poniedziałek, 8 lipca 2013

Chapter 1

-Uważaj, pierwszoroczniaku. -raczej wysoki chłopak z ciemnobrązowymi włosami krzyknął na mnie kiedy wpadłam na niego idąc.
Przeniosłam wzrok ze swojego iPad'a w górę i przygryzłam wargę czując się niezręcznie.
-Przepraszam.- wymamrotałam, schodząc mu z drogi.
-Nie przepraszaj, chica*.- moja przyjaciółka Rayne syknęła na mnie. -Oi, culo, więcej na nią nie krzycz albo ci dokopię!- krzyknęła do faceta, który spojrzał przez ramię i uśmiechnął się do nas ironicznie kontynuując swoją drogę wzdłuż korytarza.
-Co za idiota.- warknęła Rayne odwracając się do mnie. -Dlaczego stchórzyłaś? Wpadł na ciebie całkowicie celowo, widziałam jak patrzył wprost na ciebie zanim w ciebie wpadł.-wykrzyknęła.
Wzruszyłam ramionami, wsuwając swojego iPada do torebki i zamykając ją. 
-Nie chciałam się zawstydzać krzycząc na niego.-Rayne zmarszczyła brwi.
-Ja na niego nakrzyczałam i się nie zawstydziłam.- powiedziała rzeczowym tonem.
Tak, zrobiłaś to - pomyślałam, ale wówczas się zaśmiałam i pokręciłam głową.
-Okej, zrozumiałam.- ziewnąłem i rozciągnęłam ramiona ponad swoją głową.
Rayne mnie szturchnęła.
-Twoi bracia przełamaliby go na pół za odezwanie się do ciebie w ten sposób.- powiedziała złośliwie się uśmiechając. 
Kiedy to powiedziała, ja spostrzegłam jednego z moich braci opierającego się o filar, rozmawiającego z grupą chłopaków kiedy go mijaliśmy.
-Przełamać kogo, mamacita?-Dante powiedział do ucha Rayne, owijając swoje ramiona wokół niej, całując ją w policzek.
-Hola papi.- uśmiechnęła się i pocałowała go w usta.
Przewróciłam oczami i udałam że chce mi się wymiotować. 
-Proszę, nie okazujcie sobie publicznie uczuć gdy tutaj jestem. 
Dante uśmiechnął się ironicznie i pochylił się by pocałować mój policzek.
-Czy moja mała siostrzyczka denerwuje się pierwszym dniem na kampusie?- zapytał z przekornym uśmiechem.
Poczułam jak mój żołądek przekręca się z nerwów.
-Eh, tak, oczywiście że jestem. To też twój pierwszy dzień i twój Rayne. Jakim cudem wy nie jesteście zdenerwowani?- powiedziałam wywracając oczami i kręcąc głową.
Zaśmiał się i wrócił do przytulania Rayne, która wzruszyła ramionami.
Dante jest moim bratem bliźniakiem, on i Rayne spotykali się przez 4 lata. Zawsze byli ckliwym typem i uczęszczanie na ten sam uniwersytet zwiększył poziom ich romansu z bycia słodkimi do bycia cholernie słodkimi co graniczy z wzbudzaniem wstrętu.
Gdybyś nie znał Dantego, przez popatrzenie na niego pomyślałbyś, że jest typowym debilem, bad boy'em ze swoimi wieloma tatuażami, nisko opuszczonymi czarnymi rurkami, zielonymi suprami, zielonym snapbackiem z jankesów odwróconym tyłem do przodu na głowie, prostą czarną koszulką i swoim „jestem spoko” nastawieniem. To prosty wygląd, ale on sprawia jakby nie wymagało wysiłku, drań. 
Może też być nadpobudliwy i głupkowaty oraz przypuszczam, że jest osobą która sprawia kłopoty, tak samo jak reszta moich braci, ale oni też są wielkimi niedźwiedziami, przynajmniej dla mnie. 
-Czym się denerwować? Posiadamy tę szkołę, jesteśmy popularni.- Dante w końcu mi odpowiedział  wzruszając ramionami po czym owinął swoje ramie wokół Rayne, która uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi. 
Potrząsnęłam głową z irytacji, zdarzyło się tak że mama oraz tata posiadają Uniwersytet Arizony, tata jest dziekanem podczas gdy mama pracuje w swoim własnym studiu jako projektantka mody. Jesteśmy całkiem bogatą rodziną, ale nasz tata nam nie odpuszcza. Musieliśmy starać się o przyjęcie na uniwersytet jak każdy, zostaliśmy  zaakceptowani tylko przez średnią naszych ocen z liceum i musieliśmy brać udział w letnich kursach by pokazać oddanie. 
Oczywiście nie musimy płacić ani centa, Rayne też bo zasadniczo jest członkiem rodziny, ale jeśli chodzi o mojego tatę to nie dostajemy przepustki. Musimy wziąć się do pracy jeśli chcemy skończyć uniwersytet i dostać świadectwo tak jak wszyscy inni. 
-Okej, posłuchaj mój drogi bracie. Po pierwsze, tatuś powiedział że nie będziemy traktowani specjalnie tylko dlatego, że posiada uniwersytet tak jak Jackson i Harley nie mają żadnej swobody. Po drugie, nie jesteśmy popularni, Jackson i Harley są bo to uczniowie najstarszej klasy i z jakiegoś powodu dziewczyny ich lubią. I wreszcie po trzecie, jesteśmy pierwszoroczniakami, każdy czepia się pierwszoroczniaków.- zmarszczyłam brwi.
Dante wywróciłam oczami.
-Nie my, natychmiast nadano nam popularność, młodsza siostro. Jackson i Harley są popularni, my jesteśmy ich rodzeństwem co sprawia, że jesteśmy popularni. Poza tym i tak znam tutaj większość ludzi.-uśmiechnął się z wyższością. 
Taak, bo często ich odwiedzał gdy byli na drugim i trzecim roku, kiedy ja zostawałam w domu i się uczyłam. 
Fuknęłam.
-Jesteś taki głupi.- powiedziałam potrząsając głową.
Umieścił dłonie w miejsce, gdzie znajduje się jego serce.
-Ranisz, Kyah.- wydął wargę, sprawiając że Rayne się zaśmiała.
-Wy dwoje jesteście słodcy, uwielbiam waszą bliźniaczą więź.- uśmiechnęła się promiennie.
Dante uśmiechnął się do niej i mnie szturchnął.
-Nie Dante, nie jestem w nastroju.- powiedziałam rozdrażnionym tonem, mając nadzieję, że zrozumiał aluzję że nie mam ochoty na jego gierki.
Zignorował mój ton i szturchnął mnie ponownie, wyraźnie próbując mnie zdenerwować. 
-Koniec!- krzyknęłam i skoczyłam na niego, ale nie zdążyłam zbyt dużo zrobić.
Zostałam złapana w pasie będąc w powietrzu co sprawiło, że pisnęłam.
-Dwadzieścia dolarów, stary. Mówiłem, że będzie próbowałam go zaatakować pierwszego dnia.- głos mojego starszego brata wypełnił moje uszy, gdy postawił mnie z powrotem na nogach.
-Harley.- pisnęłam  i odwróciłam się, mocno go przytulając.
Harley pod wieloma względami jest jak Dante, mają takie same jaskrawoniebieskie oczy i taki sam styl, jednak zamiast czapek z daszkiem, Harley często zakłada beanies, ukrywając swoje ciemno brązowe włosy, które posiada każdy w mojej rodzinie. 
Obydwa jego bicepsy są pokryte tatuażami tak samo jak część jego klatki piersiowej i pleców. Ma ich bardzo wiele. Jest bardzo porywczy i łatwo się wkurza- bardzo łatwo.
Puściłam Harleya i dostrzegłam za nim Jacksona, którego też przytuliłam. 
-Jackson.- znowu pisnęłam.- Tak bardzo za wami tęskniłam.- wybuchnęłam sprawiając że się uśmiechnęli. 
Jackson w odróżnieniu od tamtej dwójki nie zawraca sobie głowy czapkami. Jego fetysz odzieżowy  to czarne lub białe koszulki na które zakłada gładką koszulę lub w kratkę, którą oczywiście zostawia niezapiętą, tak że widać koszulkę. 
Uznaje się, że takie ubrania noszą kujoni, ale Jackson sprawia że wygląda jak bad ass kiedy je zakłada i dopasowuje do nich jeansy oraz buty za kostkę. On też ma wiele tatuażów, które tylko powiększają jego wygląd niegrzecznego chłopca. 
Taak, moi bracia lubią swoje tatuaże, każdy z nich ma moje imię wytatuowane na przedramieniu. Ludzie zawsze pytają ich czy to imię ich dziewczyny, a oni radośnie odpowiadają:” nie, to moja młodsza siostra”. 
Lubią swój styl i jak zwykle troszczą się o swój wygląd, naprawdę typowi faceci.
Jeśli jeszcze nie zauważyliście, jestem bardzo blisko z swoimi braćmi, tak naprawdę niezwykle blisko. Nawet z Dante, chociaż chwilami bardzo mnie denerwuje.
-Widziałaś nas w zeszłym miesiącu.-Jacskon zachichotał.
Obydwoje wybrali się na narty do Włoch na cały miesiąc ze swoimi przyjaciółmi na „męskie wakacje” przed swoim ostatnim rokiem w college'u. 
-Dokładnie, w zeszłym miesiącu. To oznacza cały miesiąc tylko z Dante. Rayne była poza miastem, więc byłam dosłownie na niego skazana.- powiedziałam dramatycznie. 
Moi dwaj starci bracia prychnęli razem z Rayne i Dante, którego nie uraziło to co powiedziałam. 
-Hej, Harley.- wysoka blondynka zalotnie pomachała do mojego brata przechodząc obok z dwoma dziewczynami. 
Natychmiast przyciągnęła uwagę chłopców.
-Jak leci, Heidi.- Harley uśmiechnął się i wiercił swoimi oczami w co jak przypuszczam, było jej dupą. 
-Ew, nie rób tego.-uderzyłam go pięścią w ramię, wyciągając go z transu. 
-Czego?- powiedział przenosząc wzrok z blondynki na mnie.
-Nie rozbieraj jej wzrokiem, to okropne.- powiedziałam robiąc obrzydzoną minę.
Zaśmiał się.
-Tęskniłem za tobą siostrzyczko.-Harley zachichotał i znowu mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk, ale nagle się zatrzymał i wolno mnie odepchnął patrząc na mój strój.
To przyciągnęło uwagę Jacksona, który wcześniej nie przejmował się moimi ubraniami, ale zdecydował że teraz to zrobi.
-Co ty masz na sobie?-wysapał.
Spojrzałam w dół na siebie.
-Ubrania.- powiedziałam nerwowo chichocząc i wzruszyłam ramionami.
-Kyah.-Harley i Jackson powiedzieli w tym samym czasie.
No to ruszamy, czas na nadopiekuńczych braci.
-To tylko para spodenek i koszulka na ramiączkach. Przecież nie jestem w bieliźnie.-wzruszyłam ramionami.
-Widzę twój...-Harley potrząsnął głową i nachylił się nad moich uchem.-dekolt.- wyszeptał.
Zaśmiałam się.
-Harley, mam piersi, nie bądź tym zakłopotany. 
Rayne się zaśmiała, ale przestała gdy zauważyła miny moich braci. Nawet Dante, który dobrze mi się przyjrzał nie wyglądał na zadowolonego.
-Nie mam już 15 lat, dorastam chłopcy.- uśmiechnęłam się mając nadzieję, że to złagodzi napięcie, które rosło.
-Wciąż jesteś naszą młodszą siostrą.-przypomniał mi Jackson.
Wywróciłam oczami.
-Jak mogłabym zapomnieć.-wymamrotałam co wywołało u niego uśmiech.
Jackson jest najstarszy z naszej czwórki, ma 24 lata. Harley jest drugi, ma 23 lata. Obydwoje podróżowali po skończeniu liceum i odłożyli studiowanie do czasu  skończenia 19 i 20 lat co było 4 lata temu i czyni ich teraz uczniami ostatniej klasy.
Dante i ja mamy po 18 lat, 19 za sześć tygodni. Chociaż Dante jest ode mnie starszy o dziewięć minut to wciąż jestem najmłodsza i ten drań nie da mi o tym zapomnieć.
Co gorsze, urodził się pięć minut przed północą podczas gdy ja przyszłam na świat cztery minuty po północy, więc właściwie mamy inne daty urodzenia chociaż to tylko 9 minut różnicy.
-Zwróć uwagę na coś innego koleś, albo złamię ci szczękę.- Harley wysyczał ponad moim ramieniem, wytrącając mnie z zamyślenia.
Rzuciłam okiem w tamtą stronię i zobaczyłam chłopaka w około moim wieku, szybko zmierzającego w stronę swoich znajomych.
-Woah, na co on patrzył?- zapytałam zastanawiając się dlaczego Harley zagroził mu w taki sposób.
Rayne potrząsnęła głową najwyraźniej znając odpowiedź.
-Na ciebie.-Dante, Jackson i Harley odpowiedzieli jednocześnie.
-Na mnie?- powiedziałam zdezorientowana.-Dlaczego na mnie patrzył?-zapytałam.
Rayne westchnęła.
-Jak na kogoś kto jest tak mądry, chwilami jesteś głupia chicka.- skrzywiła się potrząsając głową.
-Obczajał cię, gapił się na twój tyłek.-przerwała by się uśmiechnąć.-Lub jak powiedziałaś do Harleya. Rozbierał cię wzrokiem.-zachichotała.
Zaczerwieniłam się.
-Wcale nie.-zaprotestowałam.
-Właśnie że tak.-Harley zacisnął pięści rzucając gniewne spojrzenie ponad moim ramieniem.
-Nawet się nie ośmielaj wdawać w bójkę, proszę Harley.- powiedziałam czując jak mój oddech przyśpiesza, stojąc obok niego.
Jackson owinął swoje ramię wokół mnie i mnie przytulił.
-Przestań się martwić, wiesz że musisz oddychać i się odprężyć. Nie denerwuj się bo inaczej tata każe wrócić ci do leków.- powiedział, a ja pokiwałam głową.
Nie ma mowy żebym wróciła do swoich leków.
Nie. ma. mowy.
-Dobrze.- powiedziałam i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Rayne, teraz ten idiota przyglądający się Kyah mi przypomniał, o kim mówiłaś że przełamiemy go na pół ze względu na Kyah?-Dante zapytał Rayne, a ja jęknęłam.
Nie dobre pytanie, wcale nie dobre.
-Um...- rzuciła na mnie okiem szukając pomocy, ale Dante stanął przed nią.
-Nie, nie rób tego mami. Nie szukaj sposobu by wywiązać się od odpowiedzi na to pytanie.- powiedział stanowczo.- Co się stało, że coś takiego powiedziałaś?- wypytywał.
Rayne odchrząknęła. 
-Um, facet jakby nakrzyczał na Kyah za wpadnięcie na niego, ale tak właściwie to on wpadł w nią specjalnie.- powiedziała szybko.
-Który facet?- zapytał natychmiast Harley.
Serio był najbardziej agresywny z moich braci, ale nie bardzo. Wszyscy byli w gorącej wodzie kąpani, nienawidzę tego, naprawdę tego nienawidzę.
Rayne wskazała na korytarz. Podążałam za jej palcem i zobaczyłam faceta który na mnie nakrzyczał, rozmawiającego z trzema innymi którzy mieli na sobie uniwersyteckie spodnie dresowe.
Zapaleni sportowcy.
-Bieber.- wysyczał Harley.
-Zaraz wrócimy, dziewczyny.- Jackson powiedział do nas, złapał Dante'go i podszedł do faceta, którego Henry nazwał Bieber.
-O mój Boże, to takie żenujące.- jęknęłam odwracając się tyłem do swoich braci i patrząc na Rayne, która przyglądała im się ponad moim ramieniem.
Proszę nie walczcie, proszę nie walczcie.
Czułam jak moje ręce zatrzymają się trząść i zmusiłam się do zwalczenia ochoty i odzyskać kontrolę nad swoimi emocjami.
-Dlaczego oni mi to robią? To takie żenujące i wiedzą że przemoc sprawia, że jestem zdenerwowana.- powiedziałam potrząsając głową, czując że się czerwienię.
-Jesteś ich młodszą siostrą, chronią- oh my dios.- Rayne zapiszczała.
Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Harleya uderzając jakiegoś faceta w twarz, to był ten który stał obok tego Biebera.
Wykrztusiłam z siebie przyciszony krzyk i pobiegłam wzdłuż korytarza. 
-Harley przestać, Jackson powiedz mu żeby przestał.- krzyknęłam w pełnoobjawowej panice.
Harley zatrzymał się gdy mnie usłyszał. 
-Przestań, o mój Boże. Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam odpychając go i patrząc na chłopca na ziemi.
-Wszystko w porządku?- zapytałam zamierzając pomóc mu się podnieść.
Dante chwycił moje ramię ciągnąc mnie w swoją stronę.
-Nie pomagaj temu kawałkowi gówna.- wysyczał piorunując wzrokiem tego Biebera i innego faceta, który stał obok.
Koleś który nie został pobity przez Harleya również miał na sobie kurtkę reprezentującą szkołę, więc zgaduję że też był zapalonym sportowcem tak jak jego kolega na ziemi.
Harley i Jackson kolegowali się ze sportowcami więc koleś tylko obserwował walkę z rozbawieniem.
Dziwak.
Odwróciłam wzrok od sportowców i spojrzałam w dół na kolesia na ziemi.
-Spójrzcie na niego, on krwawi. Musi iść do pielęgniarki.
-Nie martw się kotku, dopilnuję żeby wszystko było z nim w porządku.- powiedział Bieber posyłając mi uśmiech.
Moi bracia zacisnęli pięści- głównie Harley- słysząc jak do mnie mówił.
Zignorowałam wszystkich obecnych i pomogłam chłopakowi wstać, jego twarz była zakrwawiona i miał trochę spuchnięte prawe oko.
-Wszystko w porządku?- zapytałam rzeczywiście zaniepokojona.
Udało mu się uśmiechnąć się do mnie.
-Dobrze, może jednak nie ma patyka w swoim słodkim tyłku.- powiedział do jednego z moich braci ponad moim ramieniem.
Harley warknął odsuwając mnie- delikatnie- i znowu uderzył tego gościa który upadł na ziemię jęcząc i trzymając się za twarz.
Bieber się zaśmiał.
-Jay, poważnie człowieku, czy kiedykolwiek się nauczysz?- zakpił i znowu pomógł mu wstać na nogi.
Rayne nagle złapała moje ramię i pociągnęła do miejsca w którym stałyśmy zanim rozpoczęła się bójka. Moi bracia dołączyli do nas chwilę później.
Gdy spojrzałam przez ramię, Bieber i jego kolega zniknęli.
-Harley, dlaczego to zrobiłeś?- zmarszczyłam brwi odwracając się do niego twarzą.-Tatuś się na ciebie wkurzy za wdawanie się w bójkę.-kontynuowałam.-Wiesz że ich nienawidzę.- dodałam stając się zadyszana i czując nieznaczny ból w klatce piersiowej.
Dante stanął naprzeciwko mnie umieszczając swoją dłoń w mojej.
-Widzisz to całe zimne powietrze?- zapytał, a ja pokiwałam zamykając oczy.-Wciągnij całe to zimne powietrze, przyjemne głębokie wdechy. Wdychaj przez nos, wydychaj przez usta. Duże głębokie wdechy.- powiedział spokojnie i go naśladowałam. Brałam duże, głębokie wdechy powietrza dopóki to ciężkie uczucie, które powoli rosło w mojej klatce piersiowej, zniknęło.
Mam lęki, ataki paniki zdarzają się regularnie w moim życiu, więc umiem trochę medytacji. Moje leki  zwykły mi pomagać, ale już ich nie biorę. Moi rodzice stwierdzili że ich nie potrzebuję. Nauczyłam się medytacji od mojego starego psychiatry. Tak, miałam psychiatrę, nieważne.
Każdy nastolatek ma swoje problemy, niektórzy więcej niż inni. Prawda?
Harley potrząsnął głową gdy otworzyłam oczy.
-Ujmę to w ten sposób Kyah, powiedział o tobie coś co więcej nie powtórzy i tata nie dowie się o moim małym uderzeniu go. Na kampusie nikt na siebie nie nadaje.- uśmiechnął się.- Witaj na uniwersytecie  młodsza siostro.
Potrząsnęłam głową.
Głupi uniwersytet.
Zachichotał i pociągnął mnie w swoją stronę.
-Ale naprawdę musisz zmienić te spodenki, nie mogę walczyć z każdym jednym facetem który wypowie uwagę na temat twojego tyłka.- powiedział kręcąc głową.
-Mojego tyłka? Ten koleś powiedział coś o moim...- przerwałam zaczerwieniając się i sprawiając że moi bracia się zaśmiali.- Chodźmy, wróćmy do mieszkania.- wymamrotałam do Rayne, która pokiwała głową.
Powiedziałam swoim braciom że zadzwonię do nich później z wyjątkiem Dante, który najprawdopodobniej będzie w mieszkaniu moim i Rayne zamiast w swoim, który dzieli z facetem chodzącym na uniwersytet.
Rayne i ja zatrzymałyśmy się przed głównym biurem zanim opuściłyśmy kampus żeby zabrać nasze plany lekcji. Bardzo dobrze radzę sobie z liczbami, więc skłaniam się ku księgowości ale teraz wciąż jestem niezdecydowana, więc mniej więcej wybiorę ogólny obszar edukacji. Rayne jest jak moja mama i ma talent do sztuki i projektowania, więc skłania się ku sztuce.
-Stara, masz wiele zaawansowanych klas, szczególnie w matmie i biologii. Wątpię że będą tam z tobą jakieś pierwszoroczniaki.- powiedziała Rayne rzucając okiem na mój plan.
-Nie będzie ich tam.- pani zza biurka uśmiechnęła się do nas.
Sprawdziłam jej plakietkę z imieniem na której pisało Joan.
-Kyah jest jedynym pierwszoroczniakiem, który się na nie zapisał, twój ojciec jest z tego bardzo dumny.- uśmiechnęła się do mnie.
Zaczerwieniłam się.
-Dziękuję pani.- powiedziałam cicho.
Usłyszałam parsknięcie zza siebie. Spojrzałam ponad swoim ramieniem i zauważyłam Biebera i jego kolegę- tego któremu mój brat nie skopał tyłka aka zapalony sportowiec- uśmiechających się do mnie.
Spiorunowałam ich wzrokiem i odwróciłam się z powrotem do kobiety.
-Możecie się tutaj podpisać, dziewczęta?- wskazała na formularze przed sobą dotyczących naszych lekcji.
Rayne podpisała się pierwsza, ale kiedy się podniosła upuściła długopis na ziemię. Pochyliłam się po niego w tym samym czasie gdy zrobił to ten Bieber, znajdował się kilka centymetrów od mojej twarzy.
Zarumieniłam się powodując że na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Szybko złapałam długopis, wstałam, odwróciłam się i podpisałam formularz.
-Dziękuję panno Edwards.- Joan uśmiechnęła się do mnie promiennie. 
Rzuciła okiem ponad moim ramieniem.
-O Justin. Miałam na myśli pan Bieber, Kyah będzie na wszystkich twoich zajęciach z zaawansowanej matematyki, bądź dla niej miły gdy lekcje rozpoczną się w poniedziałek i zaoferuj jej pomocną dłoń jeśli będzie jej potrzebować.-mówiła.- Jest życzliwy dla wielu uczennic, oprowadza je.- Joan uśmiechnęła się do mnie i Rayne nieświadoma tego dlaczego jestem pewna że oprowadza te wszystkie dziewczyny po kampusie.
Znowu poczerwieniałam i nie napotkałam wzroku Justina.
-Dziękuję, ale znam ten kampus jak własną kieszeń proszę pani. Miłego dnia.- uśmiechnęłam się i odeszłam razem z Rayne.
-Hej.-krzyknął Justin.
Odwróciłam się do niego i zauważałam jak się do mnie uśmiecha.
-Do zobaczenia w klasie, kotku.- puścił mi oczko i odwrócił się do pracowniczki biura.
Dlaczego mnie tak nazywa?
-Okej, może być w pewnym sensie idiotą, ale jest seksowny.-powiedziała Rayne gdy znalazłyśmy się poza zasięgiem jego słuchu.
Potrząsnęłam głową gdy wkroczyłyśmy na parking gdzie czekało moje piękne, srebrne BMW.
Tata mi je kupił.
-Seksowny czy nie moi bracia go nienawidzą. Słyszałaś jak Harley wysyczał jego imię kiedy na niego wskazałaś?- powiedziałam do Rayne, która pokiwała głową gdy wsiadłyśmy do samochodu.
-Tak, słyszałam. Zastanawiam się dlaczego go nienawidzi, ale i tak wciąż jest seksowny.- zachichotała.
Zaśmiałam się słysząc jej chichot i wzruszyłam ramionami.
-On nie jest w moim typie.
Wywróciła oczami.
-Dlaczego? Bo nie jest jak twój tata, bezpieczny i ostrożny czy dlatego że jest dokładnie jak twoi bracia?-rozwodziła się.
-Hej, mój tata jest świetnym facetem.-obroniłam go.- I jak dokładnie jest on jak moi bracia?- zapytałam z ciekawości.
Zaśmiała się.
-Zgadzam się, twój tata jest świetnym facetem ale tylko dlatego że go podziwiasz, nie musisz umawiać się z chłopakiem który jest jak on.-zauważyła.- I no dalej, ma ten cały wygląd badboy'a i zachowanie jak cała trójka twoich braci. Dorastałaś z badboy'ami, badboy'e to twój typ chicka.
-Podaj imię jednego faceta z którym się umawiałam i który był jak mój tata. I może dorastanie z badboy'ami oznacza że jestem przyzwyczajona do przebywania w ich towarzystwie, nie że są w moim typie.
Stwierdziłam gdy wycofałam się z parkingu i zmierzyłam w kierunku naszego budynku mieszkalnego, do którego było dosłownie 7 minut i 52 sekund jeśli ruch uliczny był dobry.
-Josh Stone, duh.- zaśmiała się.
Wywróciłam oczami.
Okej, może to głupie zadawać takie pytanie biorąc pod uwagę to, że umawiałam się tylko z jednym chłopakiem.
-On nie był jak mój tata...
-Był całkowicie jak on, nie ma nic złego w twoim tacie, serio, ale no dalej dziewczyno,  jesteśmy na uni-cholera-wersytecie, zacznij trochę korzystać z życia.-Rayne przerwała by się usadowić.- I przepraszam, ale nie jesteś tylko przyzwyczajona do przebywania wśród niegrzecznych chłopców, czujesz się komfortowo w ich towarzystwie i wiesz jak sobie z nimi radzić.- powiedziała po czym wzruszyła ramionami.
Zmarszczyłam brwi. 
-Więc naprawdę sądzisz że interesuję się tylko „bezpiecznymi facetami” bo próbuję uniknąć jak to powiedziałaś „niegrzecznych chłopców”?- zapytałam.
Pokiwała głową.
-Tak, ten Justin to idealny przykład czarnego charakterku. Wiem że wiesz że jest seksowny, ale dlatego że twoi bracia go nie lubią- i fakt że zachowuje się jak oni- nawet na niego nie spojrzysz.-powiedziała stanowczo.
Westchnęłam.
-Okej, może tak robię, ale wiesz że opinia moich braci bardzo wiele dla mnie znaczy plus ten facet to palant. Słyszałaś jak krzyczał na mnie na korytarzu.- wykrzyknęłam klikając kierunkowskaz i parkując w moim miejscu parkingowym przed naszym budynkiem.
Westchnęła.
-To prawda, zachowuje się jak palant, ale jest seksowny. Klasyczny bad boy, kochanie.- zaśmiała się.
-Opierasz wszystko na wyglądzie kolesia?- zachichotałam gdy wysiadałyśmy z samochodu.
-Mniej więcej, zachowanie też zwycięża.- uśmiechnęła się kiedy zaczęłyśmy wspinać się po schodach do mieszkania, które tata wynajął nam na okres naszego pobytu na uniwersytecie.
Jest fantastyczny.
-Dobrze że wie że chłopcy są moimi braćmi. Teraz nawet na mnie nie mrugnie.- zachichotałam wchodząc do naszego mieszkania. 
Rayne wydęła wargę. 
-To prawdopodobnie prawda. Boże, nie chciałabym posiadać braci tak opiekuńczych jak chłopcy.- głośno ziewnęła.
Szturchnęłam ją.
-Masz bardzo opiekuńczego chłopaka, więc to podobne.- uśmiechnęłam się.
-Uprawiam seks z Dante, więc to nie to-
-Zamknij się. La la la la.- przerwałam jej doprowadzając ją do śmiechu.
-Musimy sprawić żebyś uprawiała seks, hermana.- uśmiechnęła się znacząco.
-Nie do cholery, nie musisz.-krzyknął Dante, drzwi zamknęły się moment po tym jak wszedł do pokoju.
Nigdy nie powinnyśmy dawać mu klucza.
-Przymknij się, ma 18 lat nie 10, po raz pierwszy uprawialiśmy seks gdy miałeś jakoś 16 lat, a ja 17.- wycelowała swój palec w niego.
Rayne jest starsza od nas o rok, jednak tylko o jakieś 7 miesięcy.
-Dlaczego to jest okej, że ty uprawiasz seks a ona nie? Jest twoją bliźniaczką co oznacza że jest w takim samym wieku jak ty.-Rayne mówiła do Dantego.
Potrząsnął głową sfrustrowany.
-Nie obchodzi mnie to Rayne, nie wywieraj na niej presji by zrobiła coś czego nie chce. I jako jej brat, niezależnie od wieku moją pracą jest chronienie jej cnoty.- Dante wzruszył ramionami.
-O mój Boże.-jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi.-Dante, nigdy więcej nie mów o mojej cnocie.- pisnęłam wysokim głosem, sprawiając że się zaśmiał.
-Jesteś dziewicą, wielkie rzeczy.-Rayne wzruszyła ramionami jakby to było niczym.
-Rayne, to fakt że mój brat wie że jestem dziewicą jest żenujący. Boże, nawet Harley i Jackson wiedzą.- westchnęłam i spiorunowałam wzrokiem Dante i Rayne.
-Nie potrzebuję, powtarzam nie potrzebuję by moi bracia myśleli o moim życiu seksualnym. Albo jego braku.- warknęłam sprawiając że obydwoje zachichotali.
-Pewnie, śmiejcie się ze mnie, dlaczego nie? Idioci.- zmarszczyłam brwi i opadłam na twarz na kanapę.
-Ten Justin Bieber był bardzo spokojny kiedy Harley do niego podszedł, nawet po groźbach za krzyczenie na ciebie.- Dante powiedział chwilę później zmieniając temat.
Podniosłam głowę i spiorunowałam go wzrokiem.
-Powiedziałam Harleyowi by nie zaczynał z nim lub z jego kolegami bójki. Będąc mężczyzną powinien trzymać język za zębami i odejść. Przemoc niczego nie rozwiązuje.- wysyczałam  wciąż gniewnie myśląc o Harleyu biorącym udział w walce.
-Dobrze się czujesz? Nie miałaś później ataku, prawda?- zapytał Dante, niepokój wypełniał jego głos.
Pokręciłam głową.
-Nie, czułam się dobrze po naszej medytacji i nie zmieniaj tematu. Przemoc nie jest odpowiedzią.- pogroziłam mu palcem.
-Tak, tak, zawsze to mówisz i zgadzam się z tobą. Jednak w rezultacie, jeśli facet źle cię potraktuje lub mówi o tobie w sposób jak ten dupek Jay, ja, Jackson lub Harley nie omieszkamy go zranić.- powiedział dumnie.
-Mój bohater.- powiedziałam sarkastycznie doprowadzając go do stłumionego śmiechu.
Odwróciłam się do Rayne.
-On, Jackson i Harley są powodem dlaczego nigdy nie będę miała poważnego chłopaka. Wiem że ostrzegali Josha by mnie nie dotykał gdy się z nim spotykałam. Cholera prawie rozebrałam się dla faceta dwa tygodnie przed zjazdem absolwentów i był przekonany, że Dante oderwałby mu chuja gdyby to ze mną zrobił.-powiedziałam.
Dante wybuchnął śmiechem.
Dupek.
-Nie wiedziałem że tak bardzo się mnie bał, ale ciszę się. Palant z niego, po tym jak go rzuciłaś flirtował z Kaylą Hughes na spotkaniu absolwentów.-zauważył Dante.
-Była szkolną dziwką, wiemy dlaczego poszedł do niej. Bo nie dostał tego ode mnie, dzięki tobie i moich dwóch innych tak zwanych braci.- wywróciłam oczami.
-Troszczymy się o ciebie siostro, wiesz o tym.- zmarszczył brwi.
Westchnęłam.
-Wiem.-przytuliłam go, a on pocałował mój policzek sprawiając że Rayne się uśmiechnęła. 
-Wiemy, wiemy. Kochasz naszą bliźniaczą więź.- powiedziałam, a ona wydała z siebie stłumiony śmiech.
-Poważnie, niektórzy bliźniacy nienawidzą być blisko, ale wy jesteście super blisko. Kocham to.- klasnęła w dłonie.
-Jestem tak blisko również z Harleyem i Jacksonem, ja i on po prostu dzieliliśmy tą samą macicę przez osiem miesięcy.- wzruszyłam ramionami.
-Prawda.- Dante się uśmiechnął.
-Tak w ogóle jaki jest twój ulubiony brat?- wtedy zapytał.
Uśmiechnęłam się udając że o tym myślę po czym pstryknęłam palcami.
-Hmmm w tym tygodniu będzie to Jackson, nie walczył ani nie mówił dzisiaj o mojej cnocie.-uśmiechnęłam się złośliwie.
-Typowe. Jestem jej kolegą z macicy i czy o mnie wspomniała? Nie!- Dante fuknął, a ja się zaśmiałam.
Machnął na mnie ręką.
-Okej, przyszedłem tutaj z ważnej przyczyny poza zobaczeniem mojej pięknej dziewczyny i głupawej siostry.-uśmiechnął się złośliwie.
-Obrażam się o to.-zaznaczyłam.
Dante znowu na mnie machnął i kontynuował mówić jakbym nic nie powiedziała.
-Dziś wieczorem jest impreza w Jed's.- uśmiechnął się.
-Jed's? Czy to klub? Bo jesteśmy niepełnoletnie.-zauważyłam.
Dante i Rayne wywrócili oczami.
-Nie, to nie jest dokładnie klub. Znajduje się w piwnicy baru i jest wystrojony jak klub z pewnego powodu. I tak mam dla was obu fałszywe dowody. Wiecie o UFC, prawda?-zapytał.
-Co to ma wspólnego z imprezą?- zapytałam z uniesioną brwią.
Dante znowu wywrócił oczami.
Myślę że denerwowałam go swoimi pytaniami.
-Impreza jest w Jed's, ale to nie jest ona typowa. Odbywają się tam też walki, skonstruowano oczywiście zamkniętą klatkę. Chodzi tylko o pieniądze, stawiasz na tego o którym myślisz że wygra.- Dante wzruszył ramionami.
Podskoczyłam z kanapy, rósł we mnie strach. Jedna osoba przychodziła mi na myśl gdy pomyślałam o bójkach.
-Czy Harley to robi, mam na myśli czy się bije?-zapytałam.
Dante odwrócił ode mnie wzrok, a ja pobiegłam i chwyciłam swój telefon już znając odpowiedź.
-Nie dzwoń do niego.-Dante westchnął, ale było już za późno. Jego numer był wybrany i był sygnał kiedy przyłożyłam swój telefon do ucha.
Odebrał po drugim sygnale.
-Cześć młodsza siostro, co jest?- Harley powiedział promiennie do telefonu.
-Walki Harley, poważnie?-krzyknęłam.
Przerwał po czym usłyszałam jak głęboko westchnął.
-Czy Dante ci powiedział?-zapytał.
-Tak, to nie ważne kto powiedział mi twój cholerny sekret. Dlaczego do cholery bierzesz udział w walkach?-krzyknęłam znowu, mój oddech stawał się głośniejszy i szybszy.
-Kiki, weź głębokie wdechy i słuchaj.
-Nie waż się mnie teraz nazywać Kiki, Harley.- wykrzyknęłam.
-Wow, jest wściekła.- usłyszałam Jacksona po drugiej stronie linii.
-Czy ten dupek też walczy?-krzyknęłam mówiąc o Jacksonie.
Usłyszałam odchrząknięcie.
-Nie, on nie. Nie ma potrzeby obrzucania wyzwiskami.-Harley wymamrotał.
-Nie mogę uwierzyć że mogłeś zrobić coś takiego. Zrujnujesz reputację tatusia jeśli zostaniesz zdemaskowany, wiesz o tym prawda? Oh i pójdziesz do więzienia, to nielegalne.-warknęłam.
Cholerny idiota. 
-Tata o tym wie, to naprawdę niegroźne, tylko dla zabawy. To wszystko jest ustawione Kyah.- Harley jęknął jakbym przysparzała go o ból głowy.
Potrząsnęłam głową.
-Tatuś wie?-krzyknęłam.
Rozdrażniona przemierzałam pokój tam i z powrotem.
-I nie ma nic przeciwko temu? Czy jestem jedyną osobą która widzi jak głupie to jest? Specjalizujesz się w prawie i bierzesz udział w walkach? Co do chuja jest z tobą nie tak?- krzyknęłam znowu.
-Przeklęła do niego.- usłyszałam jak Rayne zaparło dech ze zdziwienia.
-Wow, jest nieźle wkurzona. Powiedz jej żeby oddychała zanim dostanie ataku.-Jackson wymamrotał po drugiej stronie.
-Nigdy więcej do mnie nie dzwoń, nie rozmawiam ani z tobą ani z nim.- wysyczałam.
-Kyah, posł- rozłączyłam się, rzuciłam swój telefon na kanapę i wydałam z siebie wysoki, piskliwy krzyk kopiąc fotel.
Moje ręce się trzęsły i przygryzłam język.
Odejdź, proszę odejdź. Pomyślałam o złości która czekała by wybuchnąć.
-Walki.- powtórzyłam otrząsając się z moich myśli i przemierzając pokój. -Wie że nienawidzę przemocy. Wszyscy wiecie że nienawidzę przemocy. To dlatego nigdy mi nie powiedzieliście, prawda? To dlatego czasem gdy go odwiedzaliśmy był pobity. To wszystko było tajemnicą?-odwróciłam się do Dantego.
-Od dawna wiedziałeś że to robi, mam rację?-dodałam.
Westchnął i próbował do mnie podejść, ale się oddaliłam. 
-Odpowiedz mi.-powiedziałam czując łzy zbierające się w moich oczach.
Znosił mój wzrok, ale mogłam zobaczyć że raniło go to że byłam zasmucona.
-Tak, wiedziałem. Robi to już od jakiegoś czasu. Od roku lub coś w tym stylu.- wzruszył ramionami.
Przecisnęłam się obok Dantego i wparowałam jak burza do swojego pokoju.
-Wypierdalaj z mojego mieszkania i nie wracaj!- krzyknęłam zanim zatrzasnęłam drzwi.
Zanurkowałam na swoje łóżko i płakałam. Całkowicie nie cierpię być okłamywana. I co gorsze, nie cierpię być okłamywana przez ludzi którzy są mi najbardziej bliscy na świecie, moich braci. Poczułam ukłucie w sercu i czułam się jak gówno.
Oni prawdopodobnie myślą, że przesadzam ale wali, serio? Kto do cholery chciałby walczyć z facetem wiedząc, że może zostać zraniony, cholerny cymbał.  Leżałam na łóżku przez ponad godzinę płacząc i pociągając nosem gdy usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
-To ja.- Rayne powiedziała łagodnie.
Wstałam by otworzyć drzwi, kiedy przekręciłam klamkę usłyszałam jak ktoś inny powiedział:
-I ja też.
Gdy drzwi się otworzyły i zanim mogłam je zamknąć Harley wepchał się do mojego pokoju.
-Wyjdź. Wyjdź do cholery.-wykrzyczałam i wskazałam na drzwi.
Dante i Jackson również byli za nim.
-Wydawało mi się, że powiedziała ci żebyś wypierdalał z mojego mieszkania.-wysyczałam do Dante, wzdrygnął się na moje słowa i odwrócił wzrok nie patrząc mi w oczy.
-Wow, nigdy wcześniej nie słyszałem żebyś tak bardzo przeklinała siostrzyczko.- Jackson powiedział ze zdławionym chichotem.
Przeniosłam swój wzrok na niego.
-Czy to śmieszne? Mój brat bierze udział w walkach, a moi tak zwani inni bracia ukrywają to przede mną przez ponad rok.- krzyknęłam.
Ich trójka skrzywiła się do mnie i w duchu się uśmiechnęłam. Nawet jeśli są ode mnie starsi, nie lubią się ze mną kłócić bo jesteśmy sobie bliscy.
-Tak, to cholernie komiczne, masz rację Jackson, śmiej się. Ha ha cholerne ha.- wyrzuciłam ręcę w górę.
Miałam zamiar wykrzyczeć więcej obraz w ich kierunku kiedy Harley mnie podniósł i przerzucił mnie sobie przez ramię.
Krzyknęłam, Harley ma ponad 6 stóp wysokości więc wiszenie do góry nogami gdy mnie trzymał jest straszne. Nie, bardziej jak przerażające.
Harley klepnął moją nogę.
-Teraz siostrzyczko, położę cię na ziemię jeśli się odprężysz. Weź głębokie wdechy.- powiedział i mogłam usłyszeć rozbawienie w jego głosie.
Wierciłam się.
-Mój Boże, nie mam już 14 lat, przestań to robić za każdym razem gdy na ciebie nakrzyczę.-krzyknęłam i trzepnęłam ręką jego tyłek oraz plecy.
Zaśmiał się gdy go uderzyłam chociaż jestem pewna że to zabolało, dorastanie z trójką braci nagradza cię umiejętnością przyzwoitego ciosu pięścią.
Kiedy byłam do góry nogami, Dante i Jackson naśmiewali się ze mnie razem z Rayne. Pokazałam im swój środkowy palec i fuknęłam sprawiając że śmiali się jeszcze bardziej.
Minuty mijały, a Harley wciąż miał mnie przerzuconą przez ramię jak szmacianą lalkę.
Westchnęłam.
-Harley, dostaję zawrotów głowy.- powiedziałam łagodnie, czując się oszołomiona.
-Wreszcie.- zachichotał i położył mnie na łóżku gdzie leżałam dopóki nie przeszły mi zawroty głowy. 
-Nienawidzę waszej trójki.- wymamrotałam leżąc na łóżku.
-Wszyscy wiemy że to nieprawda.- zaśmiał się Jackson.
Podciągnęłam się do pozycji siedzącej.
-Cóż, z pewnością nie mam ulubionego brata.- wymamrotałam.
-Myślałam że powiedziałaś że w tym tygodniu jest nim Jackson?- powiedział Dante, a Jackson się uśmiechnął.
-Już nie.- wymamrotałam i spojrzałam w dół na swoje dłonie.
Rayne podeszła i usiadła obok mnie.
-Wiedziałem że tak zareagujesz jeśli ci powiem.- powiedział Harley podchodząc i siadając na podłodze przede mną.-Nie odnoszę obrażeń, wiesz że bez przerwy trenuję na siłowni, to opłaca się gdy walczę. Byłem zestresowany do maksimum swoimi egzaminami i po tym całym gównie z Lisą, myślę że to jest takie od stresujące.- wzruszył ramionami.
Skrzywiłam się na wspomnienie tej suki z jego byłej, która zdradziła go z jego byłym współlokatorem/ przyjacielem.
-Dodatkowo dostaję za to ciężkie pieniądze.
-Nie potrzebujesz pieniędzy, tatuś je ma.- przerwałam mu.
Harley uśmiechnął się do mnie lekko.
-Tata od jakiegoś czasu mnie nie wspiera Kyah, Jacksona też nie. Jesteśmy mężczyznami Kyah, zajęliśmy się sobą. Dlatego Jackson pracuje na pół etatu w lokalnym warsztacie samochodowym, a ja walczę gdy nie mamy lekcji.- wyjaśnił.
-Kiedy przestał za was płacić?- zapytałam.
Harley wzruszył ramionami.
-Po pierwszym roku.- odpowiedział patrząc na Jacksona, który pokiwał głową.
Wpatrywałam się w niego.
-Czy mnie też odetnie?- zapytałam brzmiąc jak mały rozpieszczony bachor.
Moi bracia zaśmiali się i pokręcili głowami.
-Córeczka tatusia odcięta? Wątpię w to. Może kazać ci znaleźć pracę co i tak byś zrobiła, ale cię nie odetnie. Nas też dokładnie nie odciął, kupił nam mieszkania i auta. My tylko płacimy za jedzenie, rachunki i gaz który przychodzi z nimi. Utrzymujemy się teraz Kiki, tata jednak zapewnił nam świetny start.- Jackson odpowiedział.
Reszta chłopców pokiwała głową na znak zgody. Mój tata jest dla nas bardzo dobry więc nie mogłam się z tym nie zgodzić.
-I tak nie podoba mi się że walczysz, to jest zbyt brutalne.- zmarszczyłam brwi.
Harley się uśmiechnął.
-Martwisz się o mnie?- zapytał.
Rzuciłam mu znaczące spojrzenie.
-Czy musisz w ogóle zadać to pytanie? Wiesz że wpadam w panikę tylko o tym myśląc.- wymamrotałam sprawiając że się uśmiechnął.
Wstał i podniósł mnie z łóżka przytulając mnie.
-Też cię kocham siostrzyczko.- wymamrotał doprowadzając mnie do uśmiechu.
Kiedy mnie położył Dante przeprosił za utrzymywanie tego że Harley walczy w tajemnicy przede mną i to samo zrobił Jackson. Przytuliłam ich obydwóch.
Zwróciłam swoją uwagę na Dante.
-Dlaczego zaprosiłeś mnie do Jed's widząc że tak zareaguję?- zapytałam.
Harley wybuchnął gniewem i mocno szturchnął Dante sprawiając że się zatoczył.
-Zaprosiłeś ją do Jed's by obserwowała pieprzoną walkę w jej stanie?-wysyczał.
Harley uważa moje ataki paniki jako stan, usłyszał jak mój psychoanalityk omawiał to ze mną pewnego dnia i usłyszał termin „stan” użyty w rozmowie. Nie ma tylko pojęcia jak daleko mój „stan” zachodzi lub jaki dokładnie mój „stan” jest. Nikt z mojej rodziny nie wie.
Dzięki Bogu za poufność między lekarzem a pacjentem.
Dante wzruszył ramionami i się wyprostował.
-Tak, musi spróbować przezwyciężyć ten strach i oboje dobrze o tym wiecie.-odpowiedział stanowczo patrząc na moich braci.
Harley chrząknął.
-To nie jest coś co może przezwyciężyć i o tym wiesz.- powiedział do Dantego.
-Nie idziesz tam Kyah, to w pewnym sensie poważne.- Jackson powiedział do mnie ignorując kłótnię Harleya i Dantego.
Zmrużyłam oczy.
-Idę czy to ci się podoba czy nie. Nie jestem już małą dziewczynką Jackson.-zaznaczyłam.
Harley jęknął tak samo jak Jackson wiedząc, że toczą przegraną bitwę.
-Dziś wieczorem nie walczę, więc zostaniesz ze mną.- stwierdził Harley.
Pokręciłam głową.
-Jestem teraz na uniwersytecie, nie potrzebuję żebyś się mną zajmował. Jest już wystarczająco źle że cały czas jestem z Dante.
-Hej.- Dante klasnął swoimi dłońmi na biodrach sprawiając że Rayne zaśmiała się z jego kobiecej postawy.
Machnęłam na niego.
-Nie będę traktowana jak dziecko przez żadnego z was, szczególnie przez was dwóch.- wskazałam na Jacksona i Harleya.
Musiałam ich wyróżnić bo byli starsi.
Jackson burknął wyraźnie niezadowolony ale pokiwał na „okej” do Harleya.
-Dobra, możesz chillować tam z Rayne i Dante, ale nie zapominaj siostrzyczko że znamy wszystkich ludzi stąd, więc jeśli będziesz ryzykować lub coś przeskrobiesz, będziemy o tym wiedzieć.- zaznaczył Harley.
Wywróciłam oczami.
-Jeśli będę rozmawiać z facetem nie ważcie się mnie zawstydzać, żaden z was!- ostrzegłam.
-Zależy kim będzie ten facet.-Harley odparł i opuścił pokój z uśmiechem na twarzy. Za nim ruszyli Jackson i Dante, który pocałował Rayne zanim wyszedł.
-Możesz w to uwierzyć?- powiedziałam do Rayne, gdy moje drzwi się zamknęły.
Pokręciła głową.
-Nie mogę uwierzyć, zupełnie przeklęłaś Harleya, Jacksona i Dante. Nie robiłaś tego od dłuższego czasu.- zachichotała.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie lubię tego robić, ale branie udziału w walkach? To jest po prostu głupie.- pokręciłam głową.
Pokiwała głową na znak zgody i wtedy otworzyła szerzej oczy.
-O, o,o.-klasnęła w dłonie.
-Co?- zapytałam zastanawiając się dlaczego wydała z siebie takie odgłosy.
-Wiem jak możemy się odpłacić twoim braciom za okłamanie cię.- uśmiechnęła się złośliwie.
Podniosłam brew.
-Jak?- zapytałam czując się trochę sceptycznie.
-Krótka sukienka, wysokie szpilki, trochę makijażu i viola. Nie będą mogli cieszyć się nocą musząc obserwować każdego faceta, który do ciebie podejdzie.- zapiszczała i klasnęła w dłonie.
Klepnęła mój tyłek i się uśmiechnęła.
-Chodźmy wybrać sukienkę, mami.


________________________

Cześć, biorę się za kolejne tłumaczenie. Tylko że sama nie dam sobie rady. Potrzebuję kogoś kto mógłby mi pomóc i zna dobrze angielski. Jeśli ktoś jest chętny to piszcie do mnie na twitterze @vansonbiebur.

przepraszam za błędy x

*Rayne często używa hiszpańskich słów, ale są one proste. Myślę że nie będą Wam sprawiać problemów. 

36 komentarzy:

  1. O.MÓJ.BOŻE.

    UBÓSTWIAM TO! DŁUGIE ROZDZIAŁY >> TO JEST TO ❤

    czekam na więcej! xo
    @CriminalDag.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, chcę więcej! *_* Już ubóstwiam tego bloga! *_* Kocham cię, mała! <3 Tłumacz, tłumacz, my czekamy. : ))) zapraszam do mnie na http://makemeyourshawty.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne :) Ciekawe, wciągające, a rozdziały jakie długie :o
    Zazdroszczę Kyah braci, czekam na więcej!
    @smileedems

    OdpowiedzUsuń
  4. casuifbeufgbedufbrgu kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hshejqowbqqskqjqg już to uwielbiam. *____________________*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej to jest naprawdę fajne nie spodziewałam się !! Chcę więcej !!! < 33

    OdpowiedzUsuń
  7. Juz to kocham : 33 - @stratfordslaugh

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest tak fajne jak Danger, Bronx, SA czy don't talk to strangers (nie wiem czy to ostatnie dobrze napisałam jeśli nie to sorry za pomyłkę) Bosze już nie mogę się doczekać następnego i tego jak to się wszystko rozwinie OMG kocham to i cb/was za to że tłumaczysz/cie (nie wiem ile osób to tł chyba że ty sama)

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniałe
    czekam na następny ;)
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  10. Bieber prawdopodobnie tez walczy, prawda? X
    dobra. Mozesz mnie informowac na TT? -->@GrandMcBer

    OdpowiedzUsuń
  11. Jprdl. Zajebiste *.*
    Chce już następny rozdział <333
    Ciekawe jak jej bracie zareagują na to ubranie ?
    Pewnie Bieber będzie walczył ;p ;)

    Zapraszam również do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. o boże ;o
    Świetne! To jest aioejfosijfsorigtjr
    Jesteś niesamowita że tłumaczysz, wielkie dzieki!
    Kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG ! ŚWIETNE ! <3 DZIĘKUJĘ ŻE ZACZĘŁAŚ TO TŁUMACZYC *.* CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  14. O MATKO, ŚWIETNE OPOWIADANIE O.O
    gybdfhsdnghuf *.*
    MOŻESZ MNIE INFORMOWAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁACH ? @TruskawkaaxD

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, to jest cudowne opowiadanie. Pierwszy rozdział jest zachęcający! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie się zapowiada. <33 i do tego te długie rozdziały. *_*

    OdpowiedzUsuń
  17. Boooskie Dzieeeki ze tlumaczysz , mogła byś mnie informować o nn na twitterze @naaatalkaxxd ?:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tłumaczenie jest genilane *o* nie moge sie doczekac nastepnego <3 a jej bracia sa tacy slodcy Awww

    OdpowiedzUsuń
  19. Detka_BieberPl11 lipca 2013 00:11

    jeju to jest piękne proszę dodaj następny to jest takie inne ta wież miedzy nimi masakra

    OdpowiedzUsuń
  20. Woow *o* Informuj, proszę :) @xxSWAGLANDxx

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg to jest zajekurwabiste.! Kocham juz to tlumaczenie:D Czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Omg, kocham to. Te rozdziały są tak zajebiście długie! *.*
    I Ten hiszpański też fajny.To opowiadanie jest takie inne, tajkie asdggfkajkfgsfkghshfgfgkskg.
    NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO! xoxoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  23. O.O boże to jest świetne!!!!
    Mam takie pytanie. Mogła byś pod rozdziałami pisać kiedy mniej- więcej będzie następny?
    Czekam na next dffxcfvhjhutf *.*

    OdpowiedzUsuń
  24. Jaki długi :o
    Czekam na nn :33

    OdpowiedzUsuń
  25. FAJNE, CZEKAM NA NN.

    OdpowiedzUsuń
  26. Omg. zajebiste . kocham to i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. O Boże juz to kocham

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziewczyna siada na ławce i uśmiecha się do siebie. Wyciąga kawałek papieru i już prawie zużyty ołówek. Przekreśla nazwisko Sprencs i wkłada papierek do kieszeni. Wyciąga paczkę papierosów, bierze jednego do ręki, wkłada do ust. Wyciąga zapalniczkę, podpala fajkę i rozkoszuje się miętowym smakiem.
    Wydmuchuje idealne kółeczko z dymu i uśmiecha się szeroko. Wyrzuca przed siebie niedopalonego papierosa i wstaje z ławki. Zaciska ręce w pięści i idzie...

    ... idzie w świat.

    Jeśli zainteresował Cię ten fragment, zapraszam do siebie :
    http://third-timee.blogspot.com/

    oraz...

    Czujecie, że nie możecie się wydostać z klatki nadopiekuńczych rodziców,
    chociaż macie już 22 lata ?
    Pomyślcie jak ja się czułam - "zakuta" w zamku, ciągle samotna...
    Mówicie "To wolny kraj" - niby tak, ale tym krajem rządzą moi rodzice.
    Tak, nie pytajcie - od razu odpowiem - jestem księżniczką.
    Tak - tą Savannah McCalister, która wcale nie jest z tego zadowolona.
    Znów pytacie - Dlaczego mówisz takim, a nie tonem prawdziwej księżniczki ?
    - Bo ja nie czuję się księżniczką. Potrzebuję kogoś, kto mi to uświadomi.

    Jak ułoży się życie księżniczki ? Znajdzie swoją miłość ?
    Dowiesz się czytając bloga http://do-not-say-anything.blogspot.com/.

    ZAPRASZAM !!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Wowow nie powiem inny, ciekawy i dłuuugi :) interesujący, świetny! Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  30. jejuu, ale długi rozdział! :D już kocham tego bloooga:)) x / @huorov

    OdpowiedzUsuń
  31. super się zapowada xx

    @SylviaS_99

    OdpowiedzUsuń
  32. jejku fajne ;D
    dopiero zaczynam to czytać ale jest to świetne *-*
    i te dłuuuuugie rozdziały :D

    super tłumaczenie ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. Czy tylko mnie Kyah wkurza? Niby ma te 18 lat a zachowuje sie jak dwulatka. Wścieka sie na cały świat bo jej brat robi coś czego ona nie lub... Moim zdaniem powinna sie ogarnąć bo nie jest pępkiem świata....-.- Ale to moje zdanie. Co do tłumaczenia to jest świetne i podziwiam tłumaczkę :-D

    OdpowiedzUsuń