Justin pocałował Jazzy w głowę.
-Skończyłaś już przesłuchiwanie mojej dziewczyny?- zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy. Byłam szczęśliwa, że nie musiałam odpowiadać na jej ostatnie pytanie bo byłoby po mnie. Jazzy wzruszyła ramionami.
-Tak, ma mają aprobatę, ale wiedz o tym Kyah że skopię ci tyłek jeśli zranisz mojego brata.- ostrzegła mnie.
-O Boże..-jęknął Justin.
Uśmiechnęłam się i przyjrzałam Jazzy, może i byłam dwa lata starsza od niej, ale nie miałam wątpliwości że zrobiłaby to.
-Nie zranić Justina, rozumiem szefie.- zasalutowałam, a ona uśmiechnęła się szeroko po czym wyciągnęła telefon i zaczęła grać w Temple Run, ignorując wszystkich dookoła.
-Tak wyglądała twoja rozmowa z moimi braćmi?- zapytałam Justina, który usiadł obok mnie. Pokręcił głową.
-Um, rozmowa z nimi zawierała więcej gróźb i była bardziej szczegółowa.-wyjaśnił z małym uśmiechem na twarzy.
Zaśmiałam się, to oczywiste że moi bracia zagłębialiby się w szczegóły o zamordowaniu Justina jeśli mnie zrani.
-Kotku?- wyszeptał. Spojrzałam na niego.
-Tak?
Pokiwał głową i mnie pocałował.
-Dziękuję że to zrobiłaś, nie mogę uwierzyć, że sprawiłaś żeby moja rodzina tutaj przyleciała i zrobiła mi niespodziankę. Bardzo cię kocham.-powiedział i oparł swoje czoło o moje.
-Aw.-zagruchały jednocześnie kobiece głosy.
Zaczerwieniłam się, a Justin uśmiechnął i pokręcił głową.
-Przepraszam, ale to było niewyobrażalnie urocze i wyszło z ust mojego brata. To udowadnia, że faceci którzy myślą że są twardzielami, mają słodką stronę. Muszę napisać o tym w moim statusie na facebooku.- powiedziała Jazzy po czym pisnęła, kiedy Justin się na nią rzucił. Zaśmiała się i krzyknęła kiedy ją połaskotał i zabrał jej telefon.
-Nie będzie żadnego tweetowania czy facebookowania o tym jaki jestem słodki w stosunku do Kyah, to prywatne. I siostrzyczko, jestem twardzielem.- uśmiechnął się ironicznie.
Uśmiechnęłam się szeroko, nigdy wcześniej nie słyszałam żeby ktoś przy mnie mówił "siostrzyczko", chyba że było to skierowane do mnie przez moich braci. To było miłe że tym razem to było o Jazzy a nie o mnie.
-Nieważne, i tak jesteś dla mnie wielkim mięczakiem.-uśmiechnęła się, a on wywrócił oczami ale pocałował ją w czoło. Jazzy przytuliła go.
-Ugh, totalnie potrzebuję nowych butów. Justin, popatrz jakie one są stare.- powiedziała Jazzy i zmarszczyła brwi, a Justin spojrzał na jej buty. Pattie i Jeremy wywrócili oczami, a Jaxon szeroko się uśmiechnął. Justin przyglądał się Jazzy przez dobre 10 sekund, a ona uśmiechnęła się niewinnie i zrobiła minę szczeniątka, której używam by oczarować moich braci.
-Chcesz nowe buty? Ja stawiam?- powiedział Justin i sięgnął po swój portfel. Jazzy uśmiechnęła się z wyższością.
-Tak, proszę. Dziękuję. Najlepszy brat na świecie.- powiedziała i pocałowała go w policzek.
-Tak, poczekaj aż będę miał swoje własne pieniądze i będziesz je ode mnie wyciągać, wtedy to ja będę najlepszym bratem.- wymamrotał Jaxon na co Jeremy się zaśmiał.
Siedziałam tam w szoku, kiedy Justin wyjął swój portfel i podał Jazzy osiemdziesiąt dolarów. Jasmyn Bieber oczarowała swojego brata tak, żeby kupił jej nową parę butów!
-O mój Boże.-wymamrotałam.
-Co?- zapytał Justin. Zaśmiałam się.
-Ma cię owiniętego wokół jej małego palca. Zrobiła wszystko co ja robię w stosunku do moich braci.
-Kyah, mogę cię poprosić na sekundę?- przerwała mi Jazzy, zaśmiałam się ale pokiwałam głową i ruszyłam za nią wzdłuż korytarza.
-Co ty robisz? Nie możesz mu powiedzieć co robię.-wysyczała wciągając mnie do łazienki. Uśmiechnęłam się.
-Przepraszam, po prostu robiłam to tyle razy moim braciom, że to dziwne widzieć inną osobę robiącą to samo w stosunku do swojego starszego brata.- wyjaśniłam. Jazzy wzruszyła ramionami.
-Justin zawsze mnie tak traktował, daje mi przeważnie wszystko co chcę, to świetne, ale Boże, jest tak strasznie opiekuńczy. Masz pojęcie jakie to denerwujące kiedy żaden chłopak ze szkoły z tobą nie rozmawia ani nie zaprosi cię na randkę, bo wie że moim starszym bratem jest Justin? A Jaxon jest dwa lata młodszy ode mnie, ale rządzi mną i grozi kolesiom, którzy są trzy lata starsi od niego kiedy spojrzą na mnie dziwnie, a oni faktycznie się wycofują. Przysięgam, że to nawet nie jest zabawne.- wydęła wargi. Poklepałam ją po ramieniu.
-Rozumiem przez co przechodzisz, zaufaj mi. Moi trzej starsi bracia robią mi to przez całe życie.- powiedziałam.
-To ssie, prawda?- powiedziała.
-Zdecydowanie.-odpowiedziałam, a ona się zaśmiała.
Wróciłyśmy do salonu, gdzie walczyli Justin i Jaxon. Moi bracia też tam byli.
-Cześć, nie słyszałam że przyszliście.- powiedziałam przytulając i całując każdego z nich.
-Jackson i ja pożegnaliśmy się z Anną i Bailą zanim Anna poszła do pracy, a Baila na zajęcia, więc mamy zamiar posiedzieć tutaj aż do wyjazdu na lotnisko. Rayne będzie tu za kilka minut, idzie tutaj z kampusu.- odpowiedział Harley i oparł brodę na moim ramieniu, przytulając mnie od tyłu.
-Kyah, gdzie kupiłaś tą koszulkę?- zapytała Jazzy podnosząc do góry mój niebieski crop top z sterty wypranych ubrań.
-Z forever 21, jest uroczy, prawda?- powiedziałam.
-Jest, zdecydowanie muszę kupić kilka takich.- uśmiechnęła się promiennie.
Justin, Jeremy i Jaxon się zaśmiali.
-Nie, nie kupisz. -powiedział Justin. Jazzy zmarszczyła brwi.
-Przepraszam?- powiedziała z przymrużonymi oczami.
-Spójrz, nienawidzę gdy Kyah je nosi, pokazują za dużo brzucha i klatki piersiowej, nie ma mowy żeby moja młodsza siostra paradowała pół naga.- odpowiedział stanowczo.
Wywróciłam oczami, słyszałam już to wszystko wycelowane we mnie przez moich braci.
-Justin, ile mam lat?- zapytała Jazzy.
-Siedemnaście.-odpowiedział.
-A co jest jutro?- ciągnęła. Zamknął oczy.
-Twoje urodziny, cholera.- wymamrotał.
-Moje osiemnaste urodziny, ściśle mówiąc. Oficjalnie będę dorosła, nie będziesz już mógł mną rządzić.-uśmiechnęła się z wyższością. Moi bracia się zaśmiali, co sprawiło że Jazzy posłała im mordercze spojrzenie.
-Kyah myślała dokładnie tak samo kiedy skończyła osiemnaście lat, teraz jest dziewiętnastolatką i wciąż przechodzi kazania na temat tego co ubiera.- zaśmiał się Harley. Jazzy spojrzała na mnie.
-To prawda, czasem lepiej założyć dres niż słuchać ich zrzędzenia.- wzruszyłam ramionami, a moi bracia znowu się zaśmiali.
-Cóż, tak nie będzie w moim przypadku.- powiedziała i spojrzała na Justina.- Już nie mieszkasz w tym samym domu Justin, nawet już prawie nie dzwonisz czy nie rozmawiasz ze mną na Skype'ie i wiem że to dlatego, że teraz masz dziewczynę i jesteś przez to zajęty. Zapomniałeś o mnie. Nawet zapomniałeś o moich urodzinach, więc już nie możesz mi mówić co mam robić.-pociągnęła nosem, odwróciła się i pobiegła wzdłuż korytarza do Justina i mojego pokoju.
-Jazmyn, kochanie.-krzyknęła Pattie i chciała za nią pójść, ale Jeremy ją zatrzymał i kiwnął na Justina. Ten westchnął i potarł swoje skronie.
-Zaraz wrócę.-powiedział i ruszył za swoją siostrą.
-Wyjdź.- krzyknęła Jazzy kilka sekund później.
-To mój pokój.-zaśmiał się Justin i wepchał się do środka.
-Przez następne dziesięć minut nie, wyjdź albo znowu potnę twoje ubrania.-ostrzegła.
-Znowu?- powiedziałam do Pattie.
-Och, kiedy Justin był w domu rok temu, Jazmyn miała randkę z chłopakiem którego Justin przestraszył jeszcze zanim opuścili dom. Była tak smutna, że złapała nożyczki, zamknęła się w jego pokoju i pocięła wszystkie jego ulubione ubrania.- wyjaśniła.
-To było świetne, strasznie się wkurzył.-powiedział Jaxon, a moi bracia się zaśmiali.
-Okej, masz pięć minut na rozmowę, dawaj.- krzyknęła Jazzy.
Uśmiechnęłam się słysząc, że ustawiła czas na mówienie. To najlepszy sposób by wyciągnąć z kogoś wszystko co chce powiedzieć.Współczułam Jazzy. Wiedziałam, że gdyby mój brat zapomniał o mnie, podczas spotykania się z dziewczyną, byłabym zraniona.
-Więc nie możecie się doczekać gry?- zapytałam Jeremiego i Jaxona by rozładować napięcie w pokoju.
-Cholernie.-krzyknął Jaxon i szybko odskoczył od Pattie, która uderzyła go w głowę za przeklinanie.
-Wasza dwójka też jedzie?- zapytał Dante. Pokiwali głową, a moi bracia szeroko się uśmiechnęli.
-Jakie to słodkie ze strony naszej siostrzyczki, że zorganizowała to wszystko dla swojego chłopaka.-zagruchali, a ja się zaczerwieniłam.
-Zamknijcie się.- wymamrotałam i uderzyłam łokciem Harleya, który wciąż przytulał mnie od tyłu. Zaśmiał się i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Aw, to bardzo urocze.-Pattie uśmiechnęła się w stronę moją i Harleya, sprawiając że znowu się zaczerwieniłam. Moi bracia się zaśmiali i przybliżyli się do nas, a ja stałam się jeszcze bardziej czerwona.
-Tak, ona rozumie że jesteśmy sobie bliscy, a teraz się odsuńcie.- wysyczałam, a oni się zaśmiali.
-Harley, synu, Justin mówił mi że masz niezłą reputację w klatce.-powiedział Jeremy, a Pattie wywróciła oczami.
Dzięki Bogu rodzice Justina wiedzieli, że się bije. To zaoszczędzi nam bardzo niezręcznej rozmowy w przyszłości. Westchnęłam głośno, a Jeremy się uśmiechnął.
-Niech zgadnę, nienawidzisz tego że Justin i Harley się biją?- zgadł. Pokiwałam głową.
-Tak, właściwie myślę że z tego powodu są idiotami, jeśli mam być szczera.- wzruszyłam ramionami a Jaxon się zaśmiał.
-Wow, nie powstrzymuj się siostrzyczko, powiedz nam jak się czujesz.- zakpił Harley, wywróciłam oczami a Pattie się uśmiechnęła.
-Nie akceptuję nastawienia do walki i Justin o tym wie, więc kiedy jesteście w moim towarzystwie, oczekuję od was tego samego, chłopcy. Nie cofnę się przed wbiciem trochę rozumu w głowy przyjaciół mojego syna.- uśmiechnęła się, a ja się zaśmiałam.
-Dobrze, proszę pani.-moi bracia powiedzieli jednocześnie. Spojrzałam na nich.
-Tak, proszę pani? Wow, może gdybym bardziej wam groziła, to-
-Nawet o tym nie myśl, kumplu z macicy.- powiedział Dante. Wystawiłam język w jego stronę na co się zaśmiał.
Kilka minut później do salonu wróciła Jazzy, ramię Justina było na jej ramionach i śmiali się oraz trącali.
-Kyah, piszesz się później na zakupy?- Jazzy uśmiechnęła się w moją stronę.
Wszyscy spojrzeliśmy na Justina, który uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.
-To nie fair, dlaczego dałeś jej pieniądze kiedy przed chwilą dałeś jej osiemdziesiąt dolarów, a ja nie dostałem nic?- jęknął Jaxon. Justin wywrócił oczami i dał mu dwadzieścia dolarów. Widziałam, że Jazzy miała w ręce więcej pieniędzy, więc wiedziałam że Justin musiał dać jej więcej, prawdopodobnie na urodziny. Ale wyglądało na to że Jaxon zadowolił się dwudziestoma dolarami, bo wyrzucił pięść w powietrze i włożył pieniądze do kieszeni.
-Za to kupię piwo na stadionie.-uśmiechnął się, ale Pattie spiorunowała go wzrokiem niezbyt szczęśliwa z jego uwagi.
-Co? Ty też idziesz na mecz?- Justin powiedział zszokowany. Jaxon pokiwał głową.
-Tata też.-uśmiechnął się.
Justin spojrzał na niego, później na swojego tatę, a następnie jego oczy znalazły mnie, a ja się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami.
-Niespodzianka.
Zaśmiał się i praktycznie do mnie podbiegł i odciągnął mnie od Harleya by mnie przytulić.
-Dziękuje, kochanie.-powiedział w moje włosy.
-Nie ma za co.-odpowiedziałam i pocałowałam go w czoło.
Usłyszałam
alarm z mojego telefonu i napełniłam szklankę wodą po czym wzięłam moje
leki, co było rutyną. Rodzina Justin'a patrzyła się na mnie z
ciekawością.
-Moje leki.-wzruszyłam ramionami na co oni uśmiechnęli się i kiwnęli głową w zrozumieniu.
-Bracie, kupisz mi piwo, co?-Jaxon trącił Justin'a i obaj zaczęli się śmiać.
Pattie wstała przez co obaj się zamknęli.-Żartuje mamo, on nie będzie pił.-zapewnił Justin.
-Dobrze.-powiedziała
z mocnym skinieniem głowy.-Jeżeli dowiem się, że pił wszyscy będziecie
za to odpowiedzialni.-ostrzegła wszystkich chłopców.
Wtedy właśnie stało się coś obrzydliwego, kiedy Pattie odwróciła się i poszła do łazienki, Jeremy i moi bracia patrzyli za nią.
-Hej.-Justin skoczył i uderzył moich braci w ramie.-Nie obczajajcie mojej mamy.-syknął.
Moi bracia głupio się zaśmiali.-Przepraszam.-mruknęli.
-Ew.-Jazzy zadrżała.
Dante
uśmiechnął się do niej i puścił oczko na co ona zarumieniła się a potem
otwarcie ją obczaił, jego oczy dosłownie sunęły się po jej ciele.
Uderzyłam go na co podskoczył.-Co takiego zrobiłem?-Wyszeptał/syknął kiedy pocierał miejsce w które go uderzyłam.
Drzwi otworzyły się i zamknęły, ale ani on ani ja nie obejrzeliśmy się.
-Obczajałeś Jazzy!-stwierdziłam trzymając ręce na biodrach.
Wzruszył ramionami.-Jest gorąca i tylko patrzyłem.-poruszał brwiami próbując mnie rozśmieszyć, ale nic to nie dało.
-Masz dziewczynę, nie potrzebujesz patrzeć na inne.-powiedziałam stanowczo.
Wzruszył
ramionami.-Daj spokój, wolno mi patrzeć, jestem z Ryane tak cholernie
długo, to naturalne że zauważam gorące dziewczyny. Ale to jest wszystko
co robię, mała siostrzyczko, tylko patrzę.-
-Oh naprawdę, to jest wszystko co robisz, culo.-Zabrzmiał
głos Ryane, przez co Harley drgnął co było trochę śmieszne. Czułam, że
to właśnie Ryane weszła, kiedy drzwi otworzyły się i zamknęły.
Dante zamknął oczy i zrobił minę mówiącą "kurwa, zostałem przyłapany".
-Mami.-uśmiechnął się Dante i odwrócił, ale Ryane nie tracąc czasu uderzyła go w szczękę.
Chwyciłam własną twarz, praktycznie czując Dantego ból.
-Ryane.-Zmarszczyłam brwi.
Wiem, że była zła, ale to nadal mój brat i jeśli uderzyłaby go ponownie zrobiłoby się jeszcze gorzej.
-Nie.-powiedziała do mnie.-Urwałam się z lekcji, żeby spędzić dzień z tym culo zanim pojedzie a słyszę to co słyszę.-Czy ty kurwa żartujesz, vato?-syknęła do Dantego, który pocierał swoją twarz.
Wszyscy
w pokoju tylko patrzyli na nich. Biedna Jazzy skuliła się na kanapie za
mną, pewnie dlatego że była dziewczyną którą obczajał mój brat.
Justin podszedł blisko Ryane, żeby uspokoić ją trochę, ale też żeby w razie gdyby chciała wyładować złość na jego siostrze.
-Cholera, Ryane to boli.-warknął Dante.
Chciała uderzyć go ponownie, ale Harley owinął ręce wokół niej.-No dalej, graj czysto.-powiedział do niej spokojnie.
Prychnęła, ale nie walczyła z nim, chciała żeby tylko pozwolił jej odejść.
Dante wstał.-Przepraszam mami, jestem palantem za powiedzenie tego, nie miałem tego na myśli.-Sięgnął po nią, ale odskoczyła.
-Przepraszasz
za tę cześć w której praktycznie westchnąłeś mówiąc, że jesteś ze mną
już tak długo, że możesz zauważać gorące dziewczyny
częściej?-powiedziała z rękami na biodrach.
Ramiona Dantego opadły trochę i zmarszczyły mu się brwi, nie mogłam poczuć jak gównianie czuł się po powiedzeniu czegoś takiego.
-Prze..-
-Przepraszam, tak, słyszałam już tę część. Tak, wyglądasz jakby było ci naprawdę przykro, w porządku culo, cokolwiek vato. To koniec. Ciesz się grą.-splunęła po czym odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Dante rzucił się w prawo i doszedł do niej i złapał ją, gdy była w połowie drogi na zewnątrz.-Kochanie, przepraszam za to co powiedziałem, ale nie sądzisz, że trochę przesadziłaś ze swoją reakcją?-Powiedział Dante na co moi bracia Justin i Jeremy potrząsnęli głowami i jęknęli na jego pytanie.
-Przepraszam, tak, słyszałam już tę część. Tak, wyglądasz jakby było ci naprawdę przykro, w porządku culo, cokolwiek vato. To koniec. Ciesz się grą.-splunęła po czym odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Dante rzucił się w prawo i doszedł do niej i złapał ją, gdy była w połowie drogi na zewnątrz.-Kochanie, przepraszam za to co powiedziałem, ale nie sądzisz, że trochę przesadziłaś ze swoją reakcją?-Powiedział Dante na co moi bracia Justin i Jeremy potrząsnęli głowami i jęknęli na jego pytanie.
-Przesadziłam z reakcją? Czy ty kurwa żartujesz, culo? To koniec,
odejdź ode mnie. Jesteś wolny, teraz możesz obczajać wszystkie gorące
laski.-krzyknęła Ryane i pociągnęła za sobą drzwi zostawiając Dantego
stojącego jak posąg.
-Czy ona właśnie ze mną zerwała?-zapytał szeptem.
Szybko podeszłam do niego i owinęłam ramiona wokół niego, dopóki nie przytulałam go ciasno.
-Nie miała tego na myśli, porozmawiam z nią.-zapewniłam w uścisku.
Potrząsnął
głową.-Nie, słyszałaś co powiedziała, wyraźnie ze mną
zerwała.-wymamrotał.-Cokolwiek, kto jej potrzebuje.-powiedział ze
sztucznym uśmiechem, który nigdy nie dosięgnie mu oczu.
To było oczywiste, że jej potrzebuje, wyszła zaledwie 20 sekund temu, on był jak totalny bałagan.
-Posłuchaj,
weź torbę i odwiozę cię na lotnisko, ciesz się grą i zobaczysz, kiedy
wrócisz do domu wszystko będzie dobrze. Obiecuję.-powiedziałam do niego
na co powoli skinął głową.
Każdy
z chłopaków miał małą torbę, bo będą tam tylko dwie noce. Brałam moich
braci i Justin'a moim samochodem a Pattie kierowała samochód
Jackson'a w którym jechali Jeremy, Jaxon i Jazzy.
Ruch
na drodze był trochę szalony dlatego droga na lotnisko zajęła nam ponad
godzinę. Ale kiedy już byliśmy na miejscu chłopcy byli bardzo
podekscytowani grą, nawet Dante. Byłam smutna razem z nim z powodu złości
Ryane, ale byłam także smutna razem z nią z powodu zerwania z Dante, w
weekend w końcu będzie mógł cieszyć się prezentem urodzinowym.
W zasadzie byłam zdenerwowana całą tą cholerną sytuacją.
-Harley, Jackson.-wyszeptałam, kiedy inni poszli do odprawy bagażowej.
Przyszli do mnie i spuścili głowę, żeby mogli mnie usłyszeć bo szeptałam.
-Nie
pozwólcie Dante się upić, nie obchodzi mnie że jest smutny i powie, że
jest singlem bo wiem, że nie wrócą do siebie z Ryane, jeśli przeleci
jakąś dziewczynę.-powiedział na co przytaknęli.
-Będziemy go pilnować, nie martw się.-powiedzieli na co westchnęłam z ulgą.
-Nie
muszę wam chyba przypominać, że macie dziewczyny i musicie się
zachowywać.-powiedziałam i pogroziłam im palcem na co zachichotali.
-Kocham was.-powiedziałam na co obaj obieli mnie w uścisku.
-Też cię kochamy.-wymamrotali i uświadomiłam sobie, że Justin idzie w moim kierunku po przytuleniu mamy i siostry.
-Boże,
chciałbym zamknąć nas w pokoju, żebym mógł podziękować ci za przylot
moich rodziców do mnie.-powiedział Justin na co zachichotałam co
sprawiło, że uśmiechnął się z zadowoleniem.
-Będziesz mógł mi dziękować całą niedziele jeśli wasz lot będzie wcześnie.-wymamrotałam na co jęknął.
-Och, mam zamiar dziękować ci bardzo bardzo dokładnie w niedzielę.-wyszeptał przez co zadrżałam na co uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam
się przez co jego twarz złagodniała.-Poważnie kochanie dziękuję ci,
Boże kocham cię tak mocno, że to aż boli. Jesteś dla mnie wszystkim,
wiesz że to prawda?-wyszeptał i przycisnął swoje czoło do mojego.
Nie
czułam się tak emocjonalnie wiedząc, że wyjeżdża i trzymałam się
całkiem dobrze, ale kiedy to powiedział zaczęłam się dusić i ukryłam
twarz w jego szyi i wiedziałam, że będę płakać jak tonąca łódź.
-Będzie z powrotem w niedzielę, nie płacz koleżanko z łona.-krzyknął Dante na co kilki ludzi spojrzało na nas.
-Zostaw ją w spokoju.-powiedziała Pattie i klepnęła go żartobliwie i uśmiechnęła się do nas.
Pociągnęłam
nosem.-Nie chce żebyś jechał, właśnie zdałam sobie sprawę jak bardzo
będę tęsknić.-powiedziałam i załamałam się całkowicie ponowienie
szlochając.
Justin
śmiał się i mocniej mnie przytulił i przebiegł palcami po moich
włosach.-Nie rób mi tego kochanie, gdybym zaczął płakać, nie byłbym w
stanie bić wystarczająco dużo kolesi, żeby pozbyć się etykietki
cipki.-powiedział i zaśmiał się lekko.
-Nie chcemy tego.-pociągnęłam nosem i wytarłam oczy.
Podniósł
mój podbródek więc patrzyłam na niego.-Kocham cię.-powiedział
szczerze.Uśmiechnęłam się.-Ja też cię kocham, bardziej niż cokolwiek
innego.-powiedział na co westchnął i ponownie złączył nasze czoła.
Z
naszej prawej usłyszałam głośne kliknięcie, Jazzy uśmiechała się kiedy
na nią spojrzeliśmy.-Przepraszam, to idzie na facebook'a. To było
cholernie urocze.-powiedziała i powciskała parę przycisków zanim Justin
mógł cokolwiek do niej powiedzieć.
-Lubię twoją siostrę.-powiedziałam cicho do Justin'a a on uśmiechnął się.-Tak, jest całkiem w porządku.-
Chłopaki zawołali Justin'a, bo wszyscy mieli przejść odprawę, więc szybko podbiegłam i znowu przytuliłam swoich braci, sprawiając że oni i ochrona się uśmiechnęli.
-Bardzo was wszystkich kocham.-powiedziałam i trochę zapłakałam, tak jakby wyjeżdżali na parę miesięcy a nie dni.
-Młodsza siostra.- Harley wyjaśnił ochronie, a oni pokiwali głową na znak że rozumieją.
Przytuliłam Jeremy'ego i Jaxona, temu ostatniemu dałam całusa w policzek co sprawiło że uśmiechnął się z zadowoleniem w stronę Justina, który się zaśmiał.
Jeszcze raz przytuliłam i pocałowałam swojego chłopaka.
-Kocham cię.- wyszeptałam kiedy ruszył w stronę reszty.
-Bądźcie ostrożni, nie bijcie się z nikim, miejcie włączone telefony i bawcie się dobrze, ale nie za dobrze!-krzyknęłam do nich.
Pary wokół nas zaczęły się śmiać, ale nie przejmowałam się tym.
-Coś jeszcze, mamo?- krzyknął Harley, mądrala, z ironicznym uśmiechem na twarzy.
Z powrotem wróciłam do trybu młodszej siostry.
-Tak, właściwie jest coś jeszcze. Przywieźcie mi prezenty.- krzyknęłam do nich, sprawiając że się zaśmiali.
-Mi też.-krzyknęła Jazzy co wywołało u nich kolejną falę śmiechu i zaczęli do nas machać.
Kiedy byli już daleko od nas, westchnęłam.
-Już za nimi tęsknię.-zmarszczyłam brwi.
Pattie, Jazzy i ja wyszłyśmy z lotniska na parking.
-Jedźcie za moim samochodem, poprowadzę was do mojego mieszkania żebyście mogły się tam rozgościć.- powiedziałam, a one pokiwały głowami i wsiadły do samochodu Jacksona, podczas gdy ja wsiadłam do mojego. Kiedy dotarłyśmy do mojego mieszkania Jazzy była zachwycona.
-To miejsce jest twoje?- spojrzała na mnie, a później dookoła siebie.
Pokiwałam głową.
-Tak, tata mi je kupił.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Jest piękne.-Pattie uśmiechnęła się szeroko, a ja jej podziękowałam.
-Pattie, możesz spać w pokoju gościnnym, a Jazzy w moim pokoju.-powiedziałam, a one pokiwały głowami i zabrały swoje rzeczy do wskazanych pomieszczeń. Ja udałam się do pokoju Rayne i weszłam do środka bez pukania. Znalazłam ją leżącą na brzuchu na łóżku.
-Żyjesz?- zapytałam szturchając jej tyłek.
Odsunęła się ode mnie, a ja uśmiechnęłam się i wskoczyłam na materac obok niej.
-Więc jak bardzo głupio się czujesz przez złamanie mojemu bratu serca?-zapytałam.
-Nie złamałam mu serca, ale czuję się jak wielka suka. Może trochę przesadziłam z reakcją, ale naprawdę zasmuciło mnie to co powiedział. Może jesteśmy razem zbyt długi i to czas żebyśmy zaczęli się spotykać z innymi ludźmi.-wzruszyła ramionami i wytarła oczy.
Zmarszczyłam brwi i zaczesałam jej włosy tak, by nie miała ich na twarzy.
-A chcesz spotykać się z kimś innym?- zapytałam.
Pociągnęła nosem i pokręciła głową, co sprawiło że się uśmiechnęłam.
-Chcesz żeby Dante spotykał się z kimś innym?- zapytałam znowu.
-Jeśli zobaczę go z inną dziewczyną to zabiję i ją i jego.- warknęła.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Więc nie?-zapytałam, a ona lekko się uśmiechnęła.
-Nie.- pokiwała głową.
-Dobra, zapomnij o swojej dumie i napisz do niego żeby do ciebie zadzwonił kiedy wyląduje. On wie, że popełnił błąd mówiąc coś takiego, a ty wiesz że posunęłaś się trochę za daleko zrywając z nim. Wyjaśnijcie to sobie i wróćcie do siebie.-powiedziałam, a ona pokiwała głową i szybko wysłała mu wiadomość by do niej zadzwonił kiedy będzie już w hotelu.
-Wow, to pierwszy raz od 4 lat kiedy ty i Dante zerwaliście.-powiedziałam, a ona kiwnęła głową.
-Nie lubię uczucia bycia singlem, chcę tylko być z nim. Kocham go.-pociągnęła nosem, a ja ją przytuliłam.
-Co powiesz na wyjście do Jed's by oczyścić nasze umysły? To będzie dziewczęca noc skoro chłopców nie ma tutaj by to zniszczyć.-powiedziałam na co ona się uśmiechnęła i lekko pokiwała głową.
-Co to Jed's?-zapytała Jazzy wpadając do pokoju Rayne i kładąc się na łóżku.
Zaśmiałam się z jej zachowania, a Rayne tylko na nią spojrzała.
-Przepraszam, że pokłóciłaś się z chłopakiem. Mam nadzieję, że uda wam się dogadać.-Jazzy powiedziała do Rayne kiedy zauważyła gniewne spojrzenia rzucane w jej stronę. Twarz mojej przyjaciółki złagodniała i pojawił się na niej uśmiech.
-Dzięki, jestem Rayne.-powiedziała.
-Jazzy.
-Odpowiadając na twoje pytanie, Jed's to podziemny, prywatny klub.-powiedziała Rayne.
-Też mogę iść?-pisnęła Jazzy.
Wymieniłyśmy z Rayne spojrzenia. Technicznie rzecz biorąc, obie nie miałyśmy wystarczająco lat by chodzić do Jed's, ale i tak nas wpuszczano. Wzruszyłyśmy ramionami i pokiwałyśmy głowami.
-Jedyny sposób żebyś szła, to kiedy ja też pójdę.-Pattie wysunęła głowę zza drzwi. Zaśmiałam się.
-Aw mamo- jęknęła Jazzy.- Jutro mam osiemnaste urodziny.- wydęła dolną wargę. Uśmiechnęłam się.
-Powinnaś z nami iść Pattie, to będzie dziewczęca noc.-powiedziałam, a ona spojrzała na naszą trójkę i wzruszyła ramionami.
-Okej, pewnie.-uśmiechnęła się.
-Naprawdę?- uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne.-pokiwała głową.
-Więc idziemy do Jed's.-uśmiechnęłam się.
-Bardzo was wszystkich kocham.-powiedziałam i trochę zapłakałam, tak jakby wyjeżdżali na parę miesięcy a nie dni.
-Młodsza siostra.- Harley wyjaśnił ochronie, a oni pokiwali głową na znak że rozumieją.
Przytuliłam Jeremy'ego i Jaxona, temu ostatniemu dałam całusa w policzek co sprawiło że uśmiechnął się z zadowoleniem w stronę Justina, który się zaśmiał.
Jeszcze raz przytuliłam i pocałowałam swojego chłopaka.
-Kocham cię.- wyszeptałam kiedy ruszył w stronę reszty.
-Bądźcie ostrożni, nie bijcie się z nikim, miejcie włączone telefony i bawcie się dobrze, ale nie za dobrze!-krzyknęłam do nich.
Pary wokół nas zaczęły się śmiać, ale nie przejmowałam się tym.
-Coś jeszcze, mamo?- krzyknął Harley, mądrala, z ironicznym uśmiechem na twarzy.
Z powrotem wróciłam do trybu młodszej siostry.
-Tak, właściwie jest coś jeszcze. Przywieźcie mi prezenty.- krzyknęłam do nich, sprawiając że się zaśmiali.
-Mi też.-krzyknęła Jazzy co wywołało u nich kolejną falę śmiechu i zaczęli do nas machać.
Kiedy byli już daleko od nas, westchnęłam.
-Już za nimi tęsknię.-zmarszczyłam brwi.
Pattie, Jazzy i ja wyszłyśmy z lotniska na parking.
-Jedźcie za moim samochodem, poprowadzę was do mojego mieszkania żebyście mogły się tam rozgościć.- powiedziałam, a one pokiwały głowami i wsiadły do samochodu Jacksona, podczas gdy ja wsiadłam do mojego. Kiedy dotarłyśmy do mojego mieszkania Jazzy była zachwycona.
-To miejsce jest twoje?- spojrzała na mnie, a później dookoła siebie.
Pokiwałam głową.
-Tak, tata mi je kupił.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Jest piękne.-Pattie uśmiechnęła się szeroko, a ja jej podziękowałam.
-Pattie, możesz spać w pokoju gościnnym, a Jazzy w moim pokoju.-powiedziałam, a one pokiwały głowami i zabrały swoje rzeczy do wskazanych pomieszczeń. Ja udałam się do pokoju Rayne i weszłam do środka bez pukania. Znalazłam ją leżącą na brzuchu na łóżku.
-Żyjesz?- zapytałam szturchając jej tyłek.
Odsunęła się ode mnie, a ja uśmiechnęłam się i wskoczyłam na materac obok niej.
-Więc jak bardzo głupio się czujesz przez złamanie mojemu bratu serca?-zapytałam.
-Nie złamałam mu serca, ale czuję się jak wielka suka. Może trochę przesadziłam z reakcją, ale naprawdę zasmuciło mnie to co powiedział. Może jesteśmy razem zbyt długi i to czas żebyśmy zaczęli się spotykać z innymi ludźmi.-wzruszyła ramionami i wytarła oczy.
Zmarszczyłam brwi i zaczesałam jej włosy tak, by nie miała ich na twarzy.
-A chcesz spotykać się z kimś innym?- zapytałam.
Pociągnęła nosem i pokręciła głową, co sprawiło że się uśmiechnęłam.
-Chcesz żeby Dante spotykał się z kimś innym?- zapytałam znowu.
-Jeśli zobaczę go z inną dziewczyną to zabiję i ją i jego.- warknęła.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Więc nie?-zapytałam, a ona lekko się uśmiechnęła.
-Nie.- pokiwała głową.
-Dobra, zapomnij o swojej dumie i napisz do niego żeby do ciebie zadzwonił kiedy wyląduje. On wie, że popełnił błąd mówiąc coś takiego, a ty wiesz że posunęłaś się trochę za daleko zrywając z nim. Wyjaśnijcie to sobie i wróćcie do siebie.-powiedziałam, a ona pokiwała głową i szybko wysłała mu wiadomość by do niej zadzwonił kiedy będzie już w hotelu.
-Wow, to pierwszy raz od 4 lat kiedy ty i Dante zerwaliście.-powiedziałam, a ona kiwnęła głową.
-Nie lubię uczucia bycia singlem, chcę tylko być z nim. Kocham go.-pociągnęła nosem, a ja ją przytuliłam.
-Co powiesz na wyjście do Jed's by oczyścić nasze umysły? To będzie dziewczęca noc skoro chłopców nie ma tutaj by to zniszczyć.-powiedziałam na co ona się uśmiechnęła i lekko pokiwała głową.
-Co to Jed's?-zapytała Jazzy wpadając do pokoju Rayne i kładąc się na łóżku.
Zaśmiałam się z jej zachowania, a Rayne tylko na nią spojrzała.
-Przepraszam, że pokłóciłaś się z chłopakiem. Mam nadzieję, że uda wam się dogadać.-Jazzy powiedziała do Rayne kiedy zauważyła gniewne spojrzenia rzucane w jej stronę. Twarz mojej przyjaciółki złagodniała i pojawił się na niej uśmiech.
-Dzięki, jestem Rayne.-powiedziała.
-Jazzy.
-Odpowiadając na twoje pytanie, Jed's to podziemny, prywatny klub.-powiedziała Rayne.
-Też mogę iść?-pisnęła Jazzy.
Wymieniłyśmy z Rayne spojrzenia. Technicznie rzecz biorąc, obie nie miałyśmy wystarczająco lat by chodzić do Jed's, ale i tak nas wpuszczano. Wzruszyłyśmy ramionami i pokiwałyśmy głowami.
-Jedyny sposób żebyś szła, to kiedy ja też pójdę.-Pattie wysunęła głowę zza drzwi. Zaśmiałam się.
-Aw mamo- jęknęła Jazzy.- Jutro mam osiemnaste urodziny.- wydęła dolną wargę. Uśmiechnęłam się.
-Powinnaś z nami iść Pattie, to będzie dziewczęca noc.-powiedziałam, a ona spojrzała na naszą trójkę i wzruszyła ramionami.
-Okej, pewnie.-uśmiechnęła się.
-Naprawdę?- uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne.-pokiwała głową.
-Więc idziemy do Jed's.-uśmiechnęłam się.
Jej nareszcie rozdział! Nie było go jakoś dwa miesiące! :O Mam nadzieje, że kolejny będzie szybciej :) Tak wgl to super, super rozdział! Do następnego ✌
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w końcu pojawił się rozdział. Nie mogłam się już doczekać. Świetny jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na nowy rozdział, wchodziłam kilka razy dziennie i sprawdzałam. Dzisiaj zrobiłam to samo i patrzę nowy kzkdbdjdjd by xjbd dj i takie od razu napisałam do przyjaciółki. Ten rozdział to cudo kocham ich wszystkich są słodcy <3<3<3 z niecierpliwością czekam na następny :D<3
OdpowiedzUsuńNoooooo!!!
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny, ciesze sie, ze jednak nie opuscilas bloga! Oby nastepny pojawil sie szybciej:)
OdpowiedzUsuńTak si€ ucieszyłam jak zobaczyłam,że jest nowy rozdział! Boże jest znakomity ❤❤❤❤❤❤ mam nadzieje,że kolejny pojawi się o wiele szybciej ❤!
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialny rozdział. Wiesz że bardzo poboba mi się jak tłumaczysz. Jestes naprawdę utalentowana. :) ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNiemalże codziennie wchodziłam na to ff i patrzyłam czy nie dodałaś nowego rozdziału i doczekałam się! Uwielbiam to opowiadanie jejku Kocham słodkie rozdziały, a ten był taki z czego się ogromnie cieszę :) Coś czuję, że coś ciekawego zdarzy się w następnym rozdziale. Już nie mogę się doczekać aż go przeczytam! :) xx /@bizzlessmile
OdpowiedzUsuńNareszcie jest! Jemu kocham to <3 genialny! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńwyczuwam dramę jak pójdą do tego klubu :P <3
OdpowiedzUsuńTaki świetny :) i ciekawe co się stanie w klubie, bo coś ostatnio za mało akcja :>
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńAaaa mega! Xd mam nadzieję, że next pojawi się szybciej ;))
OdpowiedzUsuńOooo coś czuje ,że zaszaleją ♥
OdpowiedzUsuńWszystko tutaj jest takie urocze i wgl z uśmiechem się czyta :)
Oni są tacy cudowni razem ♥
Czekam na kolejny rozdział tego cudeńka ♥
Och, coś czuje, że ta impreza będzie jedną z lepszych. Strasznie sie ciesze, że jest rozdział i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńwreszcie...szkoda, ze tylko część rozdziału, a nie caly...trochę za długo czekaliśmy na pół rozdziału.
OdpowiedzUsuńW koncu rozdzial, strasznie sie ciesze ❤❤ dzieki ze tlumaczysz dla nas, do kolejnego
OdpowiedzUsuńAwww nareszcie nowy ! Dziekuję że wrociłaś <3 czekam na kolejny :")
OdpowiedzUsuńfdjksfhjdks jak ja to uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńJejciu! <3 Aaaaaaa! Jaki on słodki! Boziu! <3 Kisiel w gaciach! <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnego :) Nwm czy chcialabym zeby moja mama ze.mna szla na impreze hahaha :)
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham! ♡ Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńLOOOOVKI! TO JEST CUDNEEEE! POTRZEBuJE NN :-: CZEKAM!♥ -O.
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział x
OdpowiedzUsuń@luvbiebsandmint
Świetny <3 czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńnext ?
OdpowiedzUsuńgenialny 1 kiedy next? :*
OdpowiedzUsuńehh "będą się pojawiać częściej"
OdpowiedzUsuńKiedy następny???
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Juz minął miesiąc :(
Yaay! Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńjeju kiedy nn? uwielbiam to ff ❤
OdpowiedzUsuńKiedy nn ? :)
OdpowiedzUsuńKiedy nn? Plis!
OdpowiedzUsuń...skoro macie jeszcze jedną tlumaczke to moze zepnijcie dupy I napiszcie ten rozdzial
OdpowiedzUsuńuwierzcie, gdybym tylko znała tak dobrze angielski to juz dawno bym to sobie przeczytała, ale jako iz leżę z angielskieho to muszę polegać na tłumaczonych tekstach
no fajnie fajnie tylko sporo wam to zajmuje
wchodzę tu codziennie od jakiegoś czasu, ale pustki...zdążyłam przeczytać cale to ff juz 6 razy bo tak długo czekamy
zawiodłam się na was
Czekamy już z 2 miesiące na nn. Zepnijcie dupy i to przetłumaczcie do końca.
OdpowiedzUsuńWciąż czekamy
OdpowiedzUsuńJeżeli nie poczuwacie się do kontynuowania tego tłumaczenia to może przekażcie je komuś innemu ?
Skoro tak długo nie ma rozdziału to rozumiem że już nie będziecie tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda bo ff jest naprawdę świetne.
Myślę że wypadałoby nas poinformować czy zamierzacie kontynuować czy też nie. Jeśli nie to może przekażcie komuś to tłumaczenie . Według mnie to najlepsze rozwiązanie.;)
Ja naprawdę rozumiem, że macie swoje sprawy i też trochę się wam nie chce ale postarajcie się zrozumieć też nas. Uwielbiamy to ff i cieszymy się że postanowiłyście to tłumaczyć ale już jest kwiecień a rozdziału nie ma od stycznia. Proszę dodawajcie chociaż 1 miesięcznie to i tak więcej niż teraz. Nie miejcie nam za złe że się upominamy ale wiecie samej jak jest.
OdpowiedzUsuńnie szukacie roleplayerów Kyah i Justina na tt? ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :3 / @perfbizzlex
To opowiadanie jest świetne! : 3 Nie moge się doczekać nastèpnego : c
OdpowiedzUsuńblog genialny! czekam kiedy dodasz kolejny :c
OdpowiedzUsuńhttp://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje ff z Justinem:)