Wywróciłam oczami i potarłam mój pośladek
- Rayne kto by się do mnie zbliżył, spójrz na mnie.
Wskazałam na swoje włosy upięte w koka, conversy, jeansowe spodenki i prostą koszulkę na ramiączkach.
- Naprawdę powinnaś przestać .. Kyah, jesteś piękna i nie mówię tego, dlatego, że jestem twoją najlepszą przyjaciółką. Mówię tak, ponieważ to prawda, mami. – stwierdziła i wepchnęła mnie do łazienki, żebym wzięła prysznic i ogoliła się.
Zachichotałam, ale weszłam tak jak mówiła biorąc prysznic i goląc się tam gdzie potrzeba.
Po kąpieli, wyszłam wycierając się ręcznikiem. Owinęłam się w niego i wróciłam z powrotem do mojego pokoju.
Czarne majtki, nakładki na piersi oraz krótka czarna sukienka leżały na łóżku, więc nie było odwrotu. Była piękna, ale miałam obawy przed założeniem jej, na szczęście okazało się, że pasuje jak ulał.
Rayne i ja mamy ten sam rozmiar, ale to że jest latynoską sprawia, że ma bardziej krągłe kształty chociaż nie tak bardzo. Nie jesteśmy chudymi jak patyk dziewczynami, mamy biodra i tyłki i to duże w obu aspektach. Podniosłam żelowe nakładki na piersi i przestudiowałam je.
- Rayne a co z nakładkami? – zawołałam.
- Nie możesz założyć stanika do tej sukienki, bo ma odkryte plecy. Nakładki przeznaczone są do tego, żeby podtrzymywać twoje ‘dziewczynki’. Po to są, to żelowy stanik – odkrzyknęła z pokoju.
- Okej – wrzasnęłam i z zakłopotaniem je założyłam.
Podskoczyłam w górę i w dół, aby je przetestować. Kiedy miałam je na sobie właściwie podtrzymywały mi piersi, pozostawiając je na miejscu. Zauważyłam jasnoróżową parę szpilek na podłodze i uśmiechnęłam się.
Rayne i jej buty.
- Dziękuję za szpilki – zawołałam do Rayne
- Nie ma za co – odkrzyknęła.
Umalowałam się idąc w look "smoky eye". Harley nienawidził, kiedy nakładałam na moje oczy makijaż, był przekonany, że było to "namiętne spojrzenie".
Zachichotałam na tę myśl, a następnie zaczęłam pracę nad swoimi włosami.
30 min później moje włosy były całkowicie wysuszone. Przebiegłam po nich moją prostownicą, spięłam grzywkę na bok i spryskałam lakierem do włosów, aby zachować je od pokręcenia się.
Założyłam srebrny łańcuch z różowymi elementami oraz kilka bransoletek, w celu dopasowania do szpilek i prysnęłam się perfumami. Przejrzałam się w lustrze i przygryzłam wargę.
Boże, wyglądam inaczej, wcześniej też nosiłam sukienki i szpilki, ale nic tak... skąpego.
- Moi bracia mnie zabiją – mruknęłam do siebie, zabrałam moją torbę i wyszłam do kuchni.
Rayna stała tam ubrana w brzoskwiniową opinającą piersi sukienkę o rurkowatym kształcie, połączoną z czarnymi szpilkami. Jej włosy upięte były w stylowego, niechlujnego koka.
Jej skóra opalona jak moja, zważając na to, że mieszkamy w Arizonie, jest trochę ciemniejsza, ponieważ jest latynoską.
W zasadzie, wyglądała cholernie gorąco
- Głodna? – spytała kiedy przeszłam obok niej, robiącej kanapki z indykiem.
Zagwizdała kiedy mnie zobaczyła.
- Wyglądasz jak mamacita* – uśmiechnęła się.
Szeroko się uśmiechnęłam. Tak jak powiedziałam, Rayna jest latynoską, w połowie meksykanką, co tłumaczy dlaczego jest nieco ciemniejsza ode mnie i dlaczego przypadkowo mówi po hiszpańsku.
- Dzięki chicca, ty również - odpowiedziałam próbując zabrzmieć trochę inaczej niż po amerykańsku, Rayne zaśmiała się i pokręciła głową na moją nieudaną próbę.
Wzięłam kanapkę i zjadłam ją, podczas gdy Rayne nakładała eye-liner, podkreślając przy tym swoje oczy w stylu "deep mocha".
- Wiesz gdzie to jest? – spytałam Rayne.
Spojrzała na swój telefon.
- Dante napisał mi jak tam dojechać, będzie czekał na zewnątrz za 15 minut, więc lepiej już wyjdźmy – powiedziała, a ja przytaknęłam w odpowiedzi i wzięłam kluczyki od samochodu oraz torbę.
Dokończyłam moją kanapkę schodząc korytarzem. Uzbroiłam alarm a następnie poszłyśmy do samochodu.
Usłyszałyśmy gwizdy wychodząc z budynku od portiera, podczas gdy Rayne mrugnęła do niego z rozbawieniem, ja się zarumieniłam. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy pod adres, który Dante przysłał Rayne. Była to uliczka za wielkim budynkiem.
Na zewnątrz robiło się ciemno, więc nadawało temu miejscu straszny wygląd.
Zauważyłyśmy Dantego, więc zaparkowałam obok jego samochodu, a następnie wyszłyśmy.
Szczęka mu opadła, kiedy zobaczył Rayne na co się uśmiechnęłam.
- Mami -zamruczał uśmiechając się i pociągnął ją do siebie ściskając jej tyłek.
Chrząknęłam, próbując zwrócić ich uwagę.
Jednakże nie otrzymałam miłej reakcji, spojrzał na mnie wzrokiem w stylu co-ty-kurwa-masz-na-sobie .
- Nie- pokręcił głową i syknął – Nie ma kurwa takiej opcji, weź moją kurtkę. Teraz!
- Nie - wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu. Poszłam w kierunku otwartych drzwi, mając nadzieję, że wyglądałam pewniej niż się czułam.
Stała tam dwójka mężczyzn którzy – na szczęście – nie zatrzymali mnie prosząc o dokumenty, zamiast tego gestem mnie zaprosili, weszłam szybko słysząc za sobą przekleństwa Dantego.
Dante dogonił mnie i pociągnął moje ramię wchodząc do pustego pokoju.
- Um Dante, czy my jesteśmy we właściwym miejscu? – spytałam.
- Tak, jak zauważyłaś wcześniej w twoim apartamencie, bójka za pieniądze jest nielegalna. Panowie na górze trzymają to miejsce całkowicie niewykrywalne dla innych, chodź – powiedział i otworzył drzwi ujawniając drabinę.
- O mój Boże – wymamrotałam kiedy Rayne i on zaczęli schodzić w dół.
Zeszłam zaraz po nich zamykając drzwi za sobą i prawie upadłam, ale poczułam Dantego, który trzymał moje biodra, jednocześnie opuszczając mnie w dół.
- Kurwa mać Kyah, po co założyłaś taką krótką sukienkę? Właśnie widziałem kawałek twojego tyłka – syknął zdegustowany.
- Jej tyłek jest gorący, papi - Rayne oświadczyła i zaśmiała się .
- Nie dla mnie, mami – odparł.
Wywróciłam oczami.
- Duh, jesteś moim bratem, trudno ci stwierdzić, że moja pupa jest gorąca – wzruszyłam ramionami.
Dante zignorował mnie i otworzył kolejne drzwi, tym razem głośny hałas i muzyka wypełniły moje uszy. To miejsce było dosłownie pod ziemią, pomieszczenie było dźwiękoszczelne co moim zdaniem było mądre, na zewnątrz nie dało się usłyszeć żadnego dźwięku. W środku roiło się od ludzi.
Podążałyśmy za Dantem przechodzącym między nimi, zauważyłam Harleya i Jacksona w rogu przy boksie ze stolikiem otoczonych dziewczynami i wywróciłam oczami. Harley nas zauważył i do nas pomachał.
- Hey, Rayne wyglądasz pięknie – uśmiechnął się szczerze, a następnie skierował wzrok na Dantego.
- Co jest stary, gdzie jest.. KYAH? – wrzasnął kiedy zobaczył mnie obok Dantego.
Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, oganiając mój strój.
Niezręcznie się uśmiechnęłam
-Co jest bracie. – pomachałam mu, a po chwili zrobiłam to samo kierując się w stronę Jacksona, któremu szczęka opadła na mój widok. Wyglądał na bardzo wkurzonego i zmartwionego.
-Toaleta damska? – powiedziałam do Dantego, ten natomiast zaśmiał się i wskazał w kierunku baru.
Wzięłam dłoń Rayne i odciągnęłam ją od moich braci, widząc w ich oczach wściekłość.
- Nie możemy najpierw zatańczyć? – Rayne spytała i zatrzymała się – Wiem, że korzystanie z łazienki, służy jako wytłumaczenie, aby odejść od twoich braci.
Westchnęłam, ale usłyszałam, że Take Over Control Afro-jack’a właśnie się zaczyna. Przytaknęłam więc i weszłyśmy na środek parkietu. Zaczęłyśmy tańczyć trochę nieprzyzwoity taniec, ponieważ to był taki typ piosenki dopóki nie doszło do refrenu podczas którego żartowałam i wykonałam taniec "shuffle" w swoich szpilkach.
Rayne zaśmiała się, podniosłam ręce w górę kołysząc biodrami i śpiewając słowa piosenki, kiedy poczułam dłonie na moich biodrach. Obejrzałam się za ramię i zobaczyłam bardzo uroczego faceta uśmiechającego się do mnie.
- Jesteś gorąca – wyszeptał w moje ucho, a ja zarumieniłam się.
- Dzięki, ty też uh nie jesteś zły – odpowiedziałam próbując brzmieć tak, jakby żaden przypadkowy koleś tańczący ze mną nie sprawił, że się denerwuję.
Zaśmiał się, a następnie zapytał czy chciałabym coś do picia. Odmówiłam, ponieważ już więcej nie piję, ale spytał czy chciałabym wodę, wtedy się zgodziłam więc poszedł po nią.
- On jest gorący – powiedziała Rayne kiedy odszedł.
- Zgadzam się – zaśmiałam się i kontynuowałam taniec.
Kiedy Take Over Control dobiegło końca, zaczęło się Strip Chris'a Brown'a, a ja pisnęłam ponieważ kocham tę piosenkę.
Wcześniej po swojej lewej zauważyłam Justina Biebera, gościa z kampusu, ale nie zauważyłam go, to znaczy nie całkowicie. Jednakże kątem oka, zauważyłam że na mnie patrzył.
Ale nie wiem właściwie czy mnie obczajał, ponieważ nagle ktoś odwrócił mnie i napotkałam Jacksona, który nie wyglądał na zadowolonego.
- Pomóc w czymś ? – zapytałam.
Zacisnął zęby.
- Wiesz, że Harley uderzył tego chłopaka z którym tańczyłaś? – spytał.
Moja twarz zbladła.
- Dlaczego?! – wrzasnęłam.
Zauważyłam jak Dante tańczy z Rayne, jej tyłek był przysunięty do jego krocza i wzdrygnęłam się.
To jest cholernie paskudne!
- Chodź – powiedział Jackson, biorąc moją rękę i prowadząc do stolika.
Harley wyglądał na wkurzonego, więc usiadłam obok Jacksona.
- Ten chłopak poszedł przynieść mi trochę wody palancie, nie miałeś prawa go uderzyć! – warknęłam na Harleya po chwili.
Uderzył dłonią o stół sprawiając, że podskoczyłam.
- Do diabła nie miałem, przenigdy nie bierz napoju od kolesia, który nie jest mną, Jacksonem albo Dante. Nigdy Kyah, zrozumiane?
Oparłam się ochocie wywrócenia oczami i kiwnęłam, pokazując jednocześnie, że zrozumiałam.
Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że przytakuję.
- Uderzyłem go, ponieważ widziałem jak wrzuca tabletkę do wody, którą miał ci przynieść – dodał.
Spuściłam głowę czując się głupio.
- Dzięki – powiedziałam, a on przytaknął.
Dwie nowe blondyny pojawiły się przy stoliku, jakby wezwane. Jęknęłam niezadowolona.
- Kim ona jest? – syknęły na mnie.
Moi bracia uśmiechnęli się przelotnie, czekając na moją reakcję.
Wzięłam głęboki oddech.
Bądź grzeczna, przemoc niczego nie rozwiązuje. Jesteś przeciw przemocy – powtarzałam w myślach.
Posłały mi piorunujące spojrzenie.
- Jakiś leszcz patrząc na jej rzeczy - mruknęła bliźniaczka Barbie, zrobiłam się czerwona ze złości.
PRZEPRASZAM KURWA?
To wszystko stało się tak szybko, że zanim o tym wiedziałam stałam już w gotowości, żeby na nie nawrzeszczeć lub pobić . Jestem pewna, że bym na nie nakrzyczała, ponieważ nie lubię przemocy, ale Jackson złapał mnie w pasie i pociągnął mnie na swoje kolano, jakby myślał, że je uderzę.
To było wystarczające, aby stwierdzić, że mam nad nimi przewagę, ponieważ wyglądały na wystraszone.
- Ona jest naszą siostrą, nie leszczem – powiedział Harley do dziewczyn i machnął ręką olewając je.
- Ale Harley .. – zaskomlały, ale już nawet na nie nie spojrzał.
Posłałam im najokropniejsze spojrzenie na jakie było mnie stać, a tamte wyszły ociężale, powodując u moich braci śmiech.
- Taa i ty nienawidzisz przemocy – Harley wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Zsunęłam się z kolana Jacksona na miejsce obok niego.
- Nienawidzę przemocy, nie chciałam ich pobić – stwierdziłam.
- Więc co zamierzałaś? – spytał.
- Wrzeszczeć – oświadczyłam, jakby to było oczywiste.
- Nie, masz temperament jak Harley, stałaś tam z podniesioną pięścią, zanim się zorientowałaś co robisz. – Jackson zachichotał i owinął rękę wokół mojego ramienia.
Opuściłam głowę na jego ramię, opierając się na nim i przytulając go.
- Awe, moja mała siostrzyczka chce trochę przytulanka od starszego brata – zagruchał i wtulił się we mnie.
Szturchnęłam go mocno, sprawiając, że się zaśmiał.
- Idę po drinka – powiedziałam po chwili siedzenia i wstałam poprawiając sukienkę.
Bracia posłali mi piorunujące spojrzenie
– Jezu, wodę.
Wywróciłam oczami i poszłam w kierunku baru.
- Czy mogę prosić o szklankę wody? – zapytałam faceta stojącego za ladą.
Uśmiechnął się przytakując. Podczas czekania, jakiś koleś podszedł do mnie, wyglądał w porządku i miał sporo tatuaży. Podobały mi się tatuaże u facetów, ale one praktycznie pokrywały całe jego ciało . Zbyt wiele nie wyglądało fajnie.
- Czy mogę kupić ci drinka?- zapytał.
Pospiesznie zerknęłam na stolik moich braci, którzy mnie obserwowali. Jackson wstał idąc w moją stronę. Uważam, że pomyślał, iż był to wzrok przyjdź-uwolnij-mnie-od-tego-kolesia.
- Nie, dziękuję – powiedziałam szybko, nie chcąc mieć problemów.
- Weź, to tylko jeden drink, skarbie – szeroko się uśmiechnął.
Pokręciłam głową, odmawiając znowu, a on nadal nie odchodził.
- Jakiś problem? – zapytał Jackson stając obok mnie.
Facet spoglądał to na mnie to na Jacksona.
- Oh, ogarniam, ona jest twoja gościu? Nie myślałem, że lubisz brunetki, Jackson – uśmiechnął się szeroko.
Poczułam jak ciało Jacksona napina się, zauważyłam Justina, który podszedł do chłopaka z tatuażami i wyszeptał mu coś do ucha.
- Cholera gościu, twoja siostra, przepraszam – zaśmiał się wytatuowany koleś.
Następnie odszedł, a ja powiedziałam Jacksonowi, że jest w porządku, także po przytaknięciu głową w stronę Justina wrócił do stolika, do nowej, wyczekującej go blondyny, co sprawiło, że wywróciłam oczami.
- Hej kotku – powiedział Justin przyciągając stołek obok mnie.
Skrzyżowałam nogi i obciągnęłam sukienkę w dół tak bardzo jak mogłam.
Obdarowałam go okropnym spojrzeniem
- Nie mam na imię Kociak, tylko Kyah – poprawiłam.
- Oh, znam twoje imię – zachichotał.
- Więc go używaj – odparłam stanowczo.
Znowu się zaśmiał.
- Jakie miłe nastawienie – uśmiechnął się cwanie.
Skrzywiłam się.
- To nie jest żadne nastawienie, mam starszych braci jak ty, więc wiem od kogo trzymać się z daleka. – warknęłam.
Nie wstydziłam się moich braci, tylko części z ich stylu życia, będąc szczegółową stałego sypiania z przypadkowymi dziewczynami i walk.
Nie był wstawiony, chociaż uśmiechał się do mnie.
- Jak ja? – rzekł rozbawiony. – Jaki jestem dokładnie?
- Więc, wnioskując z moich styczności z tobą, mogę stwierdzić, że jesteś bardzo niegrzeczny i zarozumiały – odpowiedziałam wzruszając ramionami.
Po raz kolejny głośno się zaśmiał.
- Okej, przyznaję, jestem niegrzeczny i zarozumiały – szeroko się uśmiechnął.
- Dokładnie, więc teraz się przesuń – machnęłam na niego ręką.
To sprawiło, że wyszczerzył swoje zęby.
Zanim mógł odpowiedzieć, dwie dziewczyny pojawiły się obok nas i spiorunowały mnie wzrokiem.
- Hej Justin – powiedziały bawiąc się swoimi włosami, co jak mogę się domyślić był prowokujący gest.
Wywróciłam oczami. Były dokładnie takie jak dziewczyny nachodzące moich braci.
Łatwe dziewczyny.
- Złapię cię później kotku – mrugnął do mnie i odwrócił się do dziewczyn. – Panie – uśmiechnął się i położył ręce na ich ramionach zabierając je od baru.
Pokręciłam głową i wypiłam wodę, którą podał mi barman. Następnie wróciłam do stolika moich braci i odnalazłam Rayne obściskującą się z Dantem, podczas gdy moich bracia flirtowali z nowymi dziewczynami, usadowionymi na ich kolanach.
Jęknęłam.
Czułam się totalnie odsunięta na boczny tor, potrzebowałam faceta, potrzebowałam go teraz.
Wróciłam na parkiet, kiedy puścili Candy Shop 50 Centa.
Idealnie
Zamknęłam oczy – sprawiło to, że czułam się mniej niezręcznie tańcząc sama – i kołysałam biodrami w rytm muzyki, nie musiałam długo czekać, aby ktoś położył na nich dłonie.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam bardzo uroczego faceta uśmiechającego się cwanie do mnie.
Byłam bardzo odważna, nie dałam mu nawet szansy by coś powiedział kiedy przykryłam jego usta swoimi. Szybko oddał pocałunek i zsunął swoje dłonie z moim bioder na tyłek.
Ścisnął go mocno, sprawiając że sapnęłam.
Uśmiechnął się i pocałował mnie mocno, mocniej niż wcześniej. Naprał na mnie, a jego usta były wciąż na moich. Szłam do tyłu, aż poczułam ścianę. Jego dłonie były na całym moim ciele, było bardzo intensywnie.
Zwłaszcza w klubie/barze, czy do diabła czymkolwiek było to miejsce. Wolno, ale pewnie przesuwał dłoń po moim udzie, ale zanim zdążyłam go zatrzymać, ktoś odciągnął go ode mnie.
Zmrużyłam oczy i zauważyłam Harleya trzymającego tego kolesia za kark, krzycząc mu w twarz.
Po wymianie słów Harley popchnął go, tamten spojrzał na mnie ostatni raz i wszedł na teren który był otoczony przez klatkę.
To musi być tam, gdzie się biją – pomyślałam.
Głupia klatka, już jej nienawidziłam.
Harley odwrócił się w moją stronę i zanim zdążył powiedzieć coś, co jeszcze bardziej wprawiłoby mnie w zakłopotanie, odeszłam do stolika i wślizgnęłam się w wolną przestrzeń, obok miejsca Harleya, na którym wcześniej siedział. Nie spojrzałam na Jacksona, tylko na Rayne, zauważając mały uśmieszek na jej twarzy.
Nie mogłam nic na to poradzić, uśmiechnęłam się a zaraz potem obie wybuchnęłyśmy nagłym śmiechem. Dante skrzywił się widząc Rayne, ale ta zignorowała go. Harley odwrócił się do mnie po tym jak wydawało że się uspokoił.
- Co to kurwa było? – spytał.
Przestałam się śmiać, ale wciąż na niego nie spojrzałam.
- Migdaliłam się z kolesiem, wielka rzecz – wzruszyłam ramionami.
- Nie, migdaleniem się jest całowanie, a on pchnął cię na tę jebaną ścianę a jego dłonie ..
- Chciałam mu powiedzieć, żeby przestał, ale wtedy ty go ode mnie odciągnąłeś. Nie jestem jedną z tych dziwkarskich lasek, z którymi ty lub Jackson sypiacie, więc Harley daj mi spokój - sprzeczałam się.
- Ja wiem, że nie jesteś jak one, ale Kyah, twój ubiór ..
- Mój ubiór ? – przerwałam mu warcząc – Harley każda dziewczyna tu ma taki sam typ sukienki jak ja, jeśli nawet nie krótszą lub bardziej skąpą. Robisz to, bo jestem twoją siostrą – warknęłam.
- Dokładnie – jesteś moją siostrą, nie mogę znieść, że jesteś tak ubrana lub jakiś koleś rzuca cię na ścianę i pieprzy w ubraniach – syknął.
Popatrzyłam się na niego.
- Po pierwsze ignoruj problemy niedotyczące ciebie Harley i zrozum prawdziwe fakty, po drugie zdejmę tę cholerą sukienkę i będę paradować w samych majtkach, jeśli nie przestaniesz mnie denerwować, po trzecie nie pieprzyliśmy się przez ubraniach, ale teraz po twoim wyczynie to rozważam, po czwarte nie jesteś moim ojcem, jesteś moim bratem, więc przestań mi rozkazywać. – warknęłam i wyczołgałam się, aby dostać się na parkiet, ale zacisnął ręce wokół mojej talii, trzymając mnie na swoim kolanie.
Próbowałam ugryźć go, na co Jackson się zaśmiał.
- Widzisz, mówiłem ci, że masz temperament jak Harley – szczerzył się.
Pokazałam mu język, sprawiając, że zachichotał.
- Jeśli zdejmiesz tę swoją sukienkę i wrócisz do tamtego faceta, niech mi Bóg dopomoże, zamorduję kogoś. – Harley wysyczał w moje ucho.
Wierzyłam, że jest do tego zdolny, dlatego też zrobiłam tyle na ile było mnie stać.
Wzięłam jego rękę i ścisnęłam ją tak mocno jak tylko mogłam, krzywdząc go za wprowadzanie mnie w zakłopotanie i wkurzanie mnie.
- Ow – skrzywił się – Przestań mnie szczypać Kyah. Ow, to boli – krzyknął sprawiając, że uśmiechnęłam się szeroko.
Przysunęłam się do jego piersi i uśmiechnęłam się.
- Wiesz, że wszystkie dziewczyny tutaj z jakiegoś nieznanego powodu cię lubią, obecnie widzą dziewczynę, której nie znają, siedzącą na twoich kolanach, w twoich ramionach – powiedziałam, powodując śmiech u Jacksona i Dantego.
- Ugh, ty szmato – Harley mruknął i odsunął się, więc siedziałam obok niego.
Uśmiechnęłam się szeroko z mojego zwycięstwa.
- Proszę nie przeszkadzajcie mi już tej nocy, jeśli będę potrzebowała tego, żeby odstraszyć jakiegoś faceta, przysięgam, że poproszę waszą trójkę, okej? – powiedziałam do nich.
- Okej – rzekli z uśmiechem.
Mój instynkt podpowiadał mi że nie należy ufać skurwielom, ale uśmiechnęłam się by zachować spokój.
- Ona całowała Jeffa Hardinga ! – Harley powiedział Jacksonowi i Dantemu.
- Co ? – obaj syknęli.
- Kogo? – spytałam.
- Nie zapytałaś go o imię? – zapytał Dante zdenerwowany.
- Jasne, że zapytałam – skłamałam i podrapałam się po szyi – Po prostu zapomniałam – wzruszyłam ramionami.
Nie uwierzyli mi, mogłam to stwierdzić patrząc na ich twarze, ale odstawili ten temat.
- On jest z odległego stanu, przyjeżdża często na walki, dzisiaj walczy z Bieberem. – Jackson odparł na moje pytanie.
To mnie zaintrygowało.
- Justin też się bije? – zapytałam.
Harley mnie szturchnął.
- Od kiedy jesteś na TY z Bieberem? – spytał.
Wzruszyłam ramionami.
- Rozmawiał ze mną przy barze, ale powiedziałam mu, że nie jestem zainteresowana. Zaśmiał się, kiedy go spławiłam. – wyjaśniłam.
- Bo wiesz, on nie jest przyzwyczajony do tego żeby być spławianym przez dziewczynę. Ten gościu śpi co noc z inną laską. – burknął Harley.
On tak na poważnie?
- Eh, halo tak jak ty i Jackson. Słyszałam na kampusie jakieś historie o obojgu z was, wiecie jakie z was wielkie kobieciarze – parsknęłam.
Popukali się w głowę , a ja się uśmiechnęłam.
- Tak, malutka siostrzyczka ma swoje dojścia – uśmiechnęłam się szeroko – i oboje wiecie, że to co usłyszałam przeraziło mnie na śmierć. – dodałam, sprawiając, że Rayne zaśmiała się.
- Ta, kto by pomyślał, że wy dwoje pieprzy..
- Rayne proszę przestań, przestań wywoływać wizje w moim umyśle moich braci z plastikami, błagam cię – tłumaczyłam.
Jackson i Harley mieli wypieki na twarzach, a ja zaśmiałam się.
Ha, są zażenowani!
- Wracając do Justina, co on ci powiedział? – Rayne spytała poprawiając się na kolanach Dantego, który jęknął, na co Rayne uśmiechnęła się cwanie.
Tak bardzo mu dokuczała.
- Później ci powiem – uśmiechnęłam się.
Nie było zbyt wiele do opowiadania, ale kiedy to powiedziałam moi bracia od razu się wkurzyli, co było kolejnym zwycięstwem.
- Parkiet? – spytałam Rayne.
Kiwnęła głową na ‘tak’, a chłopcy przesunęli się, dając nam dostęp do wyjścia.
- Nie rób nic celowo, co mogłoby mnie zdenerwować – ostrzegł mnie Jackson, a ja uśmiechnęłam się niewinnie.
- Rayne – zawołał Dante – wciąż jest wcześnie, więc nie tańcz celowo seksownie, bo stanę się napalony, proszę – wyjęczał.
Chłopaki zaśmieli się i poklepali w uznaniu jego plecy.
- Niczego nie obiecuję papi – puściła mu oczko.
Stałam obok stolika i skrzywiłam twarz, jakbym miała cytrynę w ustach, co sprawiło, że moi bracia padali ze śmiechu.
- Ew, to jest okropne – wyrzuciłam z siebie i pociągnęłam dłoń Rayne w stronę parkietu.
Mogłabym powiedzieć, że Rayne była już dobrze wstawiona, ponieważ chichotała bez powodu.
Puścili Commander Kelly Rowland, a Rayne pisnęła, co wyglądało zabawnie. Zaczęłyśmy tańczyć, oczywiście, kiedy Rayne jest pijana, lubi udawać, że jestem jej rurą do striptizu.
Miałam napad śmiechu, dopóki nie żachnęła się na mnie.
- Przepraszam, jeśli będziesz się o mnie ocierać moi bracia oszaleją, ponieważ to przyciąga uwagę – znowu się zaśmiałam.
Wzruszyła ramionami i wróciła do tańca. Zauważyłam, że koleś, który całował mnie wcześniej mi się przyglądał.
Czułam się tak niekomfortowo, ale tańczyłam dalej dotąd, aż poczułam szarpnięcie.
- Jesteś suką Edwardsa, czyż nie? – zapytał ściskając mój tyłek.
Próbowałam go od siebie odepchnąć, spojrzałam w stronę moich braci, ale nie mogłam nic zobaczyć dzięki tłumowi tańczących ludzi.
Nagle ten facet nie wydawał się już taki miły, w rzeczywistości przerażał mnie.
- Nie jestem jego dziewczyną, jestem jego siostrą więc teraz puść mnie, proszę! – mówiłam próbując przekrzyczeć muzykę.
Również walczyłam by zachować spokój i opanowanie.
- Siostrą? – powiedział z szerokim uśmieszkiem – Teraz to wydaje się bardziej interesujące. Cholera, jeśli bym cię przeleciał, twoi bracia będą wściekli. - zaśmiał się do siebie.
- Przelecieć mnie? Gościu ty nic mi nie robisz! ODEJDŹ.ODE.MNIE. – wysyczałam.
Pokręcił głową i spróbował znowu mnie pocałować. Krzyknęłam, ale już pokrył moje usta swoimi.
Ugryzłam jego wargę, a ten zawył, a po chwili uderzył mnie w twarz, sprawiając że krzyknęłam z bólu.
- Ty mała, pieprzona suko – nachylił się, żeby znowu mnie pocałować, ale ktoś uderzył go i wylądował na podłodze.
Spojrzałam na osobę, która teraz stała naprzeciw mnie.
- Jakiś problem Harding? – znajomy głos zapytał kolesia na podłodze, zaraz po tym jak uderzył go prosto w twarz.
- Bieber – syknął Jeff i wstał pocierając szczękę.
- Czekaj, ty pieprzysz siostrę Edwardsów? Czy o to tu chodzi? – zaśmiał się Jeff.
On na pewno tego nie robi.
Justin pokręcił głową, stojąc tyłem do mnie.
– Nie, po prostu nie lubię stać bezczynnie kiedy jakiś dupek próbuje dotknąć dziewczynę, a potem uderza ją, kiedy mu odmawia. – wzruszył ramionami.
Jeff rzucił mu gniewne spojrzenie i zerknął przez ramię Justina na mnie.
- Do zobaczenia wkrótce, księżniczko. – uśmiechnął się.
Skuliłam się za Justinem, ta groźba mi się nie podobała.
- A ty Bieber, będę zachwycony kopiąc później twoją dupę w klatce. – wyszczerzył zęby, odwrócił się i odszedł.
Justin odwrócił się do mnie i zmarszczył brwi.
- W porządku Kotku? – spytał.
Przytaknęłam i potarłam swoją twarz, tylko trochę piekło.
- Tak w porządku, dzięki za odciągnięcie go ode mnie – wybełkotałam. - Moi bracia by oszaleli, nie lubią go zbytnio – mówiłam bez ładu.
- Tak, wiem. Harley rozwala go w klatce za każdym razem. Gdyby to usłyszał to byłoby jak dolanie oliwy do ognia.- zachichotał Justin.
Kiwnęłam głową.
– Więc ty też walczysz ? – wymamrotałam rzecz oczywistą.
- No, to opłaca moje rachunki – uśmiechnął się szeroko.
Pokręciłam głową.
– Ta, jakby było trudno znaleźć właściwą pracę.- wywróciłam oczami, sprawiając, że się zaśmiał.
- Nie jesteś fanką klatki? – spytał i wręczył mi swojego drinka, zawierającego lód.
Gestem wskazał, abym przyłożyła to do policzka i zrobiłam to. Natychmiast poczułam ulgę od zimnej szklanki.
Chrząknęłam kiedy przypomniałam sobie pytanie Justina.
- Nie jestem fanką przemocy i ludzi walczących, w szczególności idiotów, którzy chętnie pakują się do klatki i są obstawiani jak zwierzęta – wzruszyłam ramionami.
-Czy twój brat słyszał twoją opinię?- zapytał Justin rozbawionym głosem.
-Tak, słyszał. Cała trójka ją słyszała. Nie podoba mi się to że Harley to robi, ale będę mu kibicować kiedy będzie walczył. Wolę żeby skopał komuś tyłek niż żeby jemu go skopali.- wzruszyłam ramionami.
Justin zachichotał.
– Lubię cię.– stwierdził.
- Ktoś tu jest trochę do przodu. – powiedziałam próbując się nie zarumienić.
- Mam na myśli, że lubię twoją osobowość, chociaż twój wygląd – zrobił pauzę i zlustrował mnie – jest tu bonusem. – mrugnął do mnie.
Zaśmiałam się.
– Boże, brzmisz jak moi bracia, kiedy podrywają jakiegoś bezmózga, mała rada Justin, nie jestem bez mózgiem – powiedziałam stanowczo.
Zachichotał i znowu mnie zlustrował.
– Oh, wierzę w to Kotku – uśmiechnął się znacząco.
- Kyah – głos Harley’a zagrzmiał z mojej prawej strony i pokazał się nagle, odciągając Justina ode mnie.
- Harley przestań, tylko rozmawiamy – powiedziałam zażenowana jego zachowaniem.
Harley posłał Justinowi piorunujące spojrzenie.
– Ona nie jest jedną z tych, które byś pieprzył Bieber – syknął.
Justin zaśmiał się.
– Nigdy tak nie twierdziłem Edwards, po prostu rozmawiamy. To wszystko – wzruszył ramionami.
- Lepiej żeby tak było – dodał Harley.
- Mój Boże Harley przestań, pobił tego chłopaka Jeffa, kiedy tamten uderzył mnie w twarz i znów próbował pocałować – wrzasnęłam.
- On co? Ja go kurwa zabiję – warknął Harley rozglądając się po sali.
Harley delikatnie położył dłonie na mojej twarzy badając mój policzek. Wyjrzałam za jego ramię i zauważyłam Justina przyglądającego się nam. Harley pocałował mnie w czoło i po raz kolejny rozejrzał się zdenerwowany po sali.
Boże, gdyby ten Jeff stał tu, on by go zabił.
- Nie przejmuj się stary, później mam z nim walkę w klatce. Zaplanuję to tak, żeby pokazać mu że nie fajnie jest dotykać dziewczynę bez pozwolenia lub w jakiś sposób ją skrzywdzić. – powiedział głośno Justin zwracając uwagę Harleya.
- Dlaczego jej pomogłeś? Ona jest moją siostrą i dobrze o tym wiesz, a jeśli się nie mylę ty i ja mamy ze sobą problemy – powiedział Harley z rozbawieniem w głosie.
Problemy? Jakie problemy?
Justin wzruszył ramionami.
– Uderzył ją i w jakiś sposób chciał ją naruszyć, to tak jakbym miał zamiar stać bezczynnie i pozwolić mu to zrobić. Nie jestem aż takim dupkiem. – powiedział zirytowany.
- Że niby nie jesteś takim wielkim dupkiem? Aha, no tak, po prostu pieprzysz wszystko co ma cipkę i puls – zarechotał Harley.
Zauważyłam jak Justin zwinął rękę w pięść i zmarszczyłam brwi. Nie chciałam, żeby się bili.
- Przykro mi gościu, w rzeczywistości mam jakiś poziom. Wiesz, że jeszcze nie tak dawno temu razem spędzaliśmy czas i widywałeś się z dziewczynami, z którymi akurat byłem – uśmiechnął się szeroko Justin.
Spędzaliśmy czas? Że co?
- Ta, przypominam sobie, że jedna z nich to moja ex – syknął Harley.
Sapnęłam.
- Lisa zdradzała cię z jakimś Justinem kilka miesięcy temu. Czekaj, czy Justin był twoim współlokatorem? – spytałam totalnie zszokowana.
Harley przytaknął, a jednocześnie Justin pokręcił głową.
- Nie, ta dziwka pocałowała mnie kiedy tamtej nocy wszedłeś do baru. Powiedziała, że chciała sprawić, że będziesz zazdrosny, bo nie zwracasz na nią uwagi czy coś w tym stylu. Już na początku mówiłem ci , że była szmatą, nawet Jackson się ze mną zgodził. – palnął Justin do Harleya.
Poczułam jak Harley się napina. Położyłam dłonie na jego ramieniu zaznaczając swoją obecność tutaj. Prawdopodobnie nie chciał się bić z nim przy mnie.
- I przypuszczam, że mam ci w to uwierzyć? – warknął Harley.
Justin mocno go szturchnął.
– Ta stary, znasz mnie od czterech lat. To wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nie zrobiłbym tego jednemu z moich ziomków – powiedział. Harley rozluźnił się przyjmując to do świadomości.
Wstałam niezdarnie podczas gdy patrzyli na siebie nawzajem. Trwało to jakieś trzy pełne minuty kiedy Harley myślał i przyswajał do siebie to co powiedział Justin.
Powoli traciłam cierpliwość.
– Um odnawiacie męską przyjaźń? Bo nie chcę was okłamywać, ale brzmicie jak dwie dziewczyny godzące się po kłótni – powiedziałam nagle i westchnęłam znudzona.
Oboje spojrzeli na mnie i w tym samym czasie zaśmieli się.
- Mówię poważnie, jeśli chcecie, mogę wam dać trochę prywatności – drażniłam się.
- Kyah – Harley uśmiechnął się szeroko, a chwilę potem znowu zaśmiał się kręcąc głową.
Justin kiwnął do niego na znak, aby przeszli do mniej zatłoczonej części klubu.
Harley przytaknął, po czym obrócił się i rzucił mi spojrzenie typu "daj mi pięć minut".
– Wiem, że musicie pogadać. Wrócę do Jacksona i Dantego po drodze nie zamieniając z nikim słowa. Znam zasady, proszę pana.– zasalutowałam i odeszłam.
- Więc, to twoja siostra – usłyszałam jak Justin zapytał Harleya rozbawiony, kiedy szłam przez tłum do stolika.
Kiedy rzuciłam na nich okiem zza ramienia, oboje spojrzeli na mnie z szerokimi uśmiechami na twarzach, więc spiorunowałam ich wzrokiem. Pięć minut temu byli gotowi, żeby się bić, a za chwilę uśmiechają się jak debile?
Faceci.
_______________________
*mamacita- ślicznotka
rozdział przetłumaczony przez @hudsonswag czyli drugą tłumaczkę. będziemy tłumaczyć na zmianę
jak Wam się podoba to ff? nie spodziewałam się że pod 1 rozdziałem będzie aż tyle komentarzy. dziękujemy x
To jest genialne, już czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńAhdhsjshdjakaha świetne.! <3
OdpowiedzUsuńAww <3
OdpowiedzUsuńKocham to i czekam na kolejny <3 <3 <3 To było takie słodkie gdy Justin uratował ją od tego faceta... Dzięki za to że obie tłumaczycie ;)
OdpowiedzUsuńJej jej jej jej !!! To opowiadanie jest cudowne !! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ! Dziękuję za tłumaczenie < 33
OdpowiedzUsuńKocham to !! Czekam na nn !
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie < 3
Zakochałam się *-* tyle na temat<3
OdpowiedzUsuńnn.!
Oh my Bieber to tlumaczenie jest swietne "* takie inne niz wszystkie,do tego nie popelniacie zadnych bledow jezykowcyh tlumaczac to,co bardzo ulatwia czytanie :D a i dziekuje ze to tlumaczycie. ILY xx
OdpowiedzUsuńdnjdbud
OdpowiedzUsuńwspaniałe,
a ff podoba mi się bardzo!
@ShawtyManeJB98
Kocham to.! I czekam na nn:D
OdpowiedzUsuńAw, mnie sie podoba! X
OdpowiedzUsuńNie do konca przypomina fabula dangera i to dobre . Niby Justin to typ bad boya, ale nie morduje ludzi, tak mysle (i mam nadzieje, lol). Dobra. Ja czekam na kolejny x
i zapraszam do mnie ;) baby-i-make-you-believe.blogspot.com
Zajebisty rozdział! Zajebiste opowiadanie ! Kocham to !! Jestes cudowna @ola_beliebers możesz mnie informować?
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w tym ff <3 Już nie mogę się doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńGenialne. <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 To jest lepsze od Dangera i innych ff !! :*
OdpowiedzUsuńZ A J E B I S T E *.*
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
JA PIERDOLE. KOCHAM TO TŁUMACZENIE. JEST ZAJEBISTE !!! *.*
OdpowiedzUsuńCUDO! :)
OdpowiedzUsuńTo ff jest zaje.bistee. <33
OdpowiedzUsuńnajlepsze
OdpowiedzUsuńPERFEKCYJNE *.*
OdpowiedzUsuńDODAWAJCIE JAK NAJSZYBCIEJ ROZDZIAŁY, BO SIĘ NIE DOCZEKAM ;O
geniale @stayonjustin
OdpowiedzUsuńFantastyczny.Chce jeszcze i jeszcze i jeszcze...
OdpowiedzUsuńKocham toooooooo.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Cudne *,* hyhyhy <3
OdpowiedzUsuńAaa swietne :)
OdpowiedzUsuńAww, uwielbiam. To chyba najlepsze ff jakie czytam ;o i swietnie tlumaczycie! <3
OdpowiedzUsuńCudo *o*
OdpowiedzUsuńKocham was za to że to tłumaczycie <3
Mam pytanie wiecie mniej wie ej co ile dni bedziecie dodawac nowe rozdzialy.? Nie chce was pospieszac ale pytam tak z czystej ciekawosci:) I dzieki ze tlumaczycie to ff<3
OdpowiedzUsuńŁO KURWA. Nie pamiętam skąd znalazłam link, ale szczerze? Wątpiłam w to opowiadanie. Myślałam, że będzke następnym próbującym dorównać dangerowi, albo darkowi... A TU TAKIE ŁADABUM TSS i uważam, że to najlepsze opowiadanie jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńDługość rozdziałów perfecto
Wątek perfecto
Jej bracia perfecto
JUSTIN HXNSNSUEUSNDHH
Jak oni się o nią troszczą awwwq
nie umiem wyrazić, jak bardzo podoba mi się to opowiadanie. Spróbuj znaleźć jeszcze jedną tłumaczkę, by ulżyć Wam, bo jednak jest to bardzo dużo do przetłumaczenia. Kocham Was <3
czekamy z niecierpliwością na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńjest mega ! <3
OdpowiedzUsuńTo ff jest boooskie xoxo
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na blogu : http://do-not-say-anything.blogspot.com/. Zapraszam i pozdrawiam. ;*
Super.!
OdpowiedzUsuńzakochałam się *____* <3
zapraszam do siebie
www.aslongasyouloveme-forevertogether.blogspot.com
AAAAAAA MÓJ SZABLON JEST NA TŁUMACZENIU *_*
OdpowiedzUsuńA tak oprócz samouwielbienia mojego szablonu, to opowiadanie się fajnie zaczyna, a mi jest trudno dogodzić.
Więc czekam na następny ;)
omg to jest cudne *____*
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć takich braci haha :D
czekam na następny *O*
@AwwAdrianne
mówiłam już że to jest cudowne kocham to proszę dodaj następny
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie. ;)
OdpowiedzUsuńzajebisty !!!!!!!!!!!!! ; D
OdpowiedzUsuńBoskie !!!!!!!!!! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńŚwietny !!
OdpowiedzUsuń*-* :>
Świwetne . Oby tak dalej . A noi i bardzo dobrze tłumaczysz . I dzięki , że tłumaczysz . POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne ff <3
OdpowiedzUsuń@Kidrauhlooo
świetne *.*
OdpowiedzUsuńjaki debil jak On mógł ją uderzyć ?;o
dobrze że Justin go odciągnął uff..
pozdrawiam ;*
rewelacja xoxo
OdpowiedzUsuń