niedziela, 22 września 2013

Chapter 10 cz.I


Odwróciłam się od samochodu, którego akurat czyściłam i zaczęłam krzyczeć, bo przytrzasnęłam sobie rękę drzwiami i złamałam paznokieć.

Nie obchodził mnie mój paznokieć, po prostu to bardzo bolało.

- Złamała paznokieć, spokojnie chłopaki – zawołała Rayne a po chwili usłyszałam śmiechy moich braci.

- To nie jest śmieszne, naprawdę boli. – zawołałam i pomasowałam dłoń.

- Skończyłam mycie samochodów – stwierdziłam i potupałam w stronę łazienki zmieniając cichy.

Jęknęłam i zwinęłam moje wilgotne włosy w niechlujnego koka, a następnie umyłam twarz .

Wyglądałam jak gówno.

- Wyglądam jak jakaś bezdomna – zmarszczyłam brwi wracając do Rayne i braci.

- Może trochę  - powiedział Dante.

- Wracam do domu, Jake nie może zobaczyć mnie w takim stanie. – stwierdziłam.

- Czemu? – spytał Justin.

- Eh hello, muszę się jakoś ogarnąć, żeby wyglądać atrakcyjnie – powiedziałam  jakby to było oczywiste.

Moi bracia wywrócili oczami.

- Jesteś piękna taka jaka jesteś – Justin wzruszył ramionami a ja zarumieniłam się.

- Ona się rumieni, ona właśnie się rumieni – dokuczył Dante, sprawiając, że moja twarz stała się jeszcze bardziej czerwona.

- Zamknij się ty palancie – rzuciłam.

Justin zaśmiał się i ułożył rękę wokół moich ramion.

- Nie wstydź się Kotku – powiedział.

- Nie wstydzę się – palnęłam a on znów się zaśmiał.

- Chodź, zajęcia zaraz się zaczną – szturchnął mnie Justin, w celu pójścia do środka, nie przejmując się tym, że wciąż jest mokry.

- Dobra – jęknęłam . Miał ten swój zwycięski uśmiech na twarzy, bo dzięki niemu nie wróciłam do domu.

Palant.

****

Siedem  godzin później kończyłam przygotowania do Jed’s.

- Wyglądam dobrze? – spytałam wchodząc do salonu.

Justin i mój brat odwrócili się, aby na mnie spojrzeć.

Justin wręcz gapił się na mnie.

- Nie ma opcji, idź się przebrać – prawie krzyknął.

Harley usiadł z tyłu i oglądał nas z rozbawieniem na twarzy.

- Co? Dlaczego? – powiedziałam układając ręce na biodrach.

- Czy ty próbujesz sprawić, że będę słaby? – spytał.

- Nie, czemu? – zapytałam.

- Bo jeśli włożysz ten gorset, nie będę w stanie skupić się na walce. Będę myślał o tym jak dorwać facetów, którzy będą patrzeć na twoją skórę podczas show. Jeśli przegram, stracę pieniądze. Potrzebuję pieniędzy. ­ - stwierdził, a ja wywróciłam oczami.

- No weź, Justin – powiedziałam tupiąc nogą.

- Jeśli choć trochę cię obchodzę, wszystko co możesz zrobić to się przebrać. Moja finansowa przyszłość jest w twoich ciuchach na chwilę obecną. – tłumaczył.

- Ale ..

- Po prostu przebierz się, proszę – powiedział znowu, praktycznie błagając.

Spiorunowałam go wzrokiem, a potem spojrzałam na Harleya, który uśmiechał się cwanie.

- Dobra – krzyknęłam i wróciłam do pokoju Justina.

- Kiedy stałeś się żoną? – zawołałam.

Zauważyłam, że Harley zaśmiał się, natomiast Justin nie.

Zdjęłam gorset i włożyłam frajerski kremowy top, który nie odsłaniał tak bardzo dekoltu. Zmieniłam swoje szpilki na parę kremowych.

Wróciłam do salonu.

- Szczęśliwi? – spytałam Justina i Harleya.

- Tak – zaszczebiotał i wziął moją rękę ciągnąc mnie do wyjścia ze śmiejącym się Harleyem .

- Stajesz się tak okropny jak moi bracia z tym swoim ‘instynktem opiekuńczym’ , Bieber – powiedziałam schodząc po schodach.

- Nie bawię się w starszego brata Kotku, nie jestem nawet blisko tego – powiedział, a jego ręka spoczęła na moich plecach.

Huh?

- Więc niby czemu jesteś taki opiekuń..

- No weź Kotku, nie czas na gadanie – Justin mi przerwał, a Harley parsknął za nami.

- Bierzemy mój samochód? – spytałam wychodząc na zewnątrz.

- Nie, jadę z piątką chłopaków, a ty z Justinem – odpowiedział Harley.

- Oh, w twoim samochodzie? – spytałam Justin uśmiechając się – Nigdy nie widziałam twojego auta.

Justin uśmiechnął się szeroko, kiedy Harley zachichotał i odszedł.

- Nie mam samochodu – rzekł.

-  Więc czym jedzie .. – przerwałam  kiedy stanęliśmy przed wielkim czarnym motocyklem.

Oczywiście mógł mieć motor,

- Nie – zaśmiałam się – Nie ma opcji stary, nuh uh, nie – powiedziałam krzyżując swoje ręce.

Justin założył nogę na motocykl i umieścił kask na głowie, a następnie podał mi jeden zapasowy.

- No weź Kotku, przysięgam, że będę jechał wolno – mrugnął.

- Jeśli umrę, moi bracia Cię zabiją – powiedziałam zakładając kask na głowę kiedy Justin chichotał.

- Wyglądam głupio? – spytałam kręcąc głową.

Popatrzyłam na Justina dającego mi kolejne baczne spojrzenie .

- Nie, pasuje ci – powiedział miękko.

Przełożyłam nogę na tył motoru i szukałam miejsca, gdzie mogłabym położyć ręce.

Justin zaśmiał się i wziął moje ręce obejmując nimi swoją talię.

- Poza mną nie ma tu nic, żebyś mogła się przytrzymać Kotku, nie pozwól mi odejść. – powiedział i wyjechał motorem na drogę.

To jest oficjalne. Justin próbuje mnie zabić.

- O mój boże – powtarzałam w kółko, aż w końcu pojazd zatrzymał się.

Otworzyłam oczy i zauważyłam że stoimy przed Jed’s, więc zeskoczyłam z motoru.

- Zapomniałeś, że jestem na tyle czy co? – krzyknęłam na Justina kiedy zdejmowałam kask i poprawiałam włosy.

Zaśmiał się robiąc to samo.

- Trochę ciężko było zapomnieć, kiedy twoje uda ściskały moje biodra – uśmiechnął się szeroko.

- Jesteś takim kretynem – rzuciłam i obróciłam się wokół , a następnie pomaszerowałam do klubu.

Przeszłam przez drzwi w dół po drabinie i znalazłam się w Jed’s.

Szłam do stolika moich braci, gdzie byli poprzednio, i oczywiście stolik był oblegany przez nich, Rayne i jeszcze kilku innych ludzi.

 

- Gdzie jest Justin? – spytała Rayne.

- Kogo to obchodzi? – spytałam i usiadłam obok niej.

- Co z tobą? – spytał Dante.

- Prawie umarłam, to ze mną – wysyczałam.

Usłyszałam wstrętny śmiech i zacisnęłam pięści.

- Rayne, na parkiet. Teraz – zarządziłam wstając.

Minęłam Justina trącając jego ramię, co sprawiło , że jeszcze bardziej się zaśmiał.

- Nienawidzę Cię – syknęłam.

Pokręcił głową – Przestań zachowywać się jak bachor Kotku – uśmiechnął się szeroko.

Przysięgam, że czułam przypływ gorąca w moim ciele i bardzo chciałam kopnąć go w dupsko. Zamiast tego uśmiechnęłam się do niego, a następnie odwróciłam się i ujrzałam uroczego chłopaka.

Idealnie.

-  Zatańczymy? – spytałam go słodkim głosem, a on uśmiechnął się.

 – Prowadź, olśniewająca  - uśmiechnął się i położył dłoń na mojej.

Oczywiście moi bracia wstali jak jakaś straż.

- Usiąść – zawołałam do nich.

Zrobili to nie wyglądając na szczęśliwych.

Wiedziałam, że to zdenerwuje Justina. Bardzo chce mnie chronić? To co mam zamiar zrobić, sprawi, że się zirytuje. Wzięłam, a zaraz potem położyłam ręce chłopaka stanowczo na moim  tyłku, który ścisnął.

- Pocałuj mnie – powiedziałam do niego.

Wyglądał teraz tak uroczo z tym małym zmieszaniem na twarzy.

Uśmiechnął się i zrobił jak prosiłam. Pogłębiłam pocałunek wolno przejeżdżając dłońmi w dół jego talii i ścisnęłam rąbek jego dresu.

Nosił długość trzy czwartek, tak jak Justin. ‘Ugh, nie myśl o Justinie’ zbeształam się w myślach.

- Kyah –usłyszałam wołanie Rayne.

Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na prawo.

- Ta? – spytałam.

 – Um, pójdziesz ze mną do toalety? – zapytała.

- Jestem trochę zajęta – kiwnęłam do chłopaka, który uśmiechał się szeroko.

- Tak, jest zajęta – uśmiechnął się cwanie i trącił twarzą moją szyję.

Zauważyłam Justina przyglądającego się nam. Dało się usłyszeć, że nadchodzi wolna piosenka.  Uśmiechnęłam  się, ponieważ było to I Wish zespołu One Direction. Powiedziałam Rayne, że pójdę z nią po tym jak piosenka się skończy. Usłyszała piosenkę, popatrzyła to na mnie to na Justina i pokręciła głową. Myślę, że wiedziała, że robię to wszystko żeby go wkurzyć tak jak on wkurzył mnie.

“He takes your hand, I die a little.
I watch your eyes and I’m in need of,
Why can’t you look at me like that?”

Zerknęłam na Justina kiedy Rayne powrotem do niego poszła. Pokręciła głową patrząc się na mnie. Dobrze wiedziała, że tylko go denerwuję. Justin  patrzył się prosto na mnie, więc przyłożyłam czoło do czoła chłopaka, z którym tańczyłam, kołysząc się przysunięci do siebie.

“When you walk by, I try to say it,
but the I freeze, I never do it,
my tongue gets tight, the words get trapped.
I hear the beat of my heart getting louder whenever I‘m near you.”

Szybko zauważyłam, że Rayne powiedziała coś do Justina, a on pokręcił głową i dalej kontynuował przyglądanie się mi i temu chłopakowi. Mogłam zauważyć, że jest zirytowany i to było dla mnie wystarczająco dobre.

Zobaczmy mnie znów przerażoną na tym motorze – pomyślałam i parsknęłam  w głowie.

“But I see you with him slow dancing,
Tearing me apart cause you don’t see.
Whenever you kiss him I’m breaking, 
oh how I wish that was me.

He looks at you the way I would,
Does all the things I know that I could.
If only time could just turn back,
Cause I got three little words that I’ve always being dying to tell you.

But I see you with him slow dancing,
Tearing me apart cause you don’t see.
Whenever you kiss him I’m breaking, 
oh how I wish that was me.

With my hands on your waist while we dance in the moonlight,
I wish it was me that you call later on cause you wanna say good night.

Cause I see you with him slow dancing,
Tearing me apart cause you don’t see.
Whenever you kiss him I’m breaking, 
oh how I wish that was me.

But I see you with him slow dancing,
Tearing me apart cause you don’t see.
Whenever you kiss him I’m breaking, 
oh how I wish,
Oh how I wish,
Oh how I wish that was me.

Oh how I wish that was me.”

Uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy piosenka dobiegła końca, ale żadne z nas nie miało szansy na powiedzenie czegokolwiek, ponieważ Rayne była obok nas po zaledwie sekundzie.

Chłopak posłał jej gniewne spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się.

Rayne zrobiła dziwną minę i powrotem spojrzała na mnie.

- Chica, po prostu chodź ze mną do tej łazienki – powiedziała stanowczo.

Westchnęłam.

- Dobra – powiedziałam i odsunęłam się od chłopaka – Zaraz wracam – mrugnęłam do niego.

Uśmiechnął się i przytaknął, kiedy odeszłam z Rayne.

- Dobra, więc co? – powiedziałam wchodząc do łazienki.

- Ten facet, który praktycznie chciał cię wyruchać przez ubranie walczy dziś z Justinem – powiedziała, a ja przygryzłam wargę. Ups

- Dlatego założył dres – powiedziałam, powracając w myślach do tego jak był ubrany.

- Dziewczyno, pocałowałaś wroga, dosłownie. No i tańczyłaś z nim wolnego, w celu zirytowania Justina. Co to miało być ? – spytała.

Wzruszyłam ramionami. – Kogo to obchodzi, że go całuję? – spytałam ignorując ostatnią część jej pytania, głównie dlatego, że nie miałam solidnej odpowiedzi.

- Twoich bracia oczywiście i Justina. Harley musiał go powstrzymywać , żeby nie podszedł do was na parkiecie, kiedy ten dzieciak położył dłonie na twoim culo. – zaśmiałam się.

- Zrobiłam to tylko po to, żeby wkurzyć jego i tą jego całą ochronę starszego brata – wzruszyłam ramionami ponownie.

Rayne zaśmiała się – On się nie bawi w starszego brata, Chica – uśmiechnęła się szeroko.

- To samo mi powiedział – wyjęczałam.

- Najwyraźniej macie oboje najebane w głowach, ponieważ dokładnie to robi. Wkurza się kiedy jestem z Jakiem lub nawet wtedy kiedy gadam o nim, a teraz denerwuje się kiedy widzi mnie z przypadkowym kolesiem. Wyraźnie widać, że zachowuje się jak starszy brat. – powiedziałam .

Pokręciła moją głową.

- Jesteś naprawdę głupia i bardzo ślepa – wywróciła oczami.

- Co to ma niby znaczyć? – powiedziałam czując się obrażona.

- To znaczy dokładnie to co powiedziałam – jęknęła – zapomnij. Walki zaczynają się dziś wcześniej,  bo dzisiaj jest ich kilka- powiedziała poprawiając się w lustrze.

- Oh, i znam kolejną osobę, która byłaby zainteresowana tobą całującą tego chłopaka – zaśmiała się Rayne.

- Kogo ?- spytałam.

- Jake’a – rzekła.

Sapnęłam -  O boże – totalnie o nim zapomniałam. – powiedziałam uderzając dłonią w czoło.

- Nie chodzicie ze sobą, więc to nie jest problem – wzruszyła ramionami.

Okay, więc, tak, to była prawda, ale wciąż nie powinnam całować tamtego chłopaka. Czułam się teraz źle, ale nie z powodu Jake’a tylko z powodu Justina.

Usłyszałam ‘ You da One’ Rihanny i pisnęłam wyciągając Rayne z łazienki i wracając na parkiet. Poczułam ręce na moich biodrach i podskoczyłam.

Uśmiechnęłam się na myśl, że był to tamten facet, ale kiedy odwróciłam się, wywróciłam oczami.

– Mogę w czymś pomóc? – spytałam Justina.

- Tak, możesz ze mną zatańczyć. Jestem teraz w złym nastroju, a jeśli pójdę tak do klatki, zabiję tego gościa. – warknął.

Wierzyłam mu w 100 %, jego ciało emanowało złością.

Obróciłam się wokół i tańczyliśmy do piosenki, podczas gdy Dante wszedł na prakiet i przyległ do Rayne.

Yeah Usher’a zaczęło lecieć i zamiast oddzielić się, Justin i ja dalej staliśmy w tej samej tanecznej pozycji. Jego ręce głaskały moje biodra i boki, razem z moją pupą przysuniętą do jego krocza.

Tak dokładnie to nie byłam do niego przyciśnięta, więc było w porządku. Byłoby to dziwne, gdyby przyjaciele tak tańczyli. Właśnie wtedy kiedy czułam się swobodnie Justin pocałował moją szyję i sunął językiem wzdłuż, co sprawiło, że spięłam się. Odwróciłam się do niego, a on uśmiechnął się.

Jednak ja nie uważałam tego za zabawne.

– Justin, to dlatego ludzie myślą, że ze sobą chodzimy. Nie możesz całować mojej szyi jak to zrobiłeś przed chwilą. – powiedziałam, a on wywrócił oczami.

- Mam w dupie to co ludzie myślą – powiedział stanowczo.

- Ale ja nie mam. Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem jedną z twoich małych dziwek. – rzuciłam.

Uniósł brwi.

- Nikt tak o tobie nie myśli, ani nie mówi, a jeśli by to zrobili.. lepiej żebym tego nie usłyszał – stwierdził.

Jęknęłam. – Chodzi o to, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie całują swoich szyi– zauważyłam,

- Kotku, robisz wielką sprawę z niczego. Twoja szyja była praktycznie przy mojej, a że pachniesz zajebiście wspaniale to ją pocałowałem. No weź, to była tylko szyja. To nic nie znaczy – wyjaśnił.

Auć.

- O rany, dzięki Justin – powiedziałam odchodząc od niego.

Justin westchnął.

- Nie, to nie miało tak wyglądać. Nie mam na myśli tego, ze jest coś źle z tobą lub twoją szyją. Ty i ona jesteście idealne, ja ..

- Panie i panowie, pierwsza walka tej nocy zacznie się za 10 minut. Bieber i Howard zapraszamy do klatki. Zakłady są przyjmowane do teraz. – Mark – koordynator walk przerwał Justinowi.

- Twoja kolej, oh tyle wygrać – powiedziałam pokazując w stronę klatki.

Westchnął i zbliżył się do mnie.

- Jesteś na mnie zła – powiedział, a ja pokręciłam głową.

- Nie jestem – powiedziałam i przytuliłam go dając buziaka w policzek.

- To jest twój pocałunek na szczęście. Uważaj, żeby nie skopali ci dupy – uśmiechnęłam się cwanie.

Pęknął w szerokim uśmiechu – To się nigdy nie stanie.

Zaśmiałam się.

- Nigdy nie mów nigdy – odwzajemniłam uśmiech.

- Kotku, udowodnię ci, że nie skopią mi tyka, nawet nie zamierzam pozwolić im mnie uderzyć -  powiedział pewnie.

- Ta, jasne – zaśmiałam się.

Jego wyraz twarzy nie zmienił się.

- Nie możesz oczekiwać, że uwierzę, że wygrasz tę walkę bez uderzenia tego chłopaka – powiedziałam, a on pokiwał.

- To jest bardzo wątpliwe, mój przyjacielu. Sądzę, że dostaniesz nawet kilka uderzeń – uśmiechnęłam się szeroko.

- Założysz się? – spytał Justin zadowolony z siebie.

- Definitywnie, to dla mnie łatwa wygrana. – zaśmiałam się.

- Więc o co się zakładamy? – spytał Justin.

Myślałam o tym przez chwilę.

- Jeśli wygram, nie będziesz uprawiał seksu przez całe 6 tygodni – powiedziałam i zaśmiałam się.

- Stoi – Justin uśmiechnął się szeroko.

Uniosłam brwi.

- Poważnie? – spytałam.

Przytaknął – A jeśli ja wygram, będziesz musiała ze mną mieszkać przez 6 tygodni  - uśmiechnął się.

- Co? Czemu chcesz, żebym z tobą mieszkała? Sytuacja wymaga tego, że i tak u ciebie mieszkam – spytałam i wzruszyłam ramionami.

- Rzeczy są lepsze, kiedy jesteś wokół – wzruszył ramionami.

Myślałam przez chwilę o tym, nie ma opcji, żeby wygrał. Ten chłopak musi chociaż raz uderzyć Justina, a wtedy ja wygram, a Justin będzie wolny od seksu przez 6 tygodni. Będzie zabawa .

– Stoi – powiedziałam wystawiając rękę.

Potrząsł nią, a następnie mrugnął i potruchtał do klatki – O co chodziło? – spytał Harley kładąc ramię wokół mnie, wówczas gdy szliśmy do klatki.

- Po prostu założyłam się z Justinem, że ten ziomek z którym się dzisiaj bije, prawdopodobnie skopie mu tyłek – uśmiechnęłam się.

- Jakie warunki? – zapytał wzdychając.

Wyjaśniłam mu o co się założyliśmy , a ten zaczął się śmiać.

- Dlaczego się śmiejesz?

- Wiesz, przez większość czasu Justin pozwala przeciwnikowi uderzyć go kilka razy, żeby wyglądało to fair i że ciężko jest mu ich zniszczyć, co nie? – powiedział Harley, a ja gapiłam się na niego. Właśnie Justin pozwalał innym go uderzać.

- żartujesz sobie ze mnie Harley? -  jęknęłam, a on znowu się zaśmiał.

- Mam nadzieję, że wygrasz bo widok Justina bez seksu przez 6 tygodni będzie zabawny, ale stawiam hajs na Justina – uśmiechnął się szeroko.

- Ugh, on może wygrać tylko w klatce, postaw dwójkę na niego  za mnie. Wygram albo z zakładem albo z pieniędzmi za walkę Justina. Lepsze to niż nic. – wzruszyłam ramionami, a Harley wziął moje pieniądze i odszedł do miejsca, gdzie złożył hajs.

- Jackson – zawołałam, kiedy zobaczyłam go idącego w stronę klatki.

 – Hej – uśmiechnął się i ułożył ręce wokół mojej szyi stając za mną.

- Wszystko w porządku? – spytał, a ja kiwnęłam.

- Trochę się denerwuję, zgaduję, że jestem to przez niego – westchnęłam. – świetnie, wszystko czego potrzebuję, to kolejna osoba, którę trzeba to dodać do listy zmartwień. – jęknęłam, na co Jackson się zaśmiał.

- Kto to? – spytała czerwono włosa dziewczyna stojąca obok Jacksona, nie w sposób sukowaty, po prostu z ciekawości.

- Moja siostra – odpowiedział.

- Cześć, jestem Baila – uśmiechnęła się i pomachała a ja zachichotałam.

- Kyah – odmachałam. – Miło mi Cię poznać.

- Czemu do siebie machacie? Dzieli was stopa różnicy – zaśmiał się Jackson i puknęłam go łokciem wywołując tym u Baili śmiech.

- Jak się poznaliście? – spytałam posyłając Jacksonowi spojrzenie w stylu ‘chyba-nie-wyciągnąłeś-jej-z-baru’.

Uśmiechnął się do mnie szeroko – Jest nową uczennicą na zajęciach z literatury . Poznałem ją ze dwa tygodnie temu, kiedy zaczęła się szkoła. Jesteśmy na randce – powiedział.

Uśmiechnęłam się szeroko, prawdopodobnie za szeroko.

Mój starszy brat przyprowadził dziewczynę właściwie to na randkę, do klubu, gdzie się biją, nie mniej jednak na randkę.

- Randce? Poważnie? – pisnęłam.

- Kyah proszę, nie – jęknął.

- Musisz ją bardzo lubić skoro wziąłeś ją na randkę – uśmiechnęłam się promiennie patrząc na Baile.

- Nie chodzi na randki, więc jesteś wyjątkowa – powiedziałam triumfalnie.

Baila zarumieniła się jak szalona a ja zachichotałam.

- Okej, możesz już się zamknąć – mruknął Jackson.

- Co? Powiedziałam coś nie tak? – spytałam a on pokręcił głową i odwrócił się do Baili.

- Przepraszam za nią, nigdy nie wie kiedy się zamknąć – powiedział Jackson drapiąc się w tył głowy.

- Ja cię słyszę. Stoję tuż obok – powiedziałam krzyżując ręce na piersi.

- Jezu, Kyah po prostu się ucisz- warknął na mnie, a Baila zaśmiała się.

- Jest w porządku – zapewniła go Baila.

- Ile masz lat? – spytałam ignorując brata.

- Dwadzieścia jeden – uśmiechnęła się.

- Boże, każdy jest tu starszy ode mnie – obraziłam się, a Jackson zaśmiał się.

- Jakim cudem nie przyszłaś tu od razu po liceum – zapytałam.

Wzruszyła ramionami.

- Musiałam pracować, żeby mieć na czesne, pracowałam na dwa etaty przez trzy lata i w końcu uzbierałam wystarczająco i teraz jestem tu – uśmiechnęła się promiennie.

Jackson uśmiechnął się do niej. Właśnie normalnie się uśmiechał, bez zawadiackich uśmieszków.

- Więc, dobrze dla ciebie – uśmiechnęłam się – Podobają mi się twoje buty – powiedziałam spoglądając na jej obuwie.

Zaśmiała się znów.

- Lubię ją – powiedziała do Jacksona.

Wywrócił oczami – Każdy ją lubi – posłał mi gniewne spojrzenie.

- To dlatego, że jestem wspaniała – uśmiechnęłam się słodko do niego, a on znów się zaśmiał i mnie przytulił – Silne rodzinne więzi? – spytała Baila, a ja zaśmiałam się.

- Nie masz pojęcia jak silne, Baila – powiedziałam, a Jackson zachichotał.

Baila jednak wyglądała na zmieszaną, więc Jackson powiedział, że później jej wyjaśni.

Rozmowę przerwał nam głośny dźwięk dzwonka aż przez chwilę zesztywniałam. Jackson potarł moje ramię. Rayne pojawiła się po mojej prawej i złączyła moją i swoją rękę. Widziałam, jak Dante rozmawia z Bailą. Harley prawdopodobnie wciąż był przy stoliku z zakładami, więc wzięłam oddech i spojrzałam w stronę klatki.

- O boże – wymamrotałam. Justin robił unik przed chłopakiem. Obściskiwałam się i tańczyłam z bokserami.

Justin zadał mocne uderzenie pięścią prosto w szczękę Howarda a ja wzdrygnęłam się. Boże to wyglądało okropnie, ale nie wysłało Howarda na ziemię. Oczywiście zraniło go to, lecz wciąż stał.
 
 
______________________________________________________

rozdział jest podzielony na dwie części z takiego powodu, że nie miałam tyle czasu, żeby przetłumaczyć więcej. rozumiem, że się denerwujecie kiedy rzadko dodajemy rozdziały, ale zrozumcie, że mamy też swoje życie.

Gabi wraca ze szkoły późno do domu i ma jeszcze jeden blog do tłumaczenia. Ja natomiast zmieniłam profil z humanistycznego na matfiz i jest bardzo ciężko, ze względu na rozszerzenia, których nie miałam w poprzedniej klasie.

druga część rozdziału pojawi się prawdopodobnie w środę/czwartek

no i sprawa najważniejsza:

POSZUKUJEMY KOLEJNEJ TŁUMACZKI !

tak więc jeśli umiesz dobrze angielski i masz czas, no i oczywiście ochotę napisz do nas na tt:
@vansonbiebur
@mojitobieber

ps. zachowajcie te swoje hejty dla siebie, bo tak patrzę, że trochę nas ciśniecie na asku, a nie widzicie tego, że naprawdę się staramy.

pozdrawiam

 

35 komentarzy:

  1. cudowny rozdział i nie przejmujcie się tymi żałosnymi hejtami, dziekuje za tlumaczenie i jestescie naprawde super ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle genialny.
    a hejtami się nie przejmujcie każda tłumaczka opowiadań chyba musi przez to przejść :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!
    a co sądzisz o moim blogu?
    http://ilosteverythingwhatihave.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. supcio rozdział kocham to opowiadanie i kocham was za to że tłumaczycie :) <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że wytrwacie i nie zaniedbacie tłumaczenia znajdujac dla niego chwilę co tydzień x

    OdpowiedzUsuń
  6. *-* axdjwoxneoxb
    Genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteście wspaniałe ! :* świetny rozdział ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. o boże,cudowne jak zawsze akshjskajshd już się nie moge doczekać następnego! x

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham , Jezu nie mogę się doczekać. Dziękuję za tłumaczenie jesteście wspaniałe <3
    jbaiubguhniua
    x

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu jato kocham sdfghnfnn najlepsze tlumaczenie, czekam juz na 2 czesc, kocham was @sylwuniek

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam to opowiadanie, poza tym cudownie tłumaczycie. Rozumiem, że macie swoje życie, ale mimo wszystko dajecie radę ;) Kocham Kyah i Justina, są genialni .

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze opowiadanie na świecie !!
    Już się doczekać nie mogę kolejnych to jest CUDOWNE < 3 BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TŁUMACZENIE <333

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham to ff *-*
    a co do rozdziałów to dodajecie je na prawdę często w porównaniu z innymi opowiadaniami więc nie wiem o co chodzi niektórym ludziom o.O
    dziękuję wam że to tłumaczycie <3
    @AwwAdrianne

    OdpowiedzUsuń
  14. nie mogłabym sięna was gniewać, ważne że wgl podjęłyście się tłumaczenia tego bloga i jestem wam za to wdzięczna :*

    co do rozdziału.. jestem ciekawa kto wygra zakład haha
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziały ♥♥♥

    @imabeadleswife

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie*.* Kocham to <3
    Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Swietny rozdzial ♥ nie przejmujcie sie hejtami ludzie sa zalosni bo sami za tlumaczemie sie nie wezma ;) swoja drogao chetnie bym potlumaczyla ale niestety z angielskim to mam bardzo na pienku ;/ no ale w kazdym razie czekam na nowy rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Super super . a zaklad . !!! Hahhahahahaha :)) czekam na 2 czesc <3

    OdpowiedzUsuń
  18. http://onexdirectionxwiktoria.blogspot.de/ zapraszam dopiero zaczynam więc czekam na szczere komentarze ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Dodajcie szybciej jak dacie radę :D Też jestem na ma-fizie, więc wiem o co ci chodzi -,-
    Dziękujemy, że się staracie dodawać jak najczęściej rozdziały ;)x

    TruskawkaaxD

    OdpowiedzUsuń
  20. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  21. jejku suuuuuper rozdział :D
    ale się wkurzył hahah ;D
    spoko taniec 'przyjacielski' :P
    jaki zakład hahahahahah ciekawe jak by to było Justin 6 tygodni bez sexu hmm ? albo może specjalnie przegra by móc z nią mieszkać te 6 tygodni ?:D
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. dziekuję że dodałyście chce zeby cos się działo między nią a Justinem błagam, Justin bez seksu nie uwierzę. uhuh
    Ps.te dziewczyny co wam cisną mają nie równo pod sufitem, tyle mam do powiedzenia

    OdpowiedzUsuń
  23. nie moge sie doczekac 11 XDDDD świetny, rozumiem was obie:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Yay, cudowne ♥ Dziękuję, że informujesz :*
    Wpadniesz do mnie? Dopiero zaczynam i każda uwaga jest dla mnie ogromnie ważna <3
    http://douleur-mortelle.blogspot.com/ // @xxSWAGLANDxx

    OdpowiedzUsuń
  25. Swietne ♥ mam nadzieje ze dzisiaj bedzie rozdzial ♡

    OdpowiedzUsuń
  26. druga część rozdziału pojawi się prawdopodobnie w środę/czwartek
    AHA fajnie, właśnie widać jak dodałyście, pewnie znów znajdziecie jakąś wymówkę ale prawda jest taka, że nie umiecie dotrzymać słowa. jest dzisiaj PIĄTEK ;))
    CZEKAM NA NOWĄ NOTKĘ, MAM NADZIEJE, ŻE SZYBKO SIĘ POJAWI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na TT Natalii jest odpiwiedz ze nie dodala poniewaz miala komputer w naprawie,a rozdzial doda jutro rano bo wlasnie z opery wrocila. Nie oskarzaj ich pochopnie bo skoro nie dodaja to zmaczy ze maja powod. Tez sie troche wkurzylam ale rozumiem ze maja tez swoje zycie i ten blog nie jest najwazniejszy.

      Usuń