadowolił się tym że mnie tam zobaczy, bo wie że często tam z nimi będę.- powiedziałam do Rayne i skinęłam głową w stronę chłopców.
Pokiwała głową.
-To spoko, jestem tak bardzo podekscytowana. Mam dla ciebie idealny strój.- zaklaskała w dłonie, a ja się zaśmiałam.
-Idę po jabłko.- powiedziałam wstając i ruszyłam do lady baru szybkiej obsługi na stołówce.- Przepraszam.- powiedziałam miło kiedy jakaś dziewczyna wpadła prosto na mnie.
-Uważaj.- powiedziała wzruszając ramionami.
Zatrzymałam ją ramieniem zanim odeszła.
-Wybacz, ale to ty na mnie wpadłaś, więc ty patrz gdzie chodzisz.- powiedziałam, nie podobało mi się to że była suką bez powodu.
-Zmuś mnie.- uśmiechnęła się, ale ustawiła się jakbym miała zamiar ją uderzyć.
Wywróciłam oczami, ale podeszłam do niej bliżej, gotowa by załagodzić to dojrzale siłą rozmowy.
-Słuchaj-
-Nic z tego.- przerwał nam głos Jacksona i włożył między nas ramię sprawiając że zrobiłyśmy krok do tyłu.
-Tylko rozmawiałyśmy.- uśmiechnęłam się do niego.
-Nie wyglądało na to, siostrzyczko.- powiedział nie wierząc mi.
Westchnęłam, nie biłabym się z tą dziewczyną niezależenie czy myślał że zrobiłabym to czy nie.
-Nieważne, chciałam tylko jabłko.- powiedziałam przechodząc obok czarnowłosej dziewczyny i wybrałam jabłko, zapłaciłam za nie po czym wróciłam do stolika. Czarnowłosa siedziała na kolanach Justina i uśmiechała się do mnie złośliwie.
-Justin, masz brud na kolanach.- uśmiechnęłam się siadając.
-Bądź miła, Kotku.- Justin powiedział do mnie.
Zaśmiałam się i obróciłam się z powrotem do Rayne kiedy podeszły dwie dziewczyny i zaczęły flirtować z Jacksonem i Harleyem. Wkrótce przyszło ich więcej i zaczęły uderzać do reszty chłopców. To było beznadziejne w siedzeniu przy stoliku z „bad-ass'ami” i sportowcami.
Jedna dziewczyna nawet bawiła się swoimi włosami rozmawiając z Dante.
-Nie robiłabym tego gdybym była tobą, chica.- Rayne powiedziała bez żadnych emocji w głosie.
Dante się zaśmiał i pocałował ją kiedy tamta dziewczyna odwróciła się do innego chłopaka.
Usłyszałam odgłosy całowania się i spojrzałam w lewo, Justin obściskiwał się z tą czarnowłosą dziewczyną, a ja udałam wymiotowanie.
-Zaraz zwymiotuję to jabłko.- powiedziałam i zrobiłam zniesmaczoną minę.
Kilka dziewczyn spiorunowało mnie wzrokiem i spojrzało na mnie gniewnie.
Zdecydowanie nie wygram tutaj konkursu popularności. Stwierdziłam że będę trochę bezczelna i zepsuję im zabawę.
-“You’re just a hoe, hoe, a hoe, hoe, hoe.” (Po prostu jesteś dziwką, dziwką, dziwką, dziwką, dziwką).- zaśpiewałam potrząsając głową do rytmu w mojej głowie. Słyszałam to wcześniej na YouTube, koleś stworzył to o swojej byłej zdradzającego go dziewczynie, ale mogłam sobie przypomnieć tylko tą linijkę, więc upewniłam się że zostałam usłyszana kiedy ją zaśpiewałam.
-Mój Boże.- jęknął Jackson kiedy dziewczyna siedząca mu na kolanach, wstała i odeszła.
-Co?- zapytałam niewinnie.- To piosenka. Sprawdź na YouTube jeśli mi nie wierzysz.- uśmiechnęłam się, a on westchnął i wrócił do jedzenia swojego śniadania. Reszta dziewczyna też wiedziała, że kierowałam to do nich.
-Miło was poznać yyy- popatrzyłam na ich ciała- panie, tak?- powiedziałam i się uśmiechnęłam, a Rayne się zaśmiała.
-Kyah!- Harley wyszeptał/ wysyczał.
Tak, byłam niegrzeczna, ale spróbujcie siedzieć wokół bezwstydnych dziewczyn liżących się z moimi braćmi i przyjacielem każdego dnia.
-Co?- zaśmiałam się udając że nie wiem dlaczego był zły.
-Po prostu się zamknij.- powiedział i pokręcił głową.
-Zapamiętaj tą radę kiedy będziesz miał zamiar coś powiedzieć Jake'owi.-uśmiechnęłam się, a on tylko spiorunował mnie wzrokiem.
Nienawidziłam tego, oni mogą się pieprzyć i mnie ośmieszać, a jeśli ja wspomnę o uprawianiu seksu to patrzą na mnie gniewnie jak na dziesięciolatkę. Justin wstał wraz z tą czarnowłosą czarownicą i to samo zrobił Harley i jego dziewczyna godziny, mówiąc o zmierzaniu do domu. Są tacy głupi, nawet nie mieliśmy jeszcze pierwszej lekcji.
-Przepraszam was chłopcy, ale teraz mieszkam z wami. Mówiąc że nie będę żyć w burdelu miałam to na myśli.- uśmiechnęłam się szeroko puszczając oczko do dziewczyn.
Tak, wycelowałam tą część o burdelu do was dwóch- pomyślałam.
Dante zaśmiał się ze mnie, bo wiedział że denerwuję Harleya i wyglądało na to, że denerwowałam też Justina. Dobrze.
-Kyah.- Justin powiedział moje imię jakby był to jad.
-Tak współlokatorze.- odparłam radosnym tonem.
Warknął na mnie, tak warknął!
To był seksowny odgłos, ale był na mnie zły, więc nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Szanujcie swoją współlokatorkę, chłopcy.- powiedziałam głośno i z dumą.
-Mieszkasz z nami tylko z powodu rur w twoim mieszkaniu, byliśmy wystarczająco mili by cię przyjąć.- wysyczał Harley.
Gapiłam się na niego, przemówił do mnie jakbym była nieznajomą i wyświadczył mi przysługę.
-Dobra Harley, nie zostanę w twoim mieszkaniu jeśli będziesz taki.- powiedziałam i wstałam.
-Nie bądź głupia, gdzie się zatrzymasz jeśli nie u nas?- dodał Justin z podniesioną brwią i ramieniem zarzuconym wokół czarnowłosej dziewczyny, która jak wywnioskowałam była suką.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się oddalać.
-Może Jake mi pomoże.- uśmiechnęłam się przez ramię i ruszyłam razem z Rayne, która cały czas się śmiała.
-Mój Boże, chica, to było doskonałe. Myślę że stracili swój wzwód.- zaśmiała się kiedy opuściłyśmy stołówkę, zagryzłam wargę i zaśmiałam się razem z nią.
-To idioci. Widziałaś te dziewczyny z którymi byli? Jasne że były ładne, ale równie dobrze mogłyby mieć odbite napis „łatwe” na czole.- potrząsnęłam głową w irytacji, Rayne zaśmiała się jeszcze bardziej i musiała stanąć w miejscu by się ogarnąć.
Ludzie patrzyli na nas z rozbawionym wyrazem twarzy kiedy szłyśmy wzdłuż korytarza.
-Przestań się śmiać.- prychnęłam kiedy zaczęła płakać ze śmiechu.
-To było zbyt zabawne, trzymałaś ich tam w garści. Jestem z ciebie dumna, amigo.- przybiła mi piątkę i przetarła dłonią pod oczami.
-Dziewczyny.- grupa studentek drugiego roku zawołała do nas.
Były w bikini na kampusie, to dziwne.
-Tak?- zapytałam z podniesioną brwią.
-Nie macie lekcji literatury na dwóch pierwszych lekcjach, organizujemy mycie samochodów by zdobyć pieniądze dla organizacji charytatywnych w okolicy. Zechcecie nam pomóc?- zapytała wysoka, ładna dziewczyna.
-Um... nie jesteśmy odpowiednio ubrane.- powiedziałam, a ona się zaśmiała.
-Nie przejmuj się tym, mamy nowe bikini. Zostały nam one ofiarowane z lokalnego sklepu. Są cholernie ładne, więc możecie też zatrzymać ten który wybierzecie.- uśmiechnęła się promiennie.
-Oczywiście że pomożemy.- Rayne odpowiedziała dziewczynie, a ja się na nią gapiłam.
-Stara - powiedziałam zszokowana.- Wiesz kim są moi bracia?- zapytałam, a ona się zaśmiała.
Wybrała dla nas bikini i zaprowadziła do do damskiej toalety.
-Po prostu się przebierz, to dla organizacji charytatywnej.- powiedziała Rayne i rzuciła we mnie fioletowym bikini. Jęknęłam, ale zrobiłam jak kazała.
-O mój Boże Rayne, widać mi tatuaże.- krzyknęłam kiedy wyszłam i przejrzałam się w lustrze.
-Tak samo mi, ale nie widać ci całych gwiazdek na linii twoich majtek lub moich zawijasów. - zauważyła po czym spojrzała na moją twarz i westchnęła.
-Kyah, nie założyłaś bikini odkąd zrobiłaś te cholerne tatuaże. Nie możesz ich wiecznie ukrywać. Chodź.- powiedziała i wyciągnęła mnie z damskiej toalety.
Rozległy się gwizdy i się zaczerwieniłam, a Rayne je przyjęła.
-Czuję się zakłopotana.- wymamrotałam, a ona wywróciła oczami.
-Dlaczego? Jesteś seksowna. Pokaż czym obdarzyła cię twoja mami.- powiedziała i dała mi klapsa w tyłek otrzymując wiwaty od kilku facetów, którzy to widzieli kiedy wyszłyśmy na parking.
Zachowałam ciszę kiedy przez szkołę rozległ się damski głos.
-Pierwsze dwie lekcje są dziś rano odwołane, nasze bardzo kochające studentki zdecydowały się zorganizować mycie samochodów by wspomóc organizacje charytatywne w tym regionie.- po tym kobieta zaczęła wymieniać dziewczyny, które pomagały.- I dwoma ostatnimi uczestniczkami są Kyah Edwards i Rayne Gomez. Myjnia samochodowa zaczyna się właśnie teraz, więc jeśli chcesz by twoje auto zostało umyte, udaj się na parking, dziękuję.- kobieta skończyła mówić.
-Teraz mamy przerąbane.- powiedziałam, a Rayne pokiwała wiedząc, że Dante oczywiście wyszedłby słysząc jej imię oraz moje.
Gwizdy stały się głośniejsze kiedy ludzie wyszli ze stołówki. Zostałam przydzielona do małego, srebrnego samochodu który należał do jakiegoś pierwszoroczniaka. Zauważyłam swoich braci kiedy zmierzali w stronę parkingu razem z Justinem i ich przyjaciółmi- oprócz dziewczyn które zostały na stłówce- i odwróciłam się do nich tyłem czując się wystraszona i rozbawiona w tym samym czasie.
-Mój Boże, Kyah.- Dante krzyknął przerażony.- Rayne.- wysyczał później, ale nie mieli pozwolenia by do nas podejść, więc miałyśmy tą niewielką ochronę.
-To na cele charytatywne, papi.- uśmiechnęła się.
Jęknął, a następnie w jego oczach pojawiła się złość.
-Gapisz się na coś, koleś?- Dante powiedział do jakiegoś chłopaka, który przyglądał się Rayne, facet się wycofał sprawiając że moi bracia się zaśmiali.
-Moje auto jest następne, Kyah. Zajmij się nim.- zawołał Jake.
Zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
-Nie ma mowy. -powiedział Harley.
-Wybacz stary, już zapłaciłem.- Jake wzruszył ramionami po czym odwrócił się do nich tyłem z czego się zaśmiałam.
-Naga, ona jest cholera praktycznie naga.- jęknął Harley i pomasował swoje skronie.
Przez sposób w jaki to mówił moglibyście stwierdzić, że chodziłam nago z napisem „przeleć mnie” na tyłku.
-Przynajmniej ludziom podobają się moje tatuaże.-uśmiechnęłam się kiedy na mnie warknął.
Zaśmiałam się.
Widać było mój tatuaż ust na tyłku, bo bikini nie zupełnie go zasłaniało oraz widoczne były gwiazdki, ale znikały pod linią mojego dołu od stroju.
Moi bracia nie patrzyli na mnie, przyglądali się innym dziewczynom. Justin patrzył na mnie i inne zmieniając to co kilka minut, myślę że podobało mu się moje bikini, bo mu się przyglądał.
-Ahhh- krzyknęłam kiedy zimna ciecz uderzyła mnie w plecy.- Rayne, ty suko.- zaśmiałam się.
Zmoczyła mnie swoim wężem, więc złapałam swój i zrobiłam jej to samo.
-O taaak.- krzyknęło kilku facetów, a moi bracia zaczęli im grozić.
-Czy chcesz zatrzymać wszystkie swoje zęby?- usłyszałam krzyk Jacksona i się zaśmiałam.
Przestałyśmy moczyć się nawzajem i skończyłyśmy myć nasze obecne samochody. Byłam przemoczona od stóp do głów, ale słońce wysuszyłoby mnie, więc się nie przejmowałam.
-To. Było. Seksowne.- Jake powiedział mi do ucha kiedy podeszłam do jego samochodu.
Zaśmiałam się i trąciłam go łokciem. Położył dłonie na moich biodrach i pochylił się by mnie pocałować, odwzajemniłam pocałunek. Stał się bardzo śmiały i chwycił moją pupę, nawet części, które nie były zakryte i musiałam się odsunąć.
-Jake, moi bracia szukają powodu by cię uderzyć.- zaśmiałam się.- Nie dawaj im go.- dodałam.
-Za późno.- uśmiechnął się szeroko.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Harley piorunuje nas wzrokiem.
-Przestań.-powiedziałam do niego bezgłośnie.
Odwróciłam się z powrotem do Jake'a.
-Nie martw się, nic nie zrobi.- uśmiechnęłam się.
-Było warto jeśli coś zrobi, masz pojęcie jak zachwycająco teraz wyglądasz?- zapytał, a ja się zaczerwieniłam.- Nie żartuję, nie wiedziałem też że masz tatuaże.- puścił mi oczko.
-Zamknij się.- wymamrotałam i walnęłam go w ramię sprawiając że się zaśmiał i znowu mnie przytulił.
-Twoi bracia i Justin wyglądają jakby chcieli mnie zabić, więc po prostu zobaczymy się wieczorem.- powiedział Jake przytulając mnie jeszcze raz i poszedł z powrotem do budynku.
Nie odwróciłam się do chłopców, zamiast tego umyłam samochód Jake'a i ignorowałam gwizdy i zboczone komentarze. Kiedy skończyłam myć auto byłam zmęczona i umieściłam swoje dłonie na biodrach i odetchnęłam. Uśmiechnęłam się na widok tego jak czysty był jego wóz, ale uśmiech zniknął kiedy usłyszałam głos swojego taty.
-O nie.- zapiszczałam i wskoczyłam za Harleya.
-Chcesz chodzić pół naga, więc pokaż mu te tatuaże z których jesteś taka dumna.-posłał mi uśmieszek.
Uszczypnęłam go w biodro.
-Daj mi swoją bluzę.- błagałam.
Pokręcił głową i się zaśmiał. Popatrzyłam na resztę swoich braci, ale oni także powiedzieli nie.
-O mój Boże, najgorsi bracia na świecie. On mnie zabije.- jęknęłam i skoczyłam na Justina.-Justin.- powiedziałam słodko i owinęłam swoje ramiona wokół niego.
-Pomóż mi.- wydęłam wargę, a on westchnął.
-Dobra.- dał mi swoją jasną bluzę, która mnie „połknęła”.
-Ha.- powiedziałam do swoich braci.
Zaśmiali się z mojej dziecinności nawet wtedy kiedy tata do nas podszedł.
-Jak dużo aut umyłaś, Kyah?- uśmiechnął się.
-Tylko dwa, ale Mercedes zajął mi wieczność.- wzruszyłam ramionami i szybko przywitałam się z nim.
-Cóż, moje auto jest następne.- uśmiechnął się szeroko.
-Co?- wrzasnęłam.- Phantom (wygooglujcie to hehe)? Tatusiu, to zajmie mi wieczność.- narzekałam.
-Odrobina ciężkiej pracy dobrze ci zrobi i uznaj to za odpłacenie ci się.- prychnął.
-Odpłacenie mi się za co?- zapytałam zdezorientowana.
-Za tatuaże na twoim ciele, tak właśnie, widziałem je. - powiedział, a jego twarz trochę się naprężyła.
-Um... jestem już dorosła. Poza tym zrobiłam je tylko dlatego, że Rayne nie zrobiłaby swoich beze mnie, więc technicznie to wszystko jej wina.- mówiłam sprawiając że się zaśmiał.
-Też cię kocham, chica.- krzyknęła Rayne.
Rzuciłam jej spojrzenie mówiące „co do cholery miałam powiedzieć”.
-Jesteś świetną przyjaciółką, siostrzyczko. - zaśmiał się Dante.
Posłałam mu groźne spojrzenie, które mówiło „zamknij mordę zanim cię uderzę”.
-Już nie jestem małą dziewczynką, im wcześniej sobie to uświadomicie, tym lepiej.- wymamrotałam.- Nie mogę uwierzyć że każesz mi umyć swój Phantom.- jęknęłam, odwróciłam się i ruszyłam w stronę auta.
-O i zablokowałem ci konto.- zawołał i zatrzymałam się w miejscu.
Powoli się odwróciłam.
-Co? Dlaczego?- zapytałam, czując się jakbym została spoliczkowana.
-Miałaś siedemnaście lat kiedy robiłaś sobie tatuaże, byłaś niepełnoletnia i zrobiłaś to za moimi plecami-
-Eehemm.- zakaszlał Harley.
-Oraz za plecami swoich braci,  więc twoje konto jest zablokowane na miesiąc.- uśmiechnął się po czym się odwrócił i sobie poszedł.
-To nie fair, tatusiu!- krzyknęłam za nim.
-O, księżniczka została spalona.- zaśmiał się Dante.
Podeszłam do niego i mocno kopnęłam go w piszczel. Zaśmiał się ze mnie, bo go to nie zabolało, ponieważ byłam boso.
-Nienawidzę cię.- spojrzałam pogardliwie na Dantego po czym odwróciłam się i ruszyłam do samochodu taty.
-Miesiąc?- zapytała Rayne.
-Miesiąc.- powtórzyłam z kiwnięciem głową.
-I tak rzadko używasz swojej karty, nie jesteś rozpieszczona mimo że masz pieniądze do wydania, więc to nie będzie taki wielki problem.- Rayne wzruszyła ramionami.
-Wiem, ale i tak faktycznie je zamroził, mam pieniądze w swojej walizce u Harleya, ale fakt że zablokował moje konto by coś udowodnić, nie jest fair. Za bardzo się mnie czepiają przez to że jestem jedyną siostrą.- zmarszczyłam brwi.
Usłyszałam jak Harley wraz z Jacksonem śmieją się z mojego zamrożonego konta, więc złapałam swojego węża i oblałam ich nim, przy okazji mocząc wielu innych uczniów. Kiedy skończyłam, śmiałam się tak bardzo, że myślałam że się posikam.
-Myślisz że to zabawne?- krzyknął Justin patrząc na mnie.
Krzyknęłam kiedy rzucił się na mnie i mnie podniósł.
-Przestań.- zaśmiałam się kiedy zakręcił mną dookoła i klepnął mój nagi tyłek sprawiając że zapiszczałam.
-Teraz muszę iść do domu się przebrać.- jęknął.
Postawił mnie z powrotem na ziemi.
-Przepraszam.- uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Nie jesteś smutna z powodu tego że masz zamrożone konto?- zapytał, a ja potrząsnęłam głową.
-Rzadko używałam swojej karty kredytowej, wkurza mnie tylko fakt że je zamroził. Nigdy nie wpadłam w kłopoty, mój tata zbyt bardzo mnie lubi.- zachichotałam.
Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Pomożesz mi później wynieść moje rzeczy, proszę?- zapytałam.
Totalnie teraz żartowałam, ale chciałam zobaczyć w jaki sposób zareaguje.
Mocniej mnie ścisnął.
-Nie- powiedział stanowczo.- Nie zrobię tego.
Zmarszczyłam brwi.
-Okej, zrobię to sama-
-Nie, nie chcę żebyś się już się wyprowadziła. Bardzo lubię mieć cię w mieszkaniu i przebywać w twoim towarzystwie. Udziela mi się od ciebie, Kotku.- uśmiechnął się.
-To źle brzmi.- zaśmiałam się.
-Tylko dlatego że źle o tym myślisz, masz zboczone myśli.*- puścił mi oczko.
-Dobrze, zostanę.- westchnęłam dramatycznie.
-Jak bardzo starasz się temu zaprzeczyć, jesteś jak każda inna dziewczyna w tym miejscu, oszołomiona mną.- uśmiechnął się szeroko.
Walnęłam go w ramię.
-Nie jesteś trochę zarozumiały? Nie jestem tobą oszołomiona, jesteś moim przyjacielem. Przyjaciele nie są oszołomieni przez swoich przyjaciół, więc tutaj nie ma żadnego oszołomienia.- stwierdziłam.
-Słowo „oszołomienie” zaczyna teraz brzmieć dziwnie.- powiedziałam, a Justin się zaśmiał i mnie przytulił.
-To słodkie, Kotku.- zagruchał.
Wywróciłam oczami.
-Zimno mi.- wydęłam wargę.
Zaśmiał się i objął mnie pocierając swoimi dłońmi moje ramiona i plecy. To sprawiło że było mi cieplej mimo że on też był przemoczony.
Zauważyłam że kilku ludzi na nas patrzyło, w tym Rayne która uśmiechała się jak dureń.
-Ludzie na nas patrzą.- wyszeptałam do Justina.
Spojrzał na nich, a oni odwrócili wzrok.
Zaśmiałam się.
-Chciałabym patrzeć na ludzi i sprawiać żeby odwracali wzrok, ty i moi bracia macie tą moc.- podśmiewałam się.
Przytulił się do mnie i westchnęłam.
-Dajesz przyjemne uściski.-wymamrotałam.
Zachichotał.
-Serio?- zapytał, a ja pokiwałam głową.
-Nikt ci tego nie powiedział?- zapytałam.
Poczułam jak kręci głową.
-Rzadko przytulam ludzi.- powiedział.
-Ale teraz mnie przytulasz.- zaśmiałam się.
-Jesteś inna, Kotku.- powiedział i uśmiechnęłam się mimo woli.
-Cóż, myślę że właśnie znalazłam czwartego misia do przytulania.- uśmiechnęłam się szeroko.
Zaśmiał się.
-Jestem uhonorowany.- powiedział spokojnym tonem wciąż mnie przytulając.
-Uh, stary.- powiedział Harley, przerywając  nam.
-O co chodzi?- powiedział Justin odsuwając się ode mnie.
-Nic, po prostu byłeś owinięty wokół mojej siostry.- Harley uśmiechnął się szeroko.
Justin się zaśmiał.
-Było jej zimno, ale najwyraźniej jestem jej czwartym misiem do przytulania.- uśmiechnął się.
-Woah, awansowała cię i zna cię niemal cztery tygodnie. Nieźle stary, niedługo będzie cię miała owiniętego wokół małego palca.-Harley gderał na mnie.
-Nie mam cię owiniętego, Harley.- stwierdziłam.
-Tak, masz.- Harley i Justin powiedzieli jednym głosem.
-Jak?- zapytałam kładąc rękę na biodrze.
-Jesteś moją dziewczyną numer jeden i przekładam cię ponad wszystko w tym ponad dziewczyny, oto jak.- odpowiedział.
-No dalej, lubisz być zbyt opiekuńczy i jeśli chciałbyś mieć dziewczynę to mógłbyś ją mieć, ale lubisz zaliczać wszystkie dziewięć baz z dziewczyną, a później znajdywać sobie inną. Obydwaj tak robicie, Jackson też. Jesteście męskimi dziwkami.- zaśmiałam się i odeszłam od nich chichocząc do siebie.
-Rayne, pomóż mi umyć samochód taty.- krzyknęłam, a ona pokiwała i przeszła obok Dantego kręcąc biodrami.
-Cholera mami, nie sprawiaj że zaciągnę cię do swojego auta.- ostrzegł, a ona się zaśmiała.
-Stary, spójrz na moją siostrę jeszcze raz i uczynię cię ślepym. Tak ty, odwróć wzrok.- po tym zaczął krzyczeć do jakiegoś kolesia który na mnie patrzył.
-Wow.- potrząsnęłam głową z zażenowania.- To cud że Jake się mną interesuję kiedy mam tak głupich braci.- warknęłam, a ona się zaśmiała.
-O stara.- powiedziała patrząc za mnie.
-Co?- powiedziałam i odwróciłam się.
Jackson flirtował z uczennicą przedostatniego roku college'u o imieniu Tess o której słyszałam że bierze narkotyki. O nie, nie będzie demoralizować mojego brata. Nu uh, nie ma mowy.
-Tess.- krzyknęłam i ona oraz Jackson odwrócili się w moją stronę.- Odejdź od mojego brata.- powiedziałam stanowczo.
-Twojego brata?- zapytała z podniesioną brwią.
-Tak, ten koleś z którym hardcorowo flirtujesz jest moim bratem, a teraz odejdź.- powiedziałam.
Jackson umieścił swoją twarz w dłoniach, był widocznie zawstydzony tym że jego siostra jest blokerem, ale nieważne.
-Żartujesz sobie?- zaśmiała się.
Zwęziłam oczy i postukałam wewnątrz swojego łokcia gdzie ćpuny wstrzykiwali sobie narkotyki, spiorunowała mnie wzrokiem kiedy to zobaczyła i sobie poszła.
-Kyah.- Jackson powiedział do mnie bezgłośnie. Wyglądało na to że był wkurzony, więc do niego podeszłam.
-Ona ćpa. - powiedziałam otwarcie.
Spojrzał na mnie, a następnie na Tess która odeszła.
-O.- powiedział zszokowany.
-Tak, widzisz, ja też na ciebie uważam.- klepnęłam go w ramiona po czym wróciłam do mycia samochodu taty.
-Dobre ostrzeżenie, młodsza siostro.- Harley krzyknął z tyłu.
Spojrzałam ponad swoim ramieniem i zobaczyłam Harleya i Justina rozmawiających z Jacksonem, oczywiście powiedział im o Tess i jej ćpaniu.
Kiwnęłam głową.
Widzicie, ja też mogę o nich dbać, to działa w dwie strony!


* w oryginale jest "rubbing off on me" czyli coś jak ocierać się czy coś.

___________________

wybaczcie błędy, nie sprawdzałam tekstu, jeśli coś znajdę to poprawię.
zaczęła się szkoła, więc rozdziały nie będą się pojawiać tak często, ale postaramy się dodawać kiedy tylko będziemy miały czas. więc wybaczcie nam opóźnienia c:

@vansonbiebur

29 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <33 szczególnie jak przytulali się z Justinem <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kiedy następny niemoge sie doczekać kocham świetnie tłumaczysz xx kocham xx to co robisz jest świetne :-D pierwsza !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Nie moglam sie doczekac nastepnego rozdzialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. aksdhnjalkmzkjsanz kocham justina i kyah aksudhjn

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda że między nią a Justinem nie doszło do czegoś więcej XD

    OdpowiedzUsuń
  6. justin i kyah są tacy słooodcy alskdj

    OdpowiedzUsuń
  7. teen rozdział jest taki awwwwwwwwwwwww....<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tę dziewczynę...

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham to tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuuuu to jest cudowne xx kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniałe!
    omg
    omg
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze opowiadanie EVER !!! < 3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdzial :D
    'Zwiazek' z Jakem sie rozwija ale i tak pasuje do Justina :D

    Ooo zamrozil jej karte ;c

    Jacy ci barcia czasami wkurzajacy ale i tak fajni <3
    Czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Justin i Kyah>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    swoją drogą to Justin pewnie jest zazdrosny jak widzi ją z Jake'iem :p
    biedna, zablokowali jej konto hah :c
    chciałabym mieć takie rodzeństwo, niby wkurzające ale zawsze nie jest się samym
    w ogóle dziękuję wam że to tłumaczycie bo uwielbiam to ff *-*
    Do następnego :)
    @AwwAdrianne

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham kocham kocham najlepsze opowiadanie Ever <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziekuje, ze tlumaczycie <3 jeju musze wiedziec kiedy beda razem, @sylwuniek

    OdpowiedzUsuń
  17. wiem że pisałam to już wiele razy ale to jest rewelacyjne, kiedy oni w końcu się zbliżą ? na razie to taka dziwna relacja. Chcę żeby Justin był o nią zazdrosny a relacja między nią a braćmi po prostu brak słow, " jesteś kobietą numer jeden w moim życiu" - piękne

    OdpowiedzUsuń
  18. ekstra kiedy kolejny?
    mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @WeronikaBlawat

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział <3 kocha to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. To najwspanialsze opowiadanie zawsze! Kocham je! Jest owiele lepsze nawet od dangera czy darka chociaz tresc zupelnie inna.
    Dziekuje, ze tlumaczycie <3
    + moglybyscie mnie informowac one nowych, prosze? :)
    @oliifka

    OdpowiedzUsuń
  21. boże to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych czekam na kolejny i mam nadzieję że zajrzysz do mnie http://believe--in--my--dreams.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  22. To jest cudowne. Chciałabym mieć takich braci, a Kyah i Justin awww.. widać że mu na niej zależy czekam aż zacznie być o nią zazdrosny *.*

    @agatorek29

    OdpowiedzUsuń