- Justin – zawołałam kiedy nie poczułam go obok siebie.
Kilka sekund później pojawił się w drzwiach.
- Wszystko w porządku? – spytał, a ja pokręciłam głową.
- Chodź tu.
Skinęłam , żeby wrócił do łóżka. Zaśmiał się i zrzucił buty a
potem wspiął się i położył obok mnie.
Wzięłam jego ręce i umieściłam na swoim brzuchu.
- Rób tą swoją magię -
ziewnęłam a on zachichotał, ale tak jak prosiłam masował mój brzuch.
- Czy ja jestem wykorzystywany? – spytał a ja uśmiechnęłam się z
zamkniętymi oczami.
- Nie gadaj, po prostu masuj – uciszyłam go, a ten parsknął.
Leżymy tu, on masuje mój brzuch i przez to moje ciało
odpływa.
- Wasza dwójka wygląda tak słodko teraz – zagruchał głos Rayne.
Justin zaśmiał się, natomiast ja nie poruszyłam się nawet. Chyba
zbyt bardzo lubiłam głaskanie mojego brzucha.
- Myślałam, że mogłybyśmy jutro pójść na zakupy na twoje urodziny,
które wypadają w poniedziałek. – uśmiechnęła się promiennie Rayne.
- Pracuj dla mnie, Chica – powiedziałam z wciąż zamkniętymi
oczami.
- Wydaje mi się, że ona jest w transie – wymamrotał Justin a Rayne
zasmiała się.
- Harley wydaje się naprawdę na kacu – powiedziała nagle Rayne rzucając
się na łóżko obok nie.
- Ugh, nie mów o nim przy mnie – powiedziałam i pokręciłam głową.
- Co? Czemu? – spytała podekscytowana.
Kiedy nie odpowiedziałam, Justin wytłumaczył jej wydarzenia
wczorajszej nocy z zajebanym Harleyem i
jego kurwą.
- Ew – mruknęła.
- Nie mów Ew. Słyszałam już jak moich dwóch braci uprawia seks.
Nie masz nic przeciwko kiedy to jest Dante – zauważyłam.
Zaśmiała się.
- Przepraszam, rozumiem, że to dla ciebie niedopuszczalne kiedy
słyszysz Dantego i Harleya – powiedziała i potarła moją nogę.
- Gościu, masz okropne bóle miesiączkowe ale na szczęście masz
teraz Justina, przedtem byłaś o wiele gorsza. – zauważyła.
- Ma magiczne dłonie – powiedziałam otwierając oczy.
Oboje się zaśmiali.
- Czy masz zamiar kiedykolwiek oddać mi moje dłonie ? – zapytał
szczerząc się.
- Nie e, od teraz twoim obowiązkiem jest, żeby trzymać mnie z
daleka od bólu – powiedziałam stanowczo a on się zaśmiał.
- Wygląda na to, że dziś będziemy się opierdzielać – powiedział
układając się wygodniej obok mnie.
Zauważyłam jak Rayne uśmiecha się szeroko widząc nas, ale
zamknęłam oczy i dziękowałam swojemu okresowi, że wciąż miałam bóle i byłam
zmęczona, więc po raz kolejny zasnęłam.
Oh, przyjemności bycia kobietą.
Nie.
*
Następnego dnia*
- Kyah co sądzisz o tym? – zawołała Rayne trzymając coś co
zgadywałam było sukienką, ale wystarczająco krótką, żeby być koszulką na
ramiączka.
- Dante by na ciebie nawrzeszczał nawet za to, że mi to pokazujesz
– uśmiechnęłam się szeroko a ona zaśmiała.
- Serio? – spytała zaciekawienie Baila.
Ona i Jackson są obecnie parą po tygodniach niekończących się
randek i spędzania czasu razem 24/7. Bardzo ją lubię i Rayne też, więc
wychodzimy razem. Bardzo często.
- Uh, tak – zaśmiałam się .
– No weź Baila, widziałaś jacy oni są dla niej – powiedziała Rayne
przeglądając sukienki.
- Zauważyłam , ale uwierz mi, Jackson cię uwielbia – uśmiechnęła
się.
Trochę się zarumieniłam.
- Wszyscy Cię uwielbiają i Justin też – dodała Rayne wciąż
grzebiąc w ciuchach.
- On ją uwielbia w inny sposób – uśmiechnęła się cwanie Baila.
- Tak, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. – uśmiechnęłam się a one
zaśmiały.
- Co? – spytałam a one pokręciły na mnie głowami.
Wzruszyłam ramionami i przeglądałam pozostałości kolekcji Forever
21, szukając czegoś co mogłabym włożyć na jutrzejszą kolację.
Kiedy w końcu znalazłam opinającą biust, czarną dopasowaną
sukienkę i jakieś czerwone szpilki oraz dopasowaną torebkę zabrałam też trochę
biżuterii, zapłaciłam za wszystko gotówką, ponieważ moja karta była niedostępna
do jutra.
Następnie poszłyśmy do salonu kosmetycznego i zrobiłyśmy coś z
włosami, a potem manicure, pedicure. Każda z nas miała naprawdę długie włosy.
Ja miałam ciemnobrązowe, Rayne czarne a Baila miała piękne, naturalne
kasztanowe.
Poprosiłam o wyprostowanie moich włosów suszarką i grubą szczotką,
wówczas gdy obie dziewczyny zrobiły sobie loki w stylu Kim Kardashian.
- Założę się, że będę miała więcej gwizdów od ciebie – Baila
rzuciła do Rayne kiedy wyszłyśmy z salonu po wcześniejszej zapłacie.
- Um, o czym ty mówisz? – spytałam chichocząc.
- Ma szalony pomysł, gdyż jeśli wyjdziemy w naszych nowych
ciuchach otrzymamy wiele gwizdów – wytłumaczyła mi Baila.
- To głupi pomysł – zaśmiałam się, a Rayne zmarszczyła brwi,
sprawiając, że zrobiło mi się przykro – Uh, żartuję.
- Więc możemy to zrobić? – pisnęła i nawet nie czekała na
odpowiedź.
Zamiast tego pociągnęła nas do toalety obok wejścia do centrum
handlowego, w którym byłyśmy.
- Przebierajcie się – powiedziała.
Westchnęłam, ale weszłam do kabiny i zdjęłam moje obecne cichy a
następnie włożyłam sukienkę, szpilki i biżuterię. Nie miałam stanika bez
ramiączek, więc wrzuciłam ramiączka do sukienki.
- Już – powiedziałam wychodząc z kabiny.
- Wow, mamacita –
mruknęła seksownie.
- Ej, wy dwie też wyglądacie gorąco – powiedziałam kiedy
zobaczyłam out fity Rayne i Baili.
- Wiemy .
Zaśmiałam się i odwróciłam do lustra lekko poprawiając mój
makijaż.
- Okay, więc co teraz? – spytałam kiedy skończyłam.
Rayne uśmiechnęła się.
- Będziemy chodzić .. – przerwał jej mój dzwoniący telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz – To Justin – powiedziałam odbierając.
- Wiemy, możemy to powiedzieć przez twój uśmiech – zagruchała
Baila, a ja podniosłam palec do góry, wywołując u niej śmiech.
- Hola – odpowiedziałam.
- Hej Kotku, gdzie wy jesteście? - spytał Justin.
- Um, w galerii – odpowiedziałam.
- Okej, nie wariuj, ale Jackson przyciął sobie rękę w twoim
mieszkaniu zakładając nowe półki. Nie pójdzie do szpitala, więc trochę
potrzebujemy Cię, żebyś z nim pogadała – wyjaśnił.
Oddech ugrzązł mi w gardle – Daj mi go do telefonu – błagałam.
Niezręcznie zakaszlał.
- Okej, jasne .. Jackson .. Kotku .. słyszysz mnie .. Kyah? –
rozłączył się.
Co do diabła? Kilka minut wcześniej rozmawiał ze mną bez zarzutu,
a teraz nawet nie brzmiało jakby połączenie miało się zaraz zerwać.
- Musimy wracać do naszego mieszkania, Jackson się zranił –
próbowałam poinformować szybko dziewczyny.
Wydawały się zaskoczenie spokojne.
- Dobra wychodźmy, możemy się przebrać w mieszkaniu – wzruszyła
ramionami Rayne.
- Okej – powiedziałam spoglądając na nie zanim wyszłyśmy z centrum
prosto do mojego samochodu.
Gwizdy pochodziły ze wszystkich kierunków, kilka nawet
otrzymałyśmy od kobiet, co było trochę niezręczne.
- Boże Rayne, czemu pozwoliłam ci na to? – jęknęłam kiedy
dostałyśmy się do pojazdu.
- Bo mnie kochasz – powiedziała triumfalnie.
Wyjaśniłam im w samochodzie co powiedział mi Justin przez telefon.
- O nie, mam nadzieję, że wszystko z nim ok. – powiedziała Baila z
tyłu.
Spojrzałam we wsteczne lusterko, a ona spoglądała na swoje
paznokcie.
Co u diabła?
- Jackson jest silny, będzie spoko – odparła Rayne.
Spojrzałam na nią szybko a potem wróciłam do patrzenia na drogę. Czy
one są poważne? Czemu się o niego nie martwią?
Gdy stanęłyśmy pod budynkiem, w którym mieści się nasz apartament,
dziewczynom zajęło wieczność żeby wysiąść z auta. Nie byłam tu od jakiś 4
tygodni.
Poczekałam na nie, ponieważ bardzo bałam się, że rozcięcie
Jacksona jest poważne i mogę na to zemdleć czy coś.
- Uspokój się, będzie okej – pocieszała mnie Rayne.
Zauważyłyśmy Dantego stojącego przy swoim samochodzie.
- Czemu tak wyglądacie? – odskoczył i spytał nas.
Wytłumaczyłyśmy my głupi powód, a on powiedział, że Harley
zadzwonił po niego właśnie w sprawie Jacksona.
Przytaknęłam kiedy wchodził na górę. Rayne i Baila dosłownie
biegły przed nami prosto do naszego mieszkania zostawiając mnie i Dantego ze
zmieszanymi spojrzeniami i wzruszeniem ramion.
- Czuję się jakbyśmy o czymś zapomnieli – powiedziałam, a Dante
przytaknął kiedy wchodziliśmy do mieszkania.
Światła były zgaszone, więc powoli weszliśmy do salonu.
- Halo? – powiedzieliśmy z Dantem równocześnie.
Nagle światła rozbłysnęły, a okrzyki były wybuchły.
- Niespodzianka! –
wykrzyknął tłum ludzi kiedy światła zapaliły się.
- O boże – krzyknęłam i podskoczyłam z przerażenia prosto w
ramiona Dantego, który od razu przycisnął mnie do swojej piersi.
Owinął ręce wokół mnie, abym nie upadła. Oparł podbródek o moje
ramię i mogłam usłyszeć jak mamrocze ‘ to przyjęcie niespodzianka dla nas’.
Przeskanowałam pokój i zobaczyłam resztę z moich braci, Justina,
Rayne i Bailę oraz innych gości.
- Wy suki, wiedziałam, że coś odwalicie. Jak mogłam polecieć na
taki głupi pomysł, żeby przebrać się w sukienkę – wskazałam na nie, a one
zaśmiały się.
- A ty – wskazałam na Justina – To było takie fałszywe kiedy
zerwałeś połączenie. Wiesz jak mnie przestraszyłeś? – zauważyłam, ale nie
mogłam zdjąć uśmiechu z twarzy.
- Ta Harley, skurwielu, myślałem , że jego ręka zaraz odpadnie –
dodał Dante, a wszyscy się zaśmiali.
- Nie patrzcie na nas, Justin zaplanował imprezę i zagroził
śmiercią każdemu, kto coś spieprzy. – Harley uśmiechnął się cwanie, a potem
spojrzał na chłopaka, którym okazał się Jake.
Justin groził Jake’owi? O boże.
- Justin, dziękuję – uśmiechnęłam się mocno go przytulając.
- No chłopie, dzięki – Dante uścisnął go.
- Rozejrzałam się po mieszkaniu, gdzie wszędzie były urodzinowe
dekoracje i wielki obraz przedstawiający mnie i Dantego, kiedy byliśmy mali i
przytulaliśmy się.
- Aww, spójrz Dante – wskazałam na obraz.
Zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
- Nawet wtedy był opiekuńczy
- dokuczała Rayne a my zaśmialiśmy się.
Technicznie dziś są urodziny Dantego, ponieważ urodził się 5 minut
przed północą, a ja 4 minuty po.
Zauważyłam Harry’ego i zmiażdżyłam go w uścisku. Miał swoją randkę
z chłopakiem poznanym w coffee shop dwa tygodnie temu – Toby’m.
Był uroczy, Harry wydawał się szczęśliwy, co również sprawiło, że
byłam szczęśliwa.
Pogadaliśmy chwilę, ale przerwało nam kilka trąbnięć.
- Drinki – ktoś krzyknął i wszyscy zawiwatowali.
Usłyszałam muzykę i nie miałam pojęcia jak to możliwe, ale
spojrzałam w róg i zauważyłam Dj’a.
- Wow – wymamrotałam.
- Wyglądasz pięknie – głos wyszeptał mi do ucha.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
- Cześć Jake – uśmiechnęłam się promiennie.
Przyciągnął mnie do uścisku, a ja zaśmiałam się.
- Kyah – przyjaciel Jake’a Todd, chłopak, z którym Justin się
założył – przyciągnął mnie do siebie.
- Cześć – uśmiechnęłam się grzecznie.
- Wszystkiego najlepszego i przepraszam, za to co powiedziałem
kilka tygodni temu – przeprosił.
Uśmiechnęłam się.
- Dzięki i nie przejmuj się tym – przytuliłam go, a on da mi
czerwony kubek z jakimś płynem w środku.
Nie to, że mu nie ufałam – ufałam – ale moi bracia mówili mi tyle
razy, żeby nie brać drinków od nieznajomych, a technicznie Todd był dla mnie
obcy.
Podziękowałam za drinka i przeprosiłam, w celu pójścia do toalety.
- Dobra dziewczynka – usłyszałam z tyłu, na co podskoczyłam.
- Justin, przestraszyłeś mnie – powiedziałam i odwróciłam się do
niego.
Uśmiechnął się.
- Podziwiam twoją decyzję, którą wzięłaś od swoich braci –
uśmiechnął się.
Zaśmiałam się i przytaknęłam.
- Jesteś wspaniały, za to co tu zrobiłeś. Musiało to sporo
kosztować i pieniędzy i czasu – powiedziałam.
Wzruszył ramionami.
- Wszystko dla mojej dziewczyny numer 1, najlepszej przyjaciółki
na całe życie i lokatorki – powiedział szeroko się uśmiechając.
Zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Czy twój brzuch wciąż boli? – spytał.
Uśmiechnęłam się wciąż go przytulając, nawet nie wstydzę się tego,
że wie, że mam okres.
- Nie w tej chwili, ale jeśli będzie bolało później możesz liczyć
na moje błagania, abyś pomasował mi brzuch. – stwierdziłam, a on zaśmiał się i
mocniej mnie przytulił.
- Stoi – uśmiechnął się i odsunął ode mnie oraz przeleciał mnie
wzrokiem od stóp do głów. – Wyglądasz naprawdę .. wow.
Odsunęłam się z uśmiechem na twarzy.
- Czy mój najlepszy przyjaciel właśnie mnie obczajał? – spytałam.
- Pshhhh, nie – uśmiechnął się cwanie.
Zaśmiałam się, a następnie weszliśmy do kuchni zrobić sobie
drinki. Zdecydowałam się na wódkę z colą, ponieważ nie lubię piwa.
- Siostrzyczko – usłyszałam z tyłu.
Odwróciłam się i zobaczyłam Jacksona uśmiechającego się do mnie.
- Myślałam, że coś ci się stało matole – uderzyłam go w ramię, a
potem przytuliłam.
Podczas gdy rozmawiałam z Jacksonem, Justin gdzieś poszedł. Harley
dołączył do nas i jego również przytuliłam.
Baila i Rayne ostatecznie mnie dopadły i pociągnęły do salonu,
który prawdopodobnie służył jako parkiet. The Creep grupy The Lonely Island
nadeszło, a ja zaśmiałam się kiedy każdy zaczął tańczyć tak jak oni w
teledysku. Wszyscy wyglądaliśmy tak głupio, ale to było takie fajne.
Przyłączyłam do gości i rodziny na dosłownie kilka godzin. Była już noc, a
impreza wciąż się rozkręcała.
Poczułam dłonie na moich biodrach i wiedziałam, że był to Jake,
ponieważ mogłam zobaczyć Justina siedzącego w kuchni na blacie, gadającego do
Dantego, który stał obok.
- Czy mogę dać ci mój prezent teraz? – spytał.
Nie chciało mi się wyjaśniać mu, że to tak naprawdę nie były moje
urodziny, bo moje zaczynają się o 00:04 a teraz była zaledwie 22. Więc
obróciłam się i przytaknęłam. Spytał mnie gdzie jest moja sypialnia i we dwójkę
tam poszliśmy.
Czułam na sobie spojrzenia Dantego i Justina, więc zdecydowałam
zostawić otwarte drzwi. Jake zrozumiał o co chodzi i usiadł na moim łóżku.
- Podoba mi się twój pokój – powiedział, a ja zaśmiałam się i usiadłam
obok niego.
- Wszystkiego najlepszego, seksowna – uśmiechnął się i wręczył mi podłużne,
czarne pudełeczko.
Powoli je otworzyłam i ujrzałam piękny srebrny naszyjnik.
- Oh, wow. Dziękuję Jake, kocham to! – uśmiechnęłam się promiennie
i pochyliłam się do niego mocno go ściskając.
Zapiął to wokół mojej szyi, a ja znów się uśmiechnęłam. Był
niesamowity i jeszcze od Tiffany’ego.
- Chciałem ci go dać zanim wyjdę, mam jutro ważny egzamin i muszę
się wykuć – wyjaśnił, a ja przytaknęłam całkowicie go rozumiejąc.
- Cieszę się, że przyszedłeś – uśmiechnęłam się.
Gadaliśmy jeszcze przez kilka minut, aż stwierdził, że musi wyjść.
Kiedy wyszliśmy z mojej sypialni, ludzie patrzyli na nas lub tańczyli i ..
myślę, że wiesz kto najbardziej się nam przypatrywał.
- Widzimy się jutro? – spytał Jake.
- Okej – uśmiechnęłam się.
Pocałował mój policzek i wyszedł. Mój brat nie mógł oprzeć się
pokusie spiorunowania Jake’a wzrokiem kiedy ten wychodził. Jestem niemal pewna,
że widziałam jak Harley na niego warczy.
- Justin, przyniesiesz mi proszę drinka? – uśmiechnęłam się do
niego, a on przytaknął ale nic więcej nie powiedział.
Zmarszczyłam brwi, zwłaszcza gdy Rayne piorunowała mnie wzrokiem,
a potem spojrzała łagodnie na Justina?
Oh, ogarniam. Oni myślą, że przespałam się z Jake’em czy coś.
Denerwuje mnie to, że Rayne nie jest wkurzona na Justina za to, że przespał się
z tamtą laską w zeszłym tygodniu, ale jest zła na mnie o to, że chodzę na
randki z Jake’em, no i jest tylko przyjazna dla Justina – z wyjątkiem kiedy
uprawialiśmy seks.
A teraz i ona i inni myślą, że spałam z Jake’em? Co z tym?
Są trzy kwestie 1) Mam okres, okropne myśli, że będę się kochać
podczas okresu. 2) Nie uprawiałabym z Jake’em seksu, no może nie dotąd aż bym
go lepiej nie poznała i 3) Nie jestem idiotką, która wyczyniałaby niewiadomo co
w sypialni podczas jej urodzin – zwłaszcza, gdy impreza jest ścianę obok.
- Co to za mina? – spytałam Justina wciskając się między nogi
Justina.
Spojrzał na mnie otwarcie. – żadna – wzruszył ramionami.
- Dawał mi tylko prezent urodzinowy – powiedziałam zirytowana.
- Zrobił ci dobrze? – ktoś krzyknął.
Usłyszałam jak Jackson wrzeszczy na kogoś, kto to powiedział, ale
on od razu, że tylko żartował.
- Nie spałam z nim – powiedziałam wystarczająco głośno, aby ludzie
stojący blisko nas usłyszeli.
- Dał mi ten naszyjnik – krzyknęłam i wskazałam na biżuterię wokół
mojej szyi.
Justin spiorunował go wzrokiem jak gdyby był jakiś okropny,
podczas gdy Baila świrowała.
- To takie słodkie! Jest piękny – uśmiechnęła się promiennie.
- Ta, jest fajny – dodała Rayne.
- Wiem, jest od Tiffany’ego. Nie mogę w to uwierzyć, pewnie
kosztował fortunę. – powiedziałam kręcąc głową.
Uwielbiam prezenty, ale nienawidzę, kiedy ludzie wydając bardzo
dużo pieniędzy na coś dla mnie. Niezręczna była sytuacja z Justinem, ponieważ
cały czas piorunował wzrokiem to
naszyjnik to mnie.
Wydęłam wargi. – Nie będę ciszyć się imprezą dopóki się nie
uśmiechniesz – powiedziałam do Justina, którego mina nie zmieniła się.
- No weź, uśmiechnij się – zachęciłam – Mogę to zobaczyć –
położyłam dłonie na jego twarzy i uniosłam jego kąciki ust. – O tutaj
Mogłam powiedzieć, że nie chciał, ale nie mógł nic na to poradzić,
więc się uśmiechnął.
- Tutaj jest! – uśmiechnęłam się promiennie i go przytuliłam.
- Mój boże, to było takie niesamowicie urocze – zagruchała Baila,
a moi bracia zaśmiali się.
- Tak to się robi. Stale ckliwy, zalotny, ale jeszcze są
„najlepszymi przyjaciółmi” – powiedział Dante robiąc w powietrzu znak ‘’ ‘’ na najlepszymi przyjaciółmi.
Westchnęłam, ale nie zagłębiałam się w to, po części dlatego, że
nie chciałam zaczynać kłótni i również dlatego, że ckliwe zalotne słówka są
nieszkodliwe dla najlepszych przyjaciół? Prawda?
Kiedy dochodziła już 11:55 wszystko się wyciszyło.
- Gdzie są jubilaci? – Scott – chłopak ze szkolnej drużyny futbolowej
– krzyknął.
Dante i ja przeszliśmy do niego kiedy Harley wyszedł z kąta z
wielkim ciastem z napisem 28 i 29.
Razem z Dantem zaśmialiśmy się kiedy Rayne robiła temu zdjęcia, a
potem naszym minom i reakcjom innych ludzi.
- Urodził się 5 min przed północą, a ja 4 min po, więc mamy inne
daty urodzenia – wyjaśniłam a każdy przytaknął w zrozumieniu.
- To właściwie fajne, bliźniaki z dwiema innymi datami rodzin –
powiedziała dziewczyna z klasy Justina, a inni się z nią zgodzili jak również
ja i Dante.
Zawsze myśleliśmy, że to fajne, oprócz tego, że nienawidzę być
młodsza.
- Happy birthday to you, happy birthday to you. Happy birthday
dear Dante. Happy birthday to you! – zaśpiewaliśmy Dantemu kiedy zdmuchiwał
świeczki i pocałował mój policzek, a następnie łącząc usta Rayne ze swoimi.
Chłopaki uderzyli go 19 razy w tyłek, pozostawiając go jęczącego w
bólu, ale wciąż śmiejącego się.
- Mam 19 lat, a ty wciąż 18 – zauważył Dante a ja się zaśmiałam.
- Czemu robisz to co rok? Masz 19 lat tylko 9 minut dłużej ode
mnie – zauważyłam.
- I tak jesteś moją młodszą siostrą – powiedział i owinął ręce
wokół mojej szyi.
- Uśmiech bliźniaki! Zróbmy zdjęcie kiedy Dante ma 19 a Kyah wciąż
18 – stwierdziła Rayne, a my uśmiechnęliśmy się szeroko.
- Cholernie uroczo – uśmiechnęła się promiennie, a my zaczęliśmy
się śmiać.
Spojrzałam jak Harley odpala moje świeczki zapalniczką.
- Gotowa Kotku? – zawołał Justin wesoło.
Przytaknęłam.
- Happy birthday to you, happy birthday to you. Happy birthday
dear… Kitten. Happy birthday to you!
Wybuchnęłam śmiechem kiedy zaśpiewali z moim przezwiskiem, które
Justin mi nadał, nawet moi bracia to powiedzieli. Zamknęłam oczy i pomyślałam
życzenie. Chciałabym, aby Harley i Justin byli bezpieczni podczas walk.
Otworzyłam oczy i zdmuchnęłam wszystkie świeczki, a w pokoju
wybuchły wiwaty, tak jak u Dantego.
Technicznie urodziny Dantego się skończyły, a moje rozpoczęły.
Przygotowałam się na swoje 19 uderzeń. Rayne to rozpoczęła uderzając z liścia
mój tyłek. Jęknęłam, ale potem Baila i reszta zdecydowała się na klepanie
mojego tyłka.
Moi bracia lekko klepnęli tył moich pleców nie chcąc dotknąć
mojego tyłka, z oczywistych powodów.
Na ostatni klaps Justin stanął za mną i potarł swoje ręce.
- Moja kolej – uśmiechnął się szeroko.
- Dawaj dawaj, moja dupa jest nabrzmiała od tych klapsów – wyskomlałam.
Przybliżył się do mnie i uniósł rękę a potem jak już myślałam, że
mnie uderzy, delikatnie potarł moją pupę.
- Dziewiętnaście – uśmiechnął się.
Zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Shoty! – zawołała Rayne potykając się.
- Taa, to co potrzebujesz to kolejny shot – Dante wywrócił oczami
i owinął ją rękami.
- Jesteś taki gorący, papicito
– powiedziała uwodzicielsko do niego.
Zaśmiał się ale próbował ją uciszyć.
- Mogę pomyśleć o 19 różnych sposobach aby urozmaicić ci 19
urodziny – uśmiechnęła się szeroko, kiedy Dante posłał jej spojrzenie
będę-się-z-tobą-tutaj-kochał-jeśli-nie-przestaniesz.
Moi bracia usłyszeli co powiedziała, więc zaczęli szydzić z
Dantego.
- Jezu, gdybym powiedziała tak do jakiegoś chłopaka, do końca
życia nie wyszłabym ze swojego pokoju – zauważyłam.
Jackson i Harley wywrócili oczami.
- To dlatego, że jesteś naszą siostrą, dziecko rodziny – odparł
Harley.
- Nie, jesteście bardzo seksistowscy – stwierdziłam, a oni się
zaśmiali.
- Nazywaj nas jak chcesz – uśmiechnął się szeroko Dante.
- Palanty – wymamrotałam.
Poczułam ramionami owijające moje ciało i głowę opierającą się o
moje plecy.
- Wyglądacie jak para – wybełkotała Rayne.
Justin odsunął się ode mnie, na co jęknęłam.
- Weź Rayne, daj spokój – powiedział odmawiając shota.
Wywróciłam oczami.
- Shoty – krzyknęłam otrzymując klapsa od Rayne.
Nie mogłam nic na to poradzić, ale spojrzałam na Justina. Zauważył
to i uniósł brwi, uśmiechnęłam się w sposób wyrażający wyższość i odwróciłam
się.
- Dobra księżniczko – Todd uśmiechnął się promiennie stojąc z tacą
shotów. - Odkąd są twoje urodziny, ja i moja ekipa zdecydowaliśmy się złożyć ci
małą ofertę.
Poczułam jak moi bracia przysuwają się do nas, więc mogli usłyszeć
o co chodzi.
- Tak jak widzisz, mamy tu 19 shotów. Za każde 5 shotów, które
wypijesz dostaniesz 20$ od każdego zawodnika – uśmiechnął się szeroko.
- Ale jeśli zaakceptujesz i nie dokończysz wszystkich shotów nie
dostaniesz żadnej kasy, a i będziesz musiała zrobić striptiz na środku pokoju,
tak, aby każdy widział – powiedział.
Zaśmiałam się, zwłaszcza kiedy Harley próbował złapać Todd’a.
- Stoi – uśmiechnęłam się
powstrzymując Harley’a.
- Co ? – Justin i moi bracia krzyknęli równocześnie.
- Akceptuję. Ale wypiję tylko 15, więc 3 zastępują 5 shotów –
powtórzyłam z uśmiechem.
Todd przytaknął uśmiechając się do mnie szeroko.
- Kyah – jęknęli moi bracia.
- W tym pokoju jest 10 zawodników z drużyny koszykarskiej i futbolowej.
Jeśli nie odmówię shotów, dostanę 600$ od nich! Nie potrzebuję hajsu, ale
będzie zajebiście to od nich odbierać. – uśmiechnęłam się i przyjęłam
pierwszego shota.
- Jeden jest, jeszcze 14 – zawołał Todd.
Uśmiechnęłam się cwanie i wzięłam kolejne trzy.
- Cztery są, jeszcze 11 !
Wzięłam Rayne i zaczęłyśmy tańczyć z innymi gośćmi na parkiecie.
Mogłam poczuć jak chłopaki mnie oglądają, prawdopodobnie czekają na jakieś
znaki bycia pijanym.
Zapomnieli, że dorastałam z nimi. Kiedykolwiek Rayne i ja szłyśmy
pić, potem szybko chodziłyśmy lub tańczyłyśmy, więc nigdy nie upiłabym się zbyt
szybko.
Nie ważę mało.
Po kilku piosenkach wróciłam do „baru” i wzięłam kolejne dwa
shoty.
- Jeszcze 9 – uśmiechnął się Todd.
- Mam nadzieję, że masz przygotowany portfel – mrugnęłam do niego.
Harley wziął moją rękę i spojrzał mi w twarz, więc wywróciłam
oczami.
- O Boże, nie ważę mało. Przestań mnie obserwować i się zabaw. To
moje urodziny do jasnej cholery! Rok starsza, bro – uśmiechnęłam się szeroko
wirując.
Kontynuowałam taniec z Rayne, Baila i kilka innych dziewczyn z
chłopakami przyłączyło się do nas. Kiedy zaczęłam się kołysać, zostały mi
jeszcze trzy shoty. Justin złapał mnie już dwa razy, raz, kiedy prawie się
potknęłam, a drugim razem kiedy się przewróciłam podczas tańczenia.
- Dobra Kotku, udowodniłaś, że możesz dużo wypić – powiedział Justin.
Mówił coś jeszcze, ale nie chciało mi się go słuchać. W
roztargnieniu przebiegłam palcami wokół jego nadgarstków.
Przestał gadać i obserwował co robię. Uśmiechnęłam się do niego i
przygryzłam wargę i przysięgam na Boga, że widziałam błysk pożądania w jego
oczach. Odwróciłam się i wypiłam kolejne dwa shoty. Muzyka przestała grać a ja
chwiałam się jak szalona.
Bracia mówili mi, że już wystarczy, ale ja się zapierałam i
mówiłam, że został mi jeszcze jeden. Todd obserwował mnie jak jastrząb, a ja
chwiejnie podniosłam ostatni kieliszek tequili. Odstawiłam go, ale zaraz
podniosłam ręce, bo czułam, że zaraz wszystko wróci z powrotem.
- Ona się zaraz porzyga – zaśmiał się Todd.
- Nie, przyjęła. Uspokój się Kyah – powiedział Harley pocierając
moje plecy.
Nagle pragnienie zwymiotowania przeszło i przełknęłam ślinę na
dowód.
- Kurwa – Todd i jego ekipa jęknęli i wyjęli swoje portfele.
Wyciągnęli należyte pieniądze, a Dante szczęśliwie chodził wokół
nich zbierając kasę dla mnie, podczas gdy ja osuwałam się po ścianie.
Muzyka znowu zaczęła grać kiedy poczułam jak zostaję unoszona do
góry.
- Jezu Kotku, ty i ta twoja cholerna duma – głos Justina napłynął
do moich uszu.
Zachichotałam. Moi bracia pokręcili głowami chichocząc na mój
widok.
- Kocham was panowie – wybełkotałam do Justina wskazując na braci.
- Ta… my ciebie też – odpowiedzieli ze śmiechem.
- Mam ją – zaśmiał się Justin.
Powiedziałam mu, że muszę iść do toalety, więc pomógł dostać mi
się do łazienki.
- Gdzie poszedł Justin? – spytałam kiedy mój obraz był już
rozmazany.
- Za chwilę przyjdzie, poszedł po wodę – chłopak, który mnie trzymał
zachichotał.
- Like a virgin… touched for the very first time. Like a
virrrrggggiiinnnnn – zaśpiewałam zataczając się do łazienki.
- Lubię twój głos Kotku, ale like a virgin? poważnie? – facet zaśmiał
się.
Uderzyłam ręką w czoło, ale nawet tego nie poczułam.
Tak, byłam zajebana.
- Ja nie-nie mogę tego śpiewać już nigdy więcej – gestem go przywołałam
podczas gdy stałam przy zlewie.
Zrobił to z uśmiechem na twarzy.
- Już nie jestem dziewicą. No, powiedziałam !– podniosłam ręce w
górę.
- Poważnie, nie jesteś? – wysapał zakrywając usta dłonią w szoku.
Pokręciłam głową i również zakryłam usta dłońmi.
- Moi bracia zabiją mnie, i i Justina – wyjęczałam.
- Uprawiałaś sex z Justinem? – wydyszał.
W szoku pokręciłam głową.
- Tak – powiedziałam i spojrzałam w dół – ale tego chciałam – ziewnęłam i prawie upadłam,
ale mój nowy przyjaciel, który wyglądał jak Justin podniósł mnie.
- Czemu chciałaś to zrobić z Justinem? – spytał, a ja się
zarumieniłam.
- Jest moim naj- najlepszym przyjacielem i na dodatek jest gorący –
wybełkotałam, a facet zaśmiał się, ale wciąż trzymał mnie przy sobie.
- Uważasz, że jest gorący?- spytał, a ja przytaknęłam.
- Widziałeś jego ciało? Boże i te tatuaże, sprawiają, że chcę go u
ugryźć – uśmiechnęłam się cwanie. – A jego tw twarz, jest po prostu pię piękna –
uśmiechnęłam się do siebie.
Chłopak zachichotał i przeczesał palcami moje włosy.
- Jednak jesteśmy tylko przyjaciółmi – zmarszczyłam brwi, a on to
zauważył.
- Jest ci przez to smutno? – spytał bardzo szybko.
Wzruszyłam ramionami.
- Taa, to złe, bo jest moim przyjacielem, nie po powinnam myśleć o
o nim w t ten sposób, ale to ro robię. Nie nie jest to odwzajemnione, więc
spoko – wydęłam wargi.
- Czemu tak sądzisz? Może cię cholernie lubi, ale boi się tego,
ponieważ nigdy nie lubił żadnej innej dziewczyny w ten sposób – powiedział chłopak,
a ja znów ziewnęłam.
- Ponieważ, prze przespał się z inną dzie dziewczyną, tydzień po
po zabraniu mi dziewictwa – spuściłam głowę.
Facet zmarszczył brwi.
- Powiedział mi, że mu to wybaczyłaś – napierał.
- T Tak, ale to wciąż, wciąż mnie boli. Nie wiem dla dlaczego, ale
boli. – wzruszyłam ramionami. – Nie możesz mu o o tym powiedzieć, tak będzie
najlepiej, jeśli będziemy ty tylko przyjaciółmi.
- Nic mu nie wspomnę, ale jestem pewny, że o tym wie – chłopak uśmiechnął
się lekko.
- Myślisz, że nas szpie szpieguje? – spytałam i wyskakując z
łazienki sprawiając, że się zaśmiał.
- Gościu? – powiedziałam, a on na mnie spojrzał.
- Co, Kotku? – spytał.
Kotku? tylko Justin ..
- zaraz się porzygam – ucięłam i podbiegłam do kibla wypluwając
płyn, który podszedł mi do gardła.
Moje włosy trzymane były z tyłu, a potem poczułam rękę głaskającą
moje plecy.
- Ugh – wyjęczałam i znów zwymiotowałam.
Powtarzałam to wciąż i wciąż, a potem obraz stał się czarny.
Co za
impreza.
+ zatrzymałam oryginalne Happy Birthday, bo na polski to głupio by brzmiało.
tak jak mówiłam to mój ostatni rozdział tutaj. Z góry przepraszam za wszystkie błędy, niektóre zdania mogą trochę nie mieć sensu.
zostawiam was w rękach czterech innych świetnych tłumaczek.
mi osobiście było bardzo miło dla was tłumaczyć, dziękuję, za wszystkie komentarze, mamy na prawdę świetne czytelniczki hehe serio uwielbiam was.
trzymajcie się, do kiedyś :)
pozdrawiam x
@highxjustin
Natalia
To juz koniec ?? :(
OdpowiedzUsuńfanfiction nie, tylko ja odchodzę z tłumaczenia
UsuńTovszkoda
UsuńŚwietnie tłumaczysz xoxo
OdpowiedzUsuńBędę za tobą tęsknić, mam nadzieje że wrócisz xx
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału.
Od początku coś mi się wydawało że to Justin.. haha ale Kyah się najebała hahahhah
jejku Justin postarał się przygotowując te imprezę :) od razu wiedziałam, że Kyah rozmawia z Justin'em :)
OdpowiedzUsuńbędę tęsknić za twoim tłumaczeniem, mam nadzieję, że wrócisz tu jeszcze <3
Od samego początku wiedziałam, że rozmawia z Justinem, ale fajnie, że on też ją lubi w 'ten' sposób, hehe. :)
OdpowiedzUsuńhttp://its-like-youre-screaming.blogspot.com
ooo:)))
OdpowiedzUsuńPijana Kayah<3<3<3<3<3
Świetnie tłumaczyłaś, szkoda że odchodzisz, ale dziękuję za wszystkie przetłumaczone przez Ciebie rozdziały :) Kocham to ff, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥ Jezu jaki długi. Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńOj te dziewczyny. Ukartowały te zakupy...
Impreza bliźniaków... Jakie słodkie.
Nie rozumiem tej jej najlepszej przyjaciółki. Na Justina się nie gniewała, a na nią to już tak jak weszła tam do tej sypialni, a Jake chciał tylko dać jej prezent, zajebisty prezent.
Striptiz ?! Reakcja ich braci i Justina byłą zajebista. Dobrze że wygrała zakład. Chłopcy by nie wytrzymali jakby przegrała...
Ona mu wszystko powiedziałą w tej ubikacji... Bo myślała że to ktoś inny... A to cham podstępem to wymusił, móhł się przyznać że to on.
Jak ja uwielbiam ich więź...
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3'
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
Szkoda że odchodzisz ;P dzięki za rozdziały które przetłumaczyłaś
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zawsze świetny czekam na nn ;)
Wielbie wielbie wielbie. ! I ta koncowka ! <3 o moj Justin. Zakochalam sie w tym rozdziale ♥ kiedy mozna sie spodziewac nexta? ;)
OdpowiedzUsuńkoooocham to *-*
OdpowiedzUsuńhahaha Kayah i jej charakter>>>>>>
szkoda, że odchodzisz :c
@AwwAdrianne
Justin i Kyah *____*
OdpowiedzUsuńNiech jej powie co czuje w końcu !! xD
Kocham to opowiadanie <33
Czekam na nn <33
Podstępny Justin , hahah ;d
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie , że on też coś do niej czuje i ona to teraz wie , ale nie jest jeszcze tego świadoma ;3
Czekam na nn <3
@scute4
świetnyyyyyy ; ) czekam na kolejny ; )
OdpowiedzUsuńjaki słodki rozdział asjkdmnakjsasnm <3
OdpowiedzUsuńniech oni już będą razem no !
jeny, jaki świetny rozdział! Justin teraz wie, ze Kayah do niego cos czuje, mam nadzieje, ze bedzie już tylko lepiej!:D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że odchodzisz :( ale rozdział był po prostu genialny !!!!
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów :3 KOCHAM <3
super, czekam na następny ! ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny ♥ dziękuję za tłumaczenie! ☺
OdpowiedzUsuńsuper <3 Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńsmutno, że odchodzisz, więc chciała Ci podziękować, że tłumaczyłaś to świetne opowiadanie! :) a rozdział idealny!;)
OdpowiedzUsuńszkoda ze odchodzisz... rozdział był siwetny!
OdpowiedzUsuńJest świetny! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńkuzwaaa kochammm, już się nie mogę doczekać kiedy znowu coś między nimi będzie. kocham wasss
OdpowiedzUsuńO MATKO ! JAK JA UWIELBIAM JAK TŁUMACZYSZ ! NO CÓŻ SZKODA ZE TO JUŻ TWÓJ KONIEC :( CZEKAM NA KOLEJNY <3
OdpowiedzUsuńchciałabym żeby oni byli razem ! Oni są tacyy awwwww....<3
OdpowiedzUsuńCudowna końcówka!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
http://trust-me-chelsea.blogspot.com/
Cudowne !!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to !!<3
Świetnyy <33 Bd tęsknic ;c
OdpowiedzUsuńSzkoda że odchodzisz ,świetnie tłumaczysz ,a opowiadanie jest mega ! <3
OdpowiedzUsuńAwww . Swietny rozdzial . Czekam na nastepny *.*
OdpowiedzUsuńBOSKI :****** !
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńdziękuje ci za te wszystkie przetłumaczone rozdziały, bardzo lubiłam twoje tłumaczenie, będziemy tęsknic za tobą <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten rozdział.jestem ciekawa kto był tym chłopakiem na koncu. niby Justin poszedł ale moze jednak on...
OdpowiedzUsuńCudowny i jaki długi, i Jus Jus Jus nie mozna tak wydobywac informacji od pianej
OdpowiedzUsuńyay KOCHAM TO !
OdpowiedzUsuńWprost nie mogę doczekac sie kolejnego rozdziału !
Nie wiem czy wytrzymam
Uhuhuhu oni są tacy słodcy. Wspaniale tłumaczyłaś, będzie mi cię brakować <3.
OdpowiedzUsuńDajcie szybko kolejny! :***
OdpowiedzUsuńCzytam i dziekuje baaardzo ze tlumaczylas, kocham cie!
OdpowiedzUsuńAle się najebała hahaha.... Justin się postarał <3 Kocham to ff <3
OdpowiedzUsuńjkfad n vkda *O*
OdpowiedzUsuńa jest ktoś oprócz cb ,kto jeszcze tłumaczy to opowiadanie ? ;)
OdpowiedzUsuńjest cudowne i chce więcej ! <333
KOOOOOOOOOCHAM TO!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńomgf czytałam to wcześniej ale jakoś kompletnie wypadł mi ten blog z łba i wpadłam na niego teraz boże Kocham to i Kocham was <33
OdpowiedzUsuń*0*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkiedyś rozdziały tutaj były dodawane w przeciągu maximum 7 dni, a teraz? teraz są dodawane bardzo rzadko.. a szkoda, bo jest to jedno z moich dwóch ulubionych tłumaczeń. rozumiem, że macie szkołę i mało czasu, ale dlaczego rozdziały są dodawane rzadko, jeśli jest was 4? :c
OdpowiedzUsuńBede za toba bardzo tęskniła świetnie tłumaczyłaś http://the-dark-side-justin.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńopowiadanie o niebezpiecznym justinie polecam ps. To nie moje
kiedy bedzie rozdziaaal ?????;)
OdpowiedzUsuńboze noooo... dawajcie nowy
OdpowiedzUsuńKocham to fanfiction! Asdfghjkl
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, co juz troche trwa:((
KC!
tłumaczenie FUCKING AWESOME+tłumaczki też FC=rozdział... WIĘC GDZIĘ ROZDZIAŁ:P
OdpowiedzUsuń*FA ekhm... to można wyciąć:)
Usuńczekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń