niedziela, 7 września 2014

27. part 1

-Loan sharks. Loan pieprzone sharks. Żartujesz sobie ze mnie, Lana? Dlaczego nas porwali?- wykrzyczałam/wyszeptałam do Lany.
Czy ci kolesie to jakaś mafia?
Poczułam jak palec przesuwa się po mojej odsłoniętej talii i zamarłam.
-Jestem wielkim fanem Lary Croft.- wyszeptał głos do mojego ucha i ponownie zamarłam.
Koleś siedzący obok mnie był trochę drażliwy i zbyt blisko mnie.
-Nie dotykaj mnie, kretynie!- wysyczałam sprawiając że mężczyźni w samochodzie się zaśmiali.
-Plujesz ogniem, co kochanie?- powiedział przeciągając samogłoski w teksańskim akcencie.
Prychnęłam.
-Ugryź mnie, pojebie.
Uśmiechnął się ironicznie i pochylił w moją stronę.
-Nie kuś mnie, Kotku.- zamruczał.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Nie nazywaj mnie tak, sukinsynie.-uderzyłam go w twarz a on warknął, podniósł rękę i mi oddał.
Skrzywiłam się i przyłożyłam dłoń do mojego piekącego policzka.
-Skończcie to.-krzyknęła Lana ale została przytrzymana przez faceta który siedział obok niej. Chciało mi się płakać, łzy były dosłownie na brzegu moich oczu ale zamrugałam by się ich pozbyć. Nie ma szans żebym dała tym dupkom satysfakcje i zaczęła płakała.
-Lana, dlaczego to akurat przydarzyło się nam? Musieli zabrać złe osoby, prawda?- odwróciłam się do dziewczyny, ignorując mężczyznę siedzącego obok mnie. Lana westchnęła.
-Przepraszam za to, zaczynałam cię lubić.- powiedziała łagodnie kiedy samochód się zatrzymał.
Co do chuja?
-Lana, co to ma do cholery znaczyć?- wykrzyczałam, wyrzucając ręce w powietrze z frustracji.
Opuściła głowę.
-Ja i mój brat jesteśmy winni tym mężczyznom pieniądze. Jest taka zasada że kiedy przyjdą je odebrać i nie dostaną zapłaty,  skupiają się na osobie która jest wraz z ich celem.- wyjaśniła.
O Boże, to jakaś mafia!
-Ich celem? Co do cholery? Czy wy wszyscy jesteście płatnymi zabójcami czy coś? To jest Arizona, nie Las Vegas!- krzyknęłam, a samochód wypełnił się męskimi śmiechami.-Chuje.- wymamrotałam po czym poczułam ból w ramieniu, tam gdzie złapał mnie ten dupek siedzący obok. Najwidoczniej nie spodobało mu się to jak ich nazwałam.  Pozbyłam się go.
-Dobra, niech to zrozumiem. Nie mieliście dla nich pieniędzy, więc nas porwali. Co to ma dokładnie do mnie?- zapytałam.
-Wiedziałam że pójdziesz za mną na zewnątrz kiedy zobaczysz mnie zasmuconą, więc ponieważ przyszłaś mi pomóc, ci kolesie będą oczekiwać że pomożesz mi z pieniędzmi.- powiedziała wzruszając ramionami.
-Niezłe wytłumaczenie, panno Harding.- powiedział mężczyzna siedzący z przodu z ironicznym uśmiechem. Zamarłam. Nie ma szans żeby to była ta sama Harding.
-H-Harding?- wyjąkałam i spojrzałam na Lane. -Lana Harding. -powiedziałam a ona wolno pokiwała głową.-Jesteś w jakiś sposób spokrewniona z Jeff'em Hardingiem?- zapytałam.
-Jest moim starszym bratem.-powiedziała.
O mój Boże!
Schowałam twarz w dłonie i pokręciłam głową.
-Jestem taka głupia, wszystko to zaplanowałaś, prawda? Ty i Jeff to zaplanowaliście!- wykrzyczałam.Ona pokiwała wolno głową.
-Wskazał mi ciebie w Jed's tej nocy kiedy cię poznałam i zapytałam gdzie kupiłaś koszulkę. Powiedział mi o tym jak Justin i twoi bracia zrobili z niego głupca w klatce i że ściganie ciebie ich zrani. Kocham swojego brata więc się na to zgodziłam.- powiedziała wzruszając ramionami.
Może i jestem chora psychicznie ale ta laska była w każdym stopniu popieprzona.
Spróbowałam zaatakować i ją uderzyć, ale moje ramiona zostały przytrzymane z tyłu.
-Ty głupia suko! Twój brat zmusił mnie bym go pocałowała, obmacywał mnie! Zgwałciłby mnie gdyby Justin go nie uderzył i zdjął ze mnie.- krzyknęłam.
Jej twarz stała się czerwona.
-Nie mów o moim bracie w taki sposób! Nigdy. On nigdy by czegoś takiego nie zrobił, pozwoliłaś mu na to bo jesteś ladacznicą.- wykrzyknęła mi prosto w twarz.
Byłam trochę przestraszona że z bardzo spokojnej stała się bardzo zła w zaledwie sekundę.
Spojrzała na mnie niebezpiecznie po czym odwróciła wzrok na mężczyznę.
-Ona unormuje długi moje i Jeff'a. - powiedział do kierowcy.
Wgapiałam się w nią.
-Nie zrobię tego do cholery! Nawet cię nie znam, ty popierdolona suko!-krzyknęłam i próbowałam ją spoliczkować lub przynajmniej uderzyć. Mężczyzna i Lana nie zwrócili na mnie żadnej uwagi. Samochód się zatrzymał, a ona została wypuszczona. Drzwi się zamknęły a ja z całych sił zaczęłam krzyczeć by ktoś mi pomógł.
-To nie może się dziać.-powtarzałam w kółko, chowając twarz w dłoniach. Mężczyzna się zaśmiał.
-Och, to się dzieje Kotku.-powiedział.
Warknęłam gdy nazwał mnie tak jak Justin.
-To nie ma sensu, jak możecie mieć tak głupią zasadę? Mam na myśli to, że zupełnie odpuściliście Lanie i Jeff'owi. Im pożyczyliście kasę, nie mi.- powiedziałam i zabrałam włosy z twarzy.
Mężczyzna w samochodzie wzruszył ramionami.
-W ten sposób zazwyczaj szybciej otrzymujemy pieniądze i w ten sposób nauczysz się by nie ufać tak łatwo ludziom. Ta dziewczyna zabawiła się tobą od początku.- powiedział mężczyzna obok mnie.
Czy ja już tego nie wiem?
Zmarszczyłam brwi kiedy pomyślałam o Jake'u. Boże, jego też wykorzystała. Zbliżyła się do niego by zbliżyć się do mnie.
Pieprzona zdzira.
Naprawdę myślałam że Lana jest fajną dziewczyną, chodzi mi o to że nigdy coś takiego nie przemknęło mi przez myśl ale już nigdy nie będę oceniać książki po okładce. Ta dziewczyna wydawała się miła ale najwyraźniej jest diabłem, bardzo, bardzo okrutnym.
-Ile ona i Jeff są wam winni?- zapytałam cicho kiedy uspokoiłam oddech. Mężczyzna z przodu potarł razem ręce.
-Prosto do biznesu, lubię tą dziewczynę.- zaśmiał się a ja musiałam oprzeć się pragnieniu by zwymiotować.
-Oni- przepraszam, mam na myśli ty, jesteś mi winna dwadzieścia tysięcy dolarów.- powiedział spokojnie jakby to była normalna rozmowa o pogodnie czy coś. Szczęka mi opadła.
-Dwadzieścia tysięcy dolarów? O cholera.- powiedziałam biorąc kilka głębokich wdechów by zachować spokój, ostatnią rzeczą której potrzebowałam było wyjście z siebie i epizod w tym samochodzie.
Opanowałam się najlepiej jak umiałam.
-Dobrze, dwadzieścia tysięcy dolarów. Kiedy chcecie te pieniądze?- zapytałam ich.
Wszyscy odwrócili w moją stronę swoje głowy tak szybko, że zdziwiłam się że nie dostali urazu kręgosłupa.
-Co?- zapytał mężczyzna z przodu.
-Pieniądze. Kiedy je chcecie?- zapytałam znowu. Podniósł brew.
-Masz tyle pieniędzy?- zapytał. Pokręciłam głową.
-Ja nie, ale mój tatuś tak. -powiedziałam po czym przykryłam twarz dłonią przez to co powiedziałam. Mężczyźni zaczęli podśmiewać się ze mnie.
-Jesteś córeczką tatusia, co?- zaśmiał się koleś siedzący obok mnie.
-Nie.-wymamrotałam a oni znowu się zaśmiali.
-W porządku, jest córeczką tatusia.-powiedział mężczyzna.
-Zabiję Jeff'a.-wymamrotałam a oni się zaśmiali.
-Co dokładnie zrobisz? Mam na myśli, żeby go zabić.-mężczyzna z przodu zapytał rozbawiony.
-Cóż, nie dokładnie ja.  Moi bracia i chłopak go za to zabiją. Ma przerąbane jeśli Justin i Harley dopadną go w pojedynku klatki.- powiedziałam głównie do siebie.
-Turniej klatki? Ten który będzie w Jed's za kilka tygodni?-mężczyzna zapytał zaciekawiony. Wolno pokiwałam głową.
-Cóż, niech mnie diabli, mamy jako zakładniczkę bijącą się dziewczynę.- zażartował mężczyzna i samochód wypełnił się śmiechem. Wstrzymałam oddech.
-Nie jestem bijącą się dziewczyną, nawet nie lubię przemocy.- powiedziałam rzeczowym tonem.
Głupek obok mnie uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Och, czyżby?- wyszeptał mi do ucha co było zbyt blisko bym czuła się komfortowo.
-Zostaw mnie.-domagałam się ale on tylko się zaśmiał i przysunął się bliżej mnie. Byłam bardzo zła, ale chciałam płakać. Ta sytuacja była jak dla mnie przerażająca.
-Z wielką radością zabrałabym moje dwadzieścia tysięcy od twojego starszego, ale to żadna zabawa kiedy musisz tylko zapytać o te pieniądze twojego tatusia.- powiedział mężczyzna siedzący z przodu. Połączyłam fakty i doszłam do wniosku że on był szefem, a kolesie siedzący z tyłu i kierowca byli jego sukami.
-Więc jak chcecie żebym zdobyła te pieniądz skoro nie mogę zapytać taty?- zapytałam, oplatając się ramionami czując się totalnie obnażona w swoim głupim kostiumie.
Powinnam była przebrać się za zakonnice.


_________________________________

Mówiłam że do końca tygodnia dodam i się udało! Przepraszam że tylko jedna część, ale z resztą się nie wyrobiłyśmy a chciałam dodać. Reszta powinna pojawić się jako w tym tygodniu. Miłego wieczoru, dobranoc x

@demomahaboys

36 komentarzy:

  1. omg omg omg ndjsbdjsnnis czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  2. o jezu, hufhidzcibf TERAZ TO SIE BEDZIE DZIAC, jestem mega ciekawa co zrobi Justin i jej bracia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem czy dodacie w tym tygodniu czy jak zwykle będziemy czekać kolejne tygodnie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy wcale nie tłumaczyć, pozdrawiam ✌️

      Usuń
    2. Kocham to opowiadanie ale podajcie daty bo my tu wchodzimy codziennie i mamy dosyć xD

      Usuń
    3. Trudno mi określić dokładne daty bo często coś mi wypada, jakieś wyjście czy cos. Dlatego pisze ze do końca tygodnia, najpewniej sobota/ niedziela

      Usuń
    4. Demomahaboya:
      Proszę, nawet tak nie mów, że nie będziecie tłumaczyć ;C ja za wszelką cenę doceniam waszą pracę <3 nieważne, że rozdziały nie są dodawane regularnie, bo akurat wiem jak to jest nie mieć na coś czasu. Bo a to szkoła, a to co innego i ogólnie macie przecież prawo do życia osobistego tak jak każdy ;) Pozdrawiam gorąco moje najukochańsze ♥ ♥

      Usuń
  4. o matko, dobrze że nic jej nie robią. Chłopacy ich zabiją !

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tak polubiłam tą dziewczynę. :/
    Niech w końcu Justin i jej bracia wkroczą do akcji, ciekawe co się stanie :)
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  6. Tą kropke to ja walam bo chcialm zobaczyc czy moge komętowac na telefonie i mogę.
    RozdIal switny czekam na ciag dakszy. Dziekuje za to tłumaczenie.LOVE <3

    OdpowiedzUsuń
  7. omg świetny, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę o część drugą <3 *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju jak ja to kocham ♥
    z jednej strony chcę żeby włączyła sie jej bipolarność a z drugiej nie bo to dużo komplikuje cdsjafkhkdj

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejj kiedy następny i strasznie cieszę się że nie przestaniecir tłumaczyć :):*_

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze, cudo, jestem strasznie ciekawa reakcji Justina i braci, uhuhu

    OdpowiedzUsuń
  12. UWAGA!
    Ze względu na naukę i tego ze nie było mnie w domu, nie mogłam dodać rozdziału. Miał sie pojawić dzisiaj ale niestety nie mam internetu na komputerze. Będę miała go prawdopodobnie jutro ale nie jestem pewna czy dam radę dodać, bo czeka mnie kilka ważnych sprawdzianów w tym tygodniu. Postaram sie dodać jak najszybciej. Niestety nie mam kontaktu z 2 tłumaczkami a 3 dostała szlaban. 😕 prZepraszam Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kiedy next?

      Usuń
    2. W przyszłym tygodniu bo jednak internet będę miała dopiero w niedziele :/

      Usuń
    3. A tak z ciekawości, czy brawlers w oryginale zostało zakończone? Albo jest wciaż kontynuowane? Bo zabije mnie to jeśli okaże się że autorka nie dokończyła opowiadania.

      Usuń
    4. Tylko 1 czesc jest skończona niestety

      Usuń
  13. Czekam na drugą część rodziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Przepraszam że tylko jedna część, ale z resztą się nie wyrobiłyśmy a chciałam dodać. Reszta powinna pojawić się jako w tym tygodniu. " i co? Minely chyba z 3 tygodnie i nic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj uważnie komentarze, wyjaśniłam cała sytuacje. Jak mam dodać rozdział nie mając internetu na komputerze?

      Usuń
  15. Biedna Kyah :( Aż boję się pomyśleć co właśnie czują jej bracia oraz ich dziewczyny, nie mówiąz już o Justinie! Pewnie ta mafia będzie kazała jej okraść ojca, albo kogoś tam. Jestem ciekawa tylko jednego... Lana, czy ona również ma coś nierówno pod sufitem? Albo czy czasami się jej nie poprzestawiało? Ta jej reakcja na słowa Kyah. Szalona kobitka.
    Przepraszam, że nie skomentowałam ostatnich dwóch rozdziałów, ale nawet nie miałam kiedy :( Postaram się więcej nie opuszszać!
    Kocham Cię :*


    Z A P R A S Z A M ---> http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczerze mówiąc, nie podoba mi się ten rozdział :))))

    OdpowiedzUsuń
  17. Niedziela była, a rozdziału nadal nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  18. zaraz minie miesiąc, a tu nic..

    OdpowiedzUsuń