niedziela, 21 lipca 2013

Chapter 3

Harley najwyraźniej musiał wcześniej o mnie wspomnieć Justinowi, by ten mógł powiedzieć „więc ona jest twoją siostrą”.
Szkoda że Harley nigdy nie wspomniał mi o Justinie.
Uśmiechnęłam się gdy pokonałam drogę powrotną do stolika moich braci. Powiedziałam Rayne, Jacksonowi oraz Dante co wydarzyło się z Jeff'em. Prawdę mówiąc Jackson wstał i szukał Jeff'a tak samo jak Dante, ale uspokoili się kiedy powiedziałam im co zrobił Justin i o jego rozmowie z Harleyem.
-Wreszcie - wymamrotał Jackson.- Już najwyższa pora by Harley sobie uświadomił, że on nie pocałował tej dziwki.- dodał.
-Czekaj, czekaj, czekaj! Ty lubisz Justina? - zapytałam, szok wypełniał mój głos.
Jackson wzruszył ramionami.
-Ta, jest dobrym chłopakiem. Trochę jebnięty jak Dante, Harley i ja, ale i tak jest dobrym facetem.- pokiwał głową.
-Wcześniej, na kampusie zachowywałeś się jakbyś go nienawidził.- stwierdziłam.
Potrząsnął głową.
-Nie, Harley zachowywał się w ten sposób. Ja jedynie poszedłem z nim by skonfrontować Justina za krzyczenie na ciebie- co jak powiedział było nieporozumieniem. Ten spór pomiędzy nim a Harleyem zaczął się około czterech miesięcy temu z powodu tej suki Lisy.- wyjaśnił Jackson.
-Nigdy jej nie lubiłam, wiesz że powiedziała mi że to nie w porządku że wasza trójka bardziej troszczy się o mnie niż o swoje dziewczyny lub dziewczyny z którymi sypiacie.- grymas pojawił się na mojej twarzy.
Dante zmarszczył brwi.
-Suka z niej, w życiu rodzinnym jesteś moją jak i chłopców pierwszorzędną dziewczyną, a w związkach jest nią Rayne. Zgaduję że była zazdrosna, bo jesteś też numerem jeden Harleya.- Dante wzruszył ramionami.
Uśmiechnęłam się.
-Och, myślę że bratem tygodnia jest teraz Dante.
Ten się zaśmiał i podniósł pięść do góry tak, jakby to było pewnego rodzaju osiągnięcie.
-Awe papi, queue era tan lindo.-Rayne uśmiechnęła się promiennie do Dantego, który się zaśmiał i pocałował ją w usta.
-Huh?-Jackson zapytał mnie wyglądając na zdezorientowanego.
Zaśmiałam się.
-Albo powiedziała że jest słodki, albo że to co powiedział było słodkie.-wzruszyłam ramionami.
-Oh prawda, znam ją od lat i wciąż rozumiem tylko proste słowa po hiszpańsku.-mruknął sprawiając że się zaśmiałam.
-Dante teraz już praktycznie mówi biegle, prawda bracie.- zakpiłam z Dante, ale on mnie zignorował i wymamrotał pieszczoty do Rayne, które właściwie były bardzo słodkie.
Podczas gdy ja i Jackson rozmawialiśmy, Justin oraz Harley pojawili się przy stoliku żartując i trącając się nawzajem.
Wyraźnie ich męska więź została na nowo ożywiona, sposób w jaki żartobliwie szturchali siebie nawzajem był naprawdę słodki. Jackson uśmiechnął się kiedy zobaczył Justina i wstał by uścisnąć go po męsku. 
Ich trójka wymieniła parę słów i zaśmiali się patrząc w moim kierunku.
-Co?-warknęłam czując się niekomfortowo z tym że patrzyli na mnie śmiejąc się.
-Mówiłem, charakter jak Harley.- uśmiechnął się Jackson.
Wywróciłam oczami i przesunęłam się robiąc im miejsce. 
Dante kiwnął do Justina i rozmawiali do czasu gdy Rayne zaczęła całować jego szyję. Zaśmiałam się i z powrotem usiadłam gdy Harley, Justin i Jackson rozmawiali ze sobą jakby nigdy tego nie robili.
Niezły jasnowłosy facet zwrócił na siebie moją uwagę poprzez mruganie do mnie i dawanie znaku bym do niego podeszła.
Uśmiechnęłam się.
-Wypuść mnie- powiedziałam do Harleya, który zmierzył mnie wzrokiem, ale się nie ruszył.- Harley, przesuń się albo  wespnę się na stół.- ostrzegłam.
Wywrócił oczami i zapytał Justina aby ten się przesunął bym mogła wyjść.
-Gdzie idziesz?-zapytał gdy stanęłam i poprawiłam sukienkę.
-Ja... um.... Jezu.-powiedziałam sfrustrowana, wymyślając wymówkę.-Idę porozmawiać z tamtym facetem, dobra?-powiedziałam i odwróciłam się idąc w kierunku baru.
-Cześć.- uśmiechnęłam się.
-Cześć piękna.-uśmiechnął się po czym nagle zmarszczył brwi gdy spojrzał ponad moim ramieniem i szybko ode mnie odszedł.
-Hej, czekaj.- skrzywiłam się.
Odwróciłam się i spostrzegłam Justina i Harleya stojących i pokazujących gestem że zabiją faceta z którym rozmawiałam. Szybko przestali gdy mnie zobaczyli, ale było  za późno. Już ich złapałam.
Wróciłam do nich.
-Czy wy sobie do cholery żartujecie?- wysyczałam.
-To frajer Kyah. I jestem całkowicie pewny że ma chorobę weneryczną.- wyjaśnił Harley wzruszając ramionami.
Chłopcy się zaśmiali.
-Po tym jak się pieprzył  z Jenną Lee z pewnością ją ma.-Justin zażartował jeszcze bardziej ich rozśmieszając.
Prawie na nich warknęłam, ale zachowałam spokój po wzięciu głębokiego wdechu.
-Chcesz grać rolę opiekuńczego rodzeństwa, bracie? Dobrze.- powiedziałam i usiadłam na swoim miejscu.
Chłopcy spojrzeli na mnie zdezorientowani, ale nie powiedzieli ani słowa, bo byłam w zasięgu ich wzroku.
Czekałam cierpliwie przez 15 minut aż dwie blondynki podeszły do stolika i usiadły na kolanach u moich braci, dziewczyna z czerwonymi włosami jak Rihanna usiadła u Justina.
To było jak scena z filmu, moi bracia i Justin nawet nie musieli próbować ich tutaj zaciągnąć. Dziewczyny podeszły i sprawiały wrażenie że mają ochotę się pieprzyć.
Właściwie wstydziłam się za nie.
Potrząsnęłam głową by pozbyć się myśli i się uśmiechnęłam.
-Możemy wam jakoś pomóc?- zapytałam dziewczyn z uśmiechem.
Spojrzały na siebie.
-Um.. my
-Planujemy pieprzyć się z trójką nieznajomych, których właśnie spotkałyśmy? Tak, rozumiem. Prawdziwe panie z klasą.- przerwałam dziewczynie która siedziała na kolanach Harleya, ale wciąż miałam na twarzy sztuczny uśmiech.
Żadna z nich się nie odezwała, tylko wpatrywały się we mnie zszokowane, więc skorzystałam z ciszy.
-To jest ta część w której zachowujesz godność która ci pozostała i- machnęłam na nie ręką – się oddalasz.- uśmiechnęłam się szeroko.
Zakpiły ze mnie, ale wstały i poszły do baru, bez wątpienia mnie przeklinając.
-Co u diabła, Kyah?- warknął Jackson. Nie podobało mu się to, że odeszła jego szansa na seks.
Jednakże Dante, Justin oraz Rayne wybuchnęli śmiechem.
-To żenujące, prawda? Robicie to przy każdym facecie z którym rozmawiam. Dzisiaj spotkałam Justina i już macie go wciągniętego do pomocy. Wystarczy mi  że muszę radzić sobie z trójką wkurzających, zbyt opiekuńczych braci, ale dodając do tego waszego przyjaciela doprowadzi mnie do samobójstwa.- wykrzyknęłam.
Harley chrząknął. 
-Dobra, słyszeliśmy cię głośno i wyraźnie, Kyah -Jackson westchnął.-Jednak nie oczekiwałem że będziesz tak szczera.- zachichotał i pokręcił głową.
-Dobra robota siostrzyczko, dobra robota.- Harley uśmiechnął się znacząco i owinął swoje ramię wokół mojej szyi.
-Będę się tak dzisiaj zachowywać przy każdej dziewczynie, a nawet zawsze jeśli nie odpuścicie. Przysięgam że nigdy nie będziecie mieli żon czy dziewczyny na dłuższy okres. Dante, to się tyczy również ciebie. Mogę powiedzieć Rayne takie rzeczy przez które z tobą zerwie.- spiorunowałam wzrokiem wszystkich moich braci.
Przez moment wyglądali na zszokowanych, ale pokiwali głowami.
Uśmiechnęłam się zwycięsko chociaż wiedziałam że to będzie krótkotrwałe. 
-Dobrze, teraz znaleźć faceta.-uśmiechnęłam się z wyższością i przebiegłam wzrokiem po pomieszczeniu.
-Rozumiem co powiedziałaś, ale nie cieszę się z tego powodu. Nie denerwuj mnie Kyah.-ostrzegł Harley.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
-Czasem zastanawiam się co by było gdybyście nie byli tacy opiekuńczy.- powiedziałam głośno, rozśmieszając Jacksona.
-Nie ma sensu się zastanawiać, tak nigdy nie będzie siostrzyczko. Po prostu zaakceptuj fakt że żaden facet nigdy nie będzie dla ciebie wystarczająco dobry.-uśmiechnął się.
-Co za radość - wywróciłam oczami.- Więc kiedy zaczyna się ta cała walka?- zapytałam moment później chcąc zmienić temat. 
Harley przestudiował moją twarz.
-Za 20 minut, dlaczego pytasz?- zapytał z uniesioną brwią.
-Po prostu jestem ciekawa, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Na litość boską, odwracałam wzrok kiedy wasza trójka walczyła w domu gdy byliśmy mali.- wymamrotałam.
Harley zaśmiał się głośno.
-Pamiętam to, albo jak płakałaś gdy pewnej nocy zmusiliśmy cię do oglądania UFC*.-to sprawiło że cały stolik się zaśmiał.
Zadrwiłam i go walnęłam.
-Och tak, bo facet tracący przytomność bo drugi go dusi to beczka śmiechu.-powiedziałam z sarkazmem i wywróciłam oczami.
-Tutaj tak nie jest, Kotku. To zazwyczaj nigdy nie trwa tak długo.-Justin się uśmiechnął.
-I tak nie czuję się ani trochę lepiej, ale muszę widzieć kto walczy.- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Niby dlaczego?-zapytał.
Zmierzyłam go wzrokiem.
-Cóż, jeśli na kogoś stawiam to muszę go ocenić, duh.-powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Obstawiasz?- Dante wysapał.
Wywróciłam oczami na jego reakcję, ale pokiwałam głową.
-Nie udawaj takiego zszokowanego, chcę doświadczyć całego tego idiotycznego walczenia.-uśmiechnęłam się.
Okej, to było kłamstwo, ale chciałam by coś złagodziło moje obawy walką.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z naszą młodszą siostrą?-Jackson zapytał poważnym tonem.
-Bardzo zabawne Jackson.-znowu wywróciłam oczami.
Justin uśmiechnął się do mnie.
-Cóż, wiesz że jedna z moich walk jest z Jeff'em, na kogo stawiasz swoje pieniądze?- uśmiechnął się ironicznie.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Stawiam na ciebie, lepiej żebyś był tego warty- ostrzegłam.
-Zapewniam Cię kotku, że tak jest.-odpowiedział zadowolony z siebie.
-Przestańcie.- Dante jęknął.
-Co przestańcie?-zapytałam z zakłopotaniem.
Wskazał na mnie i Justina.
-Flirtować. Nie podoba mi się to.-odpowiedział.
-Mi również.- Harley i Jackson powiedzieli równo.
Wzruszyłam ramionami. 
-Szokujące.- powiedziałam rozśmieszając Justina.-Wolicie żebym flirtowała z Justinem czy jakimś przypadkowym facetem?- zażartowałam.
Wszyscy moi bracia wpatrywali się w Justina, który uśmiechał się z zakłopotaniem i wiercił się na krześle pod ich ciężkim spojrzeniem.
-Zrań ją, a cię zamordujemy.- Harley powiedział stanowczo, trącając Justina.
Zaśmiałam się, ale Justin pokiwał z poważną miną.
-Chłopcy, przecież możemy być przyjaciółmi, wiecie że to możliwe.- droczyłam się.
-Mówię poważnie stary. Zrań ją a będziesz martwy.- Harley powiedział do Justina kompletnie mnie ignorując.
-Też mówię poważnie, nie zranię jej.- powiedział Justin wciąż patrząc na Harleya, a później na Jacksona i Dante.
Kiwnęli głową. To tak jakby wcale mnie tam nie było, a oni rozmawiali w jakimś męskim języku. 
-Co się właśnie stało?- zapytałam Rayne, która wzruszyła ramionami wyglądając na tam samo ciemną jak ja.
-Dżentelmeni i dziwki, witam w Jed's, pierwsza walka zacznie się za 10 minut. Jestem Mark, właściciel tego miejsca, więc to ja ustalam reguły i zwołuję walki. Masz z tym jakiś problem? Możesz spierdalać! Zakłady są przyjmowane dopóki nie zabrzmi dzwonek, żadnego zmieniania zakładu, żadnego pomagania waszym bokserom. Złam zasady, a wylądujesz w klatce z powyrywanymi z dupy nogami i bez portfela. To się tyczy też was, panie, więc dżentelmeni nie używajcie swoich dziwek by oszukać mój system. Bieber i Harding, wchodzicie pierwsi.- męski głos zagrzmiał z głośników sprawiając że wszyscy zaczęli wiwatować.
Jezu Chryste, co za okropny sposób by objaśnić reguły, pomyślałam.
Justin uśmiechnął się z wyższością i wstał. Harley i Jackson wygłosili przemowę podnoszącą go na duchu, klepiąc go po plecach. Patrzyłam jak Justin zaczął ściągać swoją koszulkę. Wpatrywałam się w niego gdy to zrobił do chwili kiedy poczułam że ktoś szczypie moje ramię.
-Au!- powiedziałam i odwróciłam się do Dantego, który miał uśmiech na twarzy.
-Zboczeniec.-powiedział do mnie bezgłośnie.
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz.-powiedziałam, sprawiając że on i Rayne zachichotali.
Kiwnięciem głowy dałam znak Rayne by spojrzała na ciało Justina. Jej oczy powiększyły się gdy to zrobiła i Dante to zauważył.
-Czy ty sobie do cholery żartujesz?- syknął na nią, odpowiedziała mu po hiszpańsku.
Zignorowałam ich i spojrzałam z powrotem na Justina, który zakładał na ręce jakieś czarne rękawiczki bez palców.
-Kto dzisiaj jest twoim pocałunkiem na szczęście?-Jackson droczył się z Justinem.
Justin uśmiechnął się i spojrzał mi prosto w oczy.
-Twoja siostra.- uśmiechnął się szeroko.
Zamarłam w bezruchu.
Miał na myśli mnie..... Jestem ich jedyną cholerną siostrą.
-I się zaczyna.-jęknął Harley.
Co to do diabła miało znaczyć?
Justin wyciągnął do mnie dłoń, niepewnie ją chwyciłam. Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie w kierunku klatki, gdzie każdy zmierzał.
-Więc, Kotku.-Justin uśmiechnął się znacząco i odwrócił się do mnie przodem gdy dotarliśmy na miejsce walki.
-Czy Harley naprawdę zgodził się byś mnie pocałował, bo jeśli to zrobił to myślę że jest chory.- powiedziałam rozśmieszając go.
-Powiedziałem mu że cię nie zranię, wie że dotrzymuję słowa. Cóż, po naszej wcześniejszej rozmowie to wie.- uśmiechnął się i podszedł do mnie.
Jest wyższy ode mnie, więc musiałam spojrzeć w górę.
-Co to dokładnie oznacza?-zapytałam.
-To znaczy- przerwał i schylił swoją twarz bliżej mojej- że możesz mi dać pocałunek na szczęście i twoi bracia nie mają nic przeciwko. To tylko pocałunek na szczęście, to wszystko.- wyszeptał tuż przy moich ustach i przejechał językiem wzdłuż mojej dolnej wargi.- Wiem że chcesz mnie pocałować, Kotku.
Zazwyczaj panuję nas sobą, ale czując jego oddech i język na swoich ustach natychmiast straciłam kontrolę jaką miałam nad swoim ciałem i pocałowałam go pierwsza. Poczułam jak jego ramiona owijają się wokół mojej talii, jego dłonie wylądowały na moich nagich plecach i zadrżałam pod jego dotykiem.
Oczekiwałam że się odsunie, ale zamiast tego przebiegł swoim językiem wzdłuż mojej dolnej wargi prosząc o wejście. Otworzyłam usta by pozwolić jego językowi pieścić mój. Nawet wtedy pogłębił pocałunek sprawiając, że zapomniałam gdzie się znajdowaliśmy i że przyglądali nam się ludzie wciąż wiwatując.
Przejechałam dłońmi wzdłuż jego nagich -umięśnionych- pleców do czasu gdy minęłam jego szyję i zaplątałam się w jego włosach. Usłyszałam jak wydał z siebie pomruk gdy szarpnęłam za jego włosy.
To było seksowne, bardzo seksowne.
-Bieber, masz walkę stary..... właściwie już teraz. Wypuść dziewczynę i wejdź do tej pieprzonej klatki.- męski głos, który słyszałam wcześniej- myślę że miał na imię Mark- zagrzmiał z głośników. 
Poczułam jak Justin uśmiechnął się w czasie pocałunku i odsunął się, klepiąc mnie w tyłek. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się w niego. Uśmiechnął się i zabrał ode mnie swoje ręce po czym wszedł do klatki gdzie  Jeff- który wyglądał agresywnie- już na niego czekał. 
Odwróciłam się i zobaczyłam Harleya. 
-Postaw 200 na Justina.- powiedziałam i podałam mu swoje pieniądze.
Pokiwał głową i zmierzył w stronę stolika z zakładami. Wolałam żeby on to zrobił, bo ja pewnie schrzaniłabym zakład albo zdenerwowałabym kogoś odkąd jestem nowa w tym całym świecie walk.
Odwróciłam się z powrotem do klatki i zauważyłam wymianę słów pomiędzy Jeff'em i Justinem. Ten drugi zacisnął pięści gdy Jeff coś do niego powiedział. Poczułam dłoń na moim ramieniu, a kiedy przez nie spojrzałam zauważyłam Jacksona. Przysunęłam się do niego, a on mocno mnie objął.
-To był jakiś cholernie dobry pocałunek na szczęście.- powiedział na pół rozdrażniony, pół rozbawiony.
-Przepraszam.-wymamrotałam wpatrując się w klatkę.
-Nie musisz tego oglądać Kyah..-powiedział mi do ucha, a ja wzruszyłam ramionami.
-Mówiliście że to jest zaplanowane, nie jak.... no wiesz.... to co przytrafiło się mi.- powiedziałam do niego.
Pocałował mój policzek, wiedząc że starałam się być dzielna. Usłyszałam głośny brzęczenie i odwróciłam swoją głowę w stronę klatki.
Justin nie czekał ani sekundę dłużej niż dźwięk dzwonka, rzucił się do przodu wymierzając w Jeff'a prawy sierpowy który zderzył się z jego szczęką.
Nieznacznie podskoczyłam.
-Dokop mu stary.- Jackson krzyknął zza mnie.
-Dawaj Jeff. Zabij go kochanie!- krzyknęły jakieś dziewczyny i zaczęły klaskać w dłonie gdy Jeff kopnął Justina w brzuch.
Justin trochę się zgiął dając Jeff'owi czas by ten mógł uderzyć go pięścią w twarz. Justin odwrócił się i pobiegł z nim w stronę ściany, przez całą drogę uderzając go z byka. Jeff uderzył go łokciem w twarz i zamknęłam na chwilę oczy, a później znowu je otworzyłam.
To jednak nie rozproszyło Justina, bo nawet się nie wzdrygnął, przesunął się w prawo i posłał swoją lewą pięść prosto w oko Jeff'a, które natychmiast się otworzyło. Krew spłynęła po jego twarzy i upadł na jego klatkę piersiową, widocznie oszołomiony przez uderzenie Justina. Ten wykorzystał okazję i zadał mu kolejne trzy ciosy, a następnie kopał go kolanem do chwili kiedy Jeff upadł z hukiem na ziemię.
Brałam głębokie wdechy kiedy skupiłam się na krwi.
-Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... Bieber wygrywa.-głos spikera zagrzmiał z głośników zyskując głośne okrzyki od tłumu i gwizdy od fanów Jeff'a.
-To mój chłopak!- usłyszałam krzyk Harleya.
Wzdrygnęłam się przestraszona jego głosem.
Jackson mocniej mnie przytulił.
-Dobrze się czujesz?- szepnął. Dante i Harley podeszli bliżej również na mnie patrząc.
-Jest okej, nie było tak źle jak myślałam. Przynajmniej tym razem nie wariowałam.- uśmiechnęłam się.
Odwzajemnili uśmiech, ale widziałam że był wymuszony.
Dobra, jak widać mam problemy z przemocą. Mam skłonności do wychodzenia z siebie gdy moi bracia mają z nią do czynienia i to dlatego zareagowałam w ten sposób gdy Harley uderzył tego kolesia na kampusie oraz gdy dowiedziałam się że bierze udział w walkach.
To normalne wkurzać się gdy ludzie których kochasz wdają się w bójki, ale ja często jestem przez to rozhisteryzowana i mam atak paniki. 
Mój tata- Andrew Edwards- to bardzo bogaty człowiek i jest szanowany jako dziekan uniwersytetu, jednak kiedy miałam 7 lat zostałam porwana przez dwójkę ludzi będąc na szkolnym  i przetrzymywano mnie dla okupu.
Powiedzieli mi że mój tata był nadętym kutasem, który wyrzucił z uniwersytetu ich syna po tym jak zabrał mu stypendium, ponieważ zazdrościł mu potencjału. W rzeczywistości ten syn nielegalnie posiadał narkotyki na kampusie i oszukiwał na egzaminach końcowych.
Ci mężczyźni jednak w to nie wierzył i sądził że mój tata wyrzucił go ze szkoły dla własnych korzyści i wyładowali to na moim siedmioletnim ciele. Byli też bardzo niedbali i niedobrze zakryli ślady gdy mnie porwali, zostałam znaleziona następnego dnia w magazynie który należał do jednego z nich. Jednakże tyle czasu wystarczyło żeby złamali mi lewą rękę, cztery żebra i  bardzo uszkodzić moje ciało.
Oczywiście poszli do więzienia i wciąż tam są, ale do tej pory często śnią mi się koszmary, mam problemy z przemocą, poważne ataki paniki i.... uh inne problemy.
Jednak bycie tu dziś wieczorem sprawiło, że czułam że mam trochę kontroli. Głównie dlatego, że nie spanikowałam jak to miałam w zwyczaju. To też główny powód dlaczego moi bracia są tak opiekuńczy, od tamtego czasu, mimo iż technicznie byliśmy dziećmi, zaczęli mnie chronić.
Przyglądałam się jak Justin powiedział coś do Jeff'a- który powoli dochodził do siebie- agresywnym tonem i opuścił klatkę. Harley był pierwszym który uściskał go po męsku i poklepał go po plecach, wiwatując.
Nagle zrobiło mi się bardzo gorąco, poczułam ciepło dochodzące od tłumu lub miałam nadzieję, że to właśnie to. 
-Muszę iść.-wymamrotałam zanim się obróciłam i przepchnęłam się przez tłum ignorując wszystkich i wszystko wokół mnie.

_________________________

*Ultimate Fighting Championship (UFC) – amerykańska organizacja mieszanych sztuk walki (MMA)

przepraszam za błędy, w pewnych momentach dziwnie mi się tłumaczyło.

@vansonbiebur

39 komentarzy:

  1. Pierwsza. <3 Uwielbiam to opowiadanie, czekam na następne rozdziały. :*************

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny @stayonjustin

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwww. Mega czekam na następny rozdział . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o mój jezu to tłumaczenie mi się tak zajebiscie dobrze czyta że ogień! genialnie kochanie! jak to czytałam to BOŻE jak gorąco mi się robiło naprawdę GENIALNE! ojeju tak strasznie nie mogę doczekać się następnego słońce! uwielbiam cię:) moglabys mnie informować o nn? bardzo proszę @Asia_Mik także no niecierpliwie czeka, kocham:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie przetłumaczone. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Omfg co to byl za pocalunek*_* Chce wiecej takich akcji miedzy nia a Justinem;P Czekam na next'a:)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudo cudo cudoooooo! *_* @imabeadleswife

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje ulubine opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeezuu! Jak ja to kocham!! Jedno z najlepszych opowiadań *.* Świetnie tłumaczysz :D Czekam BARDZO niecierpliwie na nn :*
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. jejkuu *-* uwielbiam ..

    @mak3mesmil3

    OdpowiedzUsuń
  11. To bylo, i ten pocalunek byl, i rozdzial byl, wmjtwdja. Nic

    OdpowiedzUsuń
  12. jezuuuu to jest cudowne , kocham to <33
    czekam na nn , błagam dajncie jak najszybciej bo nie wyrobie ; *

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest świetne.
    Tyle czekałam na ten rozdział.
    #Love

    OdpowiedzUsuń
  14. Awww... Jakie emocje. Nie moge sie doczeka nn<3 @NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow *.*
    @TheSecondHope

    OdpowiedzUsuń
  16. Awwww jak ja kpcham to opowiadanie <3 Jestem ciekawa dlaczego ona musiala isc .
    Czekam na.nn
    kocham :**

    OdpowiedzUsuń
  17. <3 kocham czekam na nn / @ilovenightx

    OdpowiedzUsuń
  18. O boże, uwielbiam to. I ten pocałunek ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham to opowiadanie ! ♥ Kiedy nn? Awwwwwwwwwwwwww :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oow! Cudnie :* Nie ma wcale błędów, co ty wymyślasz XO + Thx za info. <3 / @xxSWAGLANDxx

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo podoba mi się ten rozdział! Moment w którym się całowali był taki ahsuhsuhs *-*

    OdpowiedzUsuń
  22. Justin tutaj jest cudowny <33

    OdpowiedzUsuń
  23. Detka_BiberPl22 lipca 2013 13:07

    rewelacja pocałunek gorący no no nie zle ..a braci jak zawsze swoje muszą mówić

    OdpowiedzUsuń
  24. chcę takich braci ;)) tylko mniej opiekunczych ;p
    Justin jest taki miły/slodki , jak dobrze , ze dogaduje się z jej braćmi . ! <33 kocham to opowiadanie . !!!!!!! <333333333

    OdpowiedzUsuń
  25. <3 Słoooooodko *-*

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham to xoxo

    OdpowiedzUsuń
  27. fhgdhfsh genialny rozdział *o* już się nie mogę doczekać następnego :D
    świetnie tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  28. kocham kocham kocham xx

    SylviaS

    OdpowiedzUsuń
  29. to tłumaczenie jest super :D

    świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. buzi buzi buzi <3 AWWWWW xoxo

    OdpowiedzUsuń
  31. podnieciłam się czytając ten pocałunek hahahhah XD

    OdpowiedzUsuń