poniedziałek, 24 marca 2014

Chapter 22 part 2

-My...o kurwa.-Justin walnął w fotel przed nami,podciągnął swoje bokserki i jeansy z powrotem w górę.-Kochanie,przepraszam.Tak mnie napaliłaś,że nie mogłem myśleć racjonalnie...ja...kurwa.-Ponownie uderzył w siedzenie.
-Proszę uspokój się,proszę.-Błagałam,jeśli on by się wkurzył ja nie miałabym żadnej szansy na to,żeby nadal pozostać spokojną.
-Cholera,kochanie,przepraszam.Już wszystko w porządku.-Powiedział i przytulił mnie.
-Będzie dobrze.-Powiedziałam odpychając się od niego lekko.-Zadzwonię jutro do doktora Chance'a.Zapytam go czy mogę brać poranną pigułkę 'po' razem z moimi lekami.-Powiedziałaa,a Justin skinął.
-Tak bardzo przepraszam.-Powtórzył.Potrząsnęłam głową.
-Pamiętaj,że to ja byłam na górze.-Uśmiechnęłam się,a on zachichotał i przyciągnął mnie do pocałunku.
-Sprawy nareszcie zaczynają Ci się układać,Bóg wie,że nie potrzebujemy,żebyś zachodziła w ciąże.-Justin westchnął,a ja skinęłam.
-Lepiej nie mieszać bipolarności i ciąży,na mojej wtorkowej sesji z doktor Lee omawiałyśmy wszystkie te rzeczy,które mogłyby mi się przydarzyć gdybym zaszła w ciążę.To trochę niebezpieczne,to znaczy hormony ciążowe mogłyby sprawić,że przechodziłabym z jednego epizodu od razu w następny.Na początku nie mogłabym brać swoich leków jako,że może to zdeformować dziecko...i reszta tego typu przerażających rzeczy.-Wyjaśniłam.
-Łał,nigdy nie myślałem,że to może wpłynąć na coś takiego.-Wyznał Justin,a ja ponownie skinęłam.Też tak zresztą nie myślałam.
-Ludzie chorzy na zaburzenia dwubiegunowe mogą przejść przez ciąże łagodnie,ale muszą mieć ustalony plan z lekarzem jeśli chodzi o leki i takie tam.Jednak jest to możliwe.
-Wiem,że to bardzo wcześnie,ale czy to znaczy,że będziemy mogli kiedyś mieć razem dzieci czy nie?-Zapytał,a ja się spięłam.Jezu Chryste,czy on chce mieć ze mną dzieci?
-Czy Ty chcesz mieć ze mną dzieci.-Spytałam.
-Pewnego dnia,tak.-Odpowiedział bez ani chwili zawahania.Zaczęłam płakać.-Ja uh...odwołuję to,nie chcę mieć z Tobą dzieci,nigdy.Przepraszam,nie płacz.-Panikował,a ja zaczęłam się śmiać nadal płacząc.-Czemu Ty się śmiejesz i płaczesz?-Zapytał zdezorientowany.
-Płaczę,ponieważ nie mogę uwierzyć,że chciałbyś mieć ze mną dzieci,bo jestem taka popieprzona.A śmieję się dlatego,że myślałeś,że przestraszyłeś mnie mówiąc,że kiedyś chciałbyś dzieci i próbowałeś to cofnąć.-Zachichotałam.Położył swoją rękę w miejscu gdzie jest jego serce.
-Dzięki Bogu,myślałem,że przestraszyłem Cię mówiąc to.-Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie.-Nie jesteś popieprzona.Jesteś moim Kotkiem,więc to oczywiste,że chciałbym mieć z Tobą dzieci,gdy oboje będziemy gotowi.-Cmoknął mój policzek.
-Ja też.-Uśmiechnęłam się.Oparł swoją głowę o moją.
-Myślę,że przez tą rozmowę o dzieciach przeszliśmy na nawet poważniejszy etap.-Uśmiechnął się,a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Tak.-Wyszczerzyłam się.Justin spojrzał w moje oczy,a potem wziął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie.
-Kocham Cię.-Wyszeptał.
-Ja Ciebie też kocham.-Wymamrotałam w jego usta.Po paru minutach całowania zaczęłam chichotać.
-To nie najlepszy czas,żeby zaczynać się śmiać Kotku.-Powiedział Justin,a ja przestałam.
-Przepraszam.Po prostu dzisiejszy wieczór miał być naszym dziewczęcym wieczorem,a tym czasem to zupełna katastrofa.-Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się.
-Chcesz wrócić do środka czy do mojego mieszkania?-Poruszył brwiami.
-Nie będę u Ciebie spać,dzisiaj śpię sama.Za dużo ze sobą przebywamy,nie to,że tego nie kocham,bo kocham.-Dodałam szybko.Justin zmarszczył brwi.
-Ale ja lubię z Tobą spać.-Wydął wargi,a ja jęknęłam.
-Ja też lubię z Tobą spać,ale nie mieszkamy razem,ty mieszkasz z Harley'em,a ja z Rayne.-Powiedziałam,a on wzruszył ramionami.
-Okej.-Westchnął.Pocałowałam go w policzek i wysiedliśmy z samochodu.Poprawiłam fryzurę i bluzkę podczas gdy Justin pozwolił swoim jeansom wisieć tak nisko jak zawsze.Nienawidziłam sposobu,w który je nosił.
-Potrzebujesz do nich paska.-Powiedziałam w czasie,gdy szliśmy za ręce przez parking do Jed's.
-Swag.-Powiedział nagle,a ja przewróciłam oczami.
-Rozładowałeś trochę napięcia,bro?-Zapytał jeden z bramkarzy podczas ich męskiego przytulenia.Zarumieniłam się i niemal przebiegłam obok nich.
-OmójBoże.-Wyszeptałam sama do siebie.Usłyszałam śmiech Justin'a i tego ochroniarza,co tylko sprawiło,że jeszcze bardziej przyspieszyłam w stronę drzwi.
-Kochanie,zaczekaj.-Justin śmiał się podbiegając do mnie.Zdążyłam tylko zejść po drabinie do Jed's zanim jego ramiona owinęły się w okół mnie.-Rozchmurz się.-Wyszeptał do mojego ucha jednocześnie przygryzając jego płatek.
-Nie.-Oznajmiłam stanowczo.-To było strasznie upokarzające.-Jęknęłam.
-Nie dla mnie,oni mnie tam praktycznie ubóstwiali.-Zachichotał pod nosem.
-Ponieważ faceci są głupi.-Powiedziałam i skierowałam się w stronę naszego stolika.Siedziało tam dwóch gości mniej więcej w moim wieku i dwie dziewczyny.To było niezręczne,miałam już odwrócić się i wybrać inny stolik kiedy ta czwórka spojrzała na nas i nagle wstała i przeniosła się.Spojrzałam ponad swoim ramienie i zobaczyłam Dante i Jackson'a stojących obok Justina.-No nie,na serio?Czu ludzie się was boją?-Pomyślałam na głos w czasie gdy usiedliśmy przy stole.-Gdzie są Rayne i Baila?-Zapytałam,gdy zauważyłam,że nie są z chłopakami.Jackson wskazał na dwie bardzo pijane dziewczyny tańczące na parkiecie i śmiejące się.-O mój Boże.-Potrzasnęłam głoą,wstałam i podeszłam do nich.
-Kyah.-Rayne krzyknęła i o mało co się nie przewróciła próbując mnie przytulić.Ustabilizowałam ją.
-Hej.-Zaśmiałam się.Muzyka zatrzymała  się na chwilę,a Baila oparła się o mnie.
-Jesteś taka ładna.Wyglądasz jak Twoi bracia,wiesz?-Zapytała,dużo ludzi ją usłyszało,bo cóż ona to wykrzyczała.
-Nie,ja jestem gorąca.-Spojrzałam na swoich braci.-A oni nie.-Wyszczerzyłam się.
-Słyszeliśmy to.-Wrzasnął Dante.
-Taki był mój zamiar.-Krzyknęłam w odpowiedzi,a potem prychnęłam z powodu piorunującego spojrzenia,które mi przesłał.-No dalej,chodźmy usiąść.-Powiedziałam do dziewczyn i pomogłam im przemieścić się do stolika.
-Ya me voy a dormi?-Wysepleniła Rayne. (Czy mogę tu spać?)
-Nie, nie możesz tu spać.-Powiedziała,a Dante śmiał się wciągając ją na siebie.
-¿Por que no?-Odpowiedziała. (Dlaczego nie?)
-Bo jesteśmy w klubie,dlatego.-Oznajmiłam jej.
-Eres una perra.-Spiorunowała mnie wzrokiem. (Jesteś suką.)
-Hej,już nie ma potrzeby,żebyś ją wyzywała.-Powiedział Dante do Rayne,która zmarszczyła brwi i wtuliła swoją głowę w jego szyję.
-Jak Cię nazwała?-Zapytał Justin wciągając mnie na swoje kolana.
-Nazwała mnie suką.-Zachichotałam.
-To całkiem zajebiste,że możesz rozmawiać z nią po hiszpańsku.-Powiedział.Wzruszyłam ramionami.
-Nauczyłam się tego od niej,wprowadziła się obok nas,kiedy miałyśmy po sześć lat i usłyszałam jak ciągle mówi po hiszpańsku do swoich rodziców.Po porwaniu nie rozmawiałam dużo z nikim oprócz Rayne.Myślałam,że hiszpański to nasz mały sekretny język,który znało tylko kilka osób.-Zaśmiałam się.
- Nienawidziła tego,że rozumiałem to o czym zawsze rozmawiały.-Dante uśmiechnął się głupio.
-Za to wręcz wkurwiało to mnie i Harley'a.-Burknął Jackson.-Kiedy miała 9 lat mówiła już płynnie po hiszpańsku,ja miałem wtedy czternaście lat i nie miałem zielonego pojęcia co ona do mnie mówiła kiedy ją wkurzałem.Udawało jej się uciekać od śmierci do czasu gdy Dante powiedział nam co oznaczają wyrazy,którymi na określała.-Parsknął.
-Zdrajca.-Warknęłam w stronę Dante,który się uśmiechnął.
-Myślę,że wyglądasz bardzo podobnie do H-Harley'a.-Oznajmiła nagle Baila,a ja jęknęłam.
-Bails,przestań już.-Powiedziałam,ale ona mnie zignorowała.
-Tak naprawdę to wszyscy wyglądacie podobnie.D-Dante wygląda jak Harley co znaczy,że T-ty wyglądasz jak Dante dodatkowo jesteś jego bliźniaczką,więc to jest pewne.Harley wygląda trochę jak J-Jackson co oznacza,że wy dwoje także wyglądacie jak o-on.-Kontynuowała chaotycznie.
-Myślę,że to przez wygląd waszego taty.-Uśmiechnęła się wtedy,a następnie powiedziała najgorsze słowo na świecie.
-Dilf*.-Zachichotała.
-Oh,no weź.-Krzyknęłam.
-Myślisz,że mój tata to Dilf?-Spytał się jej Jackson ze śmiechem.
-No jasne.-Potwierdziła.Rayne podniosła głowę.
-Zgadzam się.-Powiedziała,a potem położyła się z powrotem na Dante.
-Czy masz w ogóle pojęcie jak obrzydliwie się z tym czuję?-Zapytałam Baila'i,a ona wzruszyła ramionami.-Ohyda.-Powiedziałam,a potem położyłam głowę na ramieniu Justina.Pocałował mnie w szyję,a potem oparł swoją głowę o moją.Spojrzałam na parkiet i zmrużyłam lekko oczy.Jakiś facet się na mnie gapił.Zmrużyłam oczy jeszcze bardziej,żeby zobaczyć go wyraźniej.Uśmiechnął się do mnie głupawo,puścił mi oczko,a potem odwrócił się i zniknął w tłumie.
-Co się stało?-Zapytał Justin.
-Myślałam,że widziałam kogoś kogo znam.On do mnie mrugnął.-Odpowiedziałam.
-Kto?-Spytał Justin.
-Ten facet,Jeff.-Oznajmiłam.W ciągu sekundy nie  byłam już na kolanach Justina.Wstał,tak samo jak moi bracia.
-Widzę go rozmawiającego z Jamie'm przy klatce.-Syknął Justin.Podbiegł w tamto miejsce razem z Jackson'em i Dante,którzy byli za nim.Dante złapał Harley'a na parkiecie i pociągnął go za sobą zmuszając Anne do przyjścia do nas.Chciałam iść za chłopakami,ale musiałam zostać z dziewczynami,które teraz leżały nieprzytomnie na krzesłach obok mnie.
-Hej Kyah.-Uśmiechnęła się Anna.
-Pielęgniarka Anna.-Skinęłam w odpowiedzi.Zachichotała.
-Już nie musisz mnie tak nazyważ.-Wzruszyłam ramionami.
-Sorki.-Zaśmiałam się głupio.-Więc,-Zatrzymałam się na chwilę.-Ty i Harley?-Zadałam pytanie.Anna zarumieniła się.
-Lubię go,ale to oczywiście wiesz.
-Myślę,że każdy w szpitalu to wiedział,Anno.To dlatego chciałaś być  moją pielęgniarką,żebyś mogła go widywać?-Zapytałam wścibsko.Zastanawiałam się nad tym od kiedy Rayne powiedziała mi o jej randce z Harley'em.Jej oczy się powiększyły.
-Nie,oczywiście,że nie Kyah.Byłam do Ciebie przypisana jeszcze przed tym jak w ogóle poznałam Harley'a,myślę,że po tym jak już go poznałam był to dla mnie taki jakby bonus,on tak dobrze wygląda i tak miło się z nim rozmawia.To znaczy  w tym czasie Ty nadal byłaś w śpiączce,więc nie wiedziałam jak rozmawia się z Tobą,ale kiedy się wybudziłaś to byłam nawet szczęśliwsza,że byłaś pod moją opieką,jesteś kochaną dziewczyną.-Powiedziała i teraz to była moja kolej na to,żeby pokryć się rumieńcem.
-Ja też Cię lubię,jesteś spoko.-Powiedziałam,a ona się zaśmiała.
-Dzięki.-Odpowiedziała.-Jesteś bardzo ważna dla swoje brata,wiesz?Nazywa Cię swoją dziewczyną numer jeden.-Uśmiechnęła się.
-Um,taa,wszyscy moi bracia mnie tak nazywają.Ale to jest po prostu tak rodzinnie,jeśli dobrze zaliczycie pare randek to Ty będziesz jego dziewczyną numer jeden...w związkowy sposób.-Wypaliłam.Zaśmiała się z mojej gadaniny.-Sorki,po prostu niektóre dziewczyny nie rozumieją uczucia,które nas łączy i robią się zazdrosne z powodu tego,że nazywają mnie ich dziewczyną numer jeden i takiem tam.-Wzruszyłam ramionami.
-Ja to rozumiem.-Uśmiechnęła się.Ja też się wyszczerzyłam.
-To dobrze,Rayne i Baila też to rozumieją,dlatego tak dobrze układa im się z Dante i Jackson'em.-Dodałam.
-Taa,one też są spoko,takie pełne życia i energiczne.-Spojrzała na  śpiące ciała obok nas.-Gdy są trzeźwe.-Powiedziała.Wybuchnęłam śmiechem tak samo jak ona.Rozmawiałyśmy jeszcze parę minut dopóki Justin i moi bracia nie wrócili do stolika.
-A więc,czy to był on?-Spytałam,gdy siadali.Justin skinął głową.-Nie mów mi,że zrobiliście coś głupiego,zrobiliście?-Zapytałam jego i moich braci.
-Uwierz mi,chcieliśmy.Jednak on organizował trochę inne zakończenie,razem z Jamie'm.-Parsknął Dante.
-Co to znaczy?-Spytałam.
-Pomyślał,że to będzie dobry pomysł,żeby zorganizować wykupywane zawody w klatce.-Splunął.-Tysiąc dolarów od zawodnika jako wpłata wejściowa,dwudziestu zawodników.-Zatrzymał się.Szybko wykalkulowałam to sobie w głowie,dziesięć walk,dwóch zawodników na walkę,tysiąc dolców na osobę oznacza sumę dwudziestu tysięcy.O jasna cholera.-Żadnych zasad,pierwszy,który się podda lub zostanie znokautowany przegrywa.Dziesięć walk,nokaut wysyła się prosto do ćwierć finałów,pół finałów,a potem finału.Ktokolwiek wygra dostaje 20 tysięcy.-Dokończył.
-Wiem,że obydwoje się na to zapisaliście,więc dlaczego?Oszaleliście?-Zapytałam Justina i Harleya.Harley odsapnął.
-Ponieważ żaden zawodnik nie może z nikim walczyć przez zawodami.Musieliśmy użyć całego zasobu naszej silnej woli,żeby tylko nie zamordować tamtego skurwysyna tam i wtedy.-Splunął.Wzruszyłam ramionami.
-Jeden z was napewno dopadnie go na zawodach,jestem pewna.-Powiedziałam.
-Tak,tylko który?-Zwrócił uwagę Jackson.
-Oh,więc o to chodzi,oboje chcecie być tym,który skopie jego tyłek.-Zaśmiałam się.
-Cholerna racja.-Oznajmił Justin.
-Cóż,wszystko się ułoży.-Wzruszyłam ramionami.
-Czy Ty walczysz Harley?-Zapytała Anna.
-Um.-Pochyliłam się w stronę Justina czując się niezręcznie.
-Taa,walczę.-Powiedział i podrapał się w szyję,było widać,że czuł się nie komfortowo.
-To zajebiste.-Uśmiechnęła się radośnie.Zakrztusiłam się swoim piciem.
-Możesz powtórzyć?-Spytałam.
-Jestem wielką fanką UFC**,nigdy nie widziałam walki z bliska.-Wzruszyła ramionami.
-Myślę,że mógłbym się z Tobą ożenić.-Wymamrotał Harley,a ona się zaśmiała.Potrząsnęłam głową i próbowałam wstać,ale Justin zatrzymał mnie na swoich kolanach.Myślę,że wiedział,że zaraz zacznę wrzeszczeć.
-Anna,jesteś pielęgniarką,nie możesz naprawdę dobrze się bawić oglądając idiotów,którzy wybijają się do nieprzytomności.-Powiedziałam czując,że się napinam.To jedno,żeby oglądać walkę tylko po to żeby ją oglądać,ale to zupełnie inna rzecz żeby dobrze się przy tym bawić.
-To sport.-Wzruszyła ramionami.
-Sport? Czy Ty sobie ze mnie kurwa  żartujesz?...
-Kyah,uspokój się.-Wtrącił się Harley.Wzięłam głeboki oddech i powoli uspokoiłam się z powrotem układając się na Justinie.-Ona ma problemy z przemocą.-Wyjaśnił Harley.Czułam się jakbym zaraz miała wybuchnąć śmiechem,bo osoba bipolarna,która ma problemy z przemocą jest niezwykle zabawna tak samo jak to,że w ciągu sekundy mogą wejść w stan maniakalny i się na Ciebie rzucić.
-Rozumiem.-Powiedziała Anna skinając głową.
-To nie tak,że to,że lubisz walki sprawiło,że się zdenerwowała,to fakt,że z chęcią oglądałabyś nas wiedząc,że moglibyśmy zostać zranieni,to ją wkurza.-Dokończył Harley.
-No nie żartuj,Sherlocku.-Burknęłam i poczułam jak Justin się  śmieje.
-Przepraszam Kyah,nie chciałam Cię rozdrażnić.-Powiedziała Anna.Wzruszyłam ramionami nie chcąc dalej o tym mówić,żeby było jasne nadal byłam wkurzona,ale jestem pewna,że było to bardziej z powodu samych walk,a nie Anny.Próbowałam się rozluźnić,tylko po to żeby znów nie wybuchnąć.Jednak nie mogłam tego zrobić,poczułam jak zaciska się moja klatka piersiowa i spojrzałam na Dante,który od razu załapał o co chodzi.
-Duże,głębokie wdechy.-Powiedział głośno ponad muzykę.Justin pocierał moje boki.Dante kontynuuował uspokajanie mnie i w końcu to zadziałało,rozluźniłam się i ułożyłam na Justinie,który nadal masował moje boki.
-Już lepiej?-Wymamrotał mi do ucha.
-Uh huh.-Ziewnęłam.
-Czas na nas.-Wymamrotał znowu.
-Taa,ja też tak myślę,moja dziewczyna jest nieprzytomna.-Zaśmiał się Jackson podnosząc Bailę,podniósł ją w ślubnym stylu.-Zawiozę ją do siebie.-Powiedział żegnając się i wychodząc z Jed's.
-Rayne.-Powiedział Dante potrząsając ją.
-¿Que?-Wysepleniła. (Co?)
-Czas iść.-Odpowiedział na jej pytanie.Usiadła i wyciągnęła ręce w jego stronę,Dante zaśmiał się  głupkowato i podniósł ją.Jej nogi były owinięte w okół jego bioder,a jej głowa leżała na jego ramieniu,po paru sekundach znowu odpłynęła.
-Nigdy więcej nie dam jej wypić shotsów.-Powiedziałam,a Dante wybuchnął śmiechem.
-Zawiozę ją z powrotem do waszego mieszkania.-Stwierdził,a ja skinęłam.
-Anna,przepraszam,że byłam taka niemiła.-Powiedziałam przytulając ją.
-Nie przepraszaj.-Uśmiechnęła się.Ona i Harley zdecydowali jeszcze zostać w Jed's.Justin powiedział Harley'owi,że spędzi noc u mnie na co Harley się uśmiechnął.Założę się,że chciał się przespać z Anną.Fuj.
-Bądź dla niej miły.-Ostrzegłam Harleya przytulając go.
-Pamiętam,nie zapomniałem tego co powiedziałaś mi w szpitalu.-Odpowiedział.
-Co?-Spytałam zdezorientowana.
-W dniu,w którym miałaś kolejny epizod powiedziałaś,żebym jej nie zapakował i wyrzucił jak inne dziewczyny,a ja odpowiedziałem,że tak nie zrobię.-Wytłumaczył.Nic takiego nie pamiętałam,ale i tak skinęłam głową.
-Dobrze,do zobaczenia jutro.-Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.Justin wziął mnie  za rękę i wyprowadził mnie z Jed's,był szczęśliwy,że dzisiaj znowu będzie ze mną spać i nawet jeśli powiedziałam,że nie może zostać bo za dużo czasu spędzamy razem,niczego mu nie przypomniałam.Tak naprawdę,myślę,że byłabym  zawsze szczęśliwa gdybym mogła budzić się obok niego każdego rana mojego życia i to mnie przerażało.
Justin jednak miał rację,jesteśmy już w poważnym związku.
__________________________________________________________________________________
*Dilf-Dad I'd like to fuck (Tata,którego mogłabym przelecieć)
**UFC-Ultimate Fighting Championship (UFC) – amerykańska organizacja mieszanych sztuk walki (MMA) założona w 1993 roku. Pojedynki odbywają się w ośmiokątnym ringu otoczonym siatką, zwanym oktagonem.
__________________________________________________________________________________

Hej,wiem,że parogodzinne opóźnienie,ale internet mi wysiadł.Mimo tego,mam nadzieję,że mi wybaczycie,i że spodobała wam się druga połowa rozdziału.
Nikki xx

39 komentarzy:

  1. Nie martw się opóźnieniem a rozdział cudny

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY * ____*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne a to opóźnienie tylko wzmocniło mają ciekawość.
    @_ily_craze. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martw się opóźnieniem, rozdział jest świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To tłumaczenie jest naprawde genialne, dzięki że to robisz :) Bez ciebie nie przeczytaliśmy w ogóle, więc nie przejmuj się opóźnieniem ;) @smiletoperfect

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity ! sdbkjl *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty! kocham go! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo *.* miód,cukier i maliny!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. moje ulubione opowiadanie ! super :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Eeee tam małe opóźnienie ;) rozdział przetłumaczony swietnie <3 kocham <3 xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg, omg, omg. Kocham to <3 *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie shotsy a shoty, to kilka na raz kieliszków wódki lub tequili ;) rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3
    marzwalczikochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! Kocham to! :) bardzo dziekuję Ci za tłumaczenie<3 jestem strasznie ciekawa co będzie dalej ;)
    _JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  16. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Zamiast sie uczyć do matury czytałam całe opowiadanie. :) jedno z lepszych :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy będzie następny rozdział.? <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Dodajcie kolejny bo nie wytrzymam dłużej ;c on jest taki super <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy będzie następny.?????? Proszę daj juz nowy <3333333 kc ;***

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyny naprawdę uwielbiam to ff, was też, ale robicie ogromnie wielkie przerwy między rozdziałami. Nie możecie umówić się jakoś, że np co 2 tygodnie nowy rozdział? Naprawdę rozumiem, że szkoła, nauka, przyjaciele, ale zeby jeden rozdział był dodawany co miesiąc...

    OdpowiedzUsuń
  22. To opowiadanie jest zajebiste <3 Dziękuję wam za to, że je tłumaczycie ;** i kiedy dodacie kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne opowiadanie :)
    Zapraszam na https://www.youtube.com/watch?v=EXBgzTry2ns
    http://sistersalleadyandally.blogspot.com/
    Zostawcie komentarz jeśli możecie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. KIEDY NASTĘPNY? MIAŁ BYĆ JUŻ DAWNO :(((

    OdpowiedzUsuń