niedziela, 5 października 2014

27 part 2

Zanim mężczyzna zdołał odpowiedzieć, mój telefon zaczął wibrować. Jeden z nich uśmiechnął się szeroko.
-No dalej odbierz.-
Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i odebrałam go nawet nie patrząc kto dzwoni.
-Kyah?-rozbrzmiał głos Justin'a.-Gdzie ty do cholery jesteś?-zapytał, brzmiał na wkurzonego.-Twoi bracia, dziewczyny i ja wszędzie cię szukamy.-
Usłyszałam krzyki moich braci, że skopią mi tyłek za przestraszenie ich, ale zignorowałam to.
-Nie jestem już na imprezie.-pociągnęłam trochę nosem.
-Kochanie.-powiedział Justin łagodnie.-Płaczesz? Gdzie jesteś? Powiedź mi!-domagał się.
-Jestem w samochodzie z czterema dup-kolesiami.-syknęłam kiedy głupek po mojej prawej złapał moje ramię. Sekundę później poczułam jak mężczyzna po mojej lewej złapał mnie za ramię i wąchał moje włosy.-Odejdź ode mnie.-warknęłam, ale on dalej głaskał mnie po ramieniu.
-Gdzie jesteś?-krzyknął Justin.-Kim oni są? Gdzie ty do chuja jesteś?-
Już miałam wyjaśnić co się dzieję, ale szef siedzący z przodu sięgnął i zabrał mi telefon.
-Wprowadzę go w to co ma się stać.-uśmiechnął się do mnie.
Przyjrzałam mu się. Był opalonym trzydziestoparoletnim mężczyzną o czarnych włosach, białych zębach i ładnym uśmiechu. Gdyby nie był przestępcą to stwierdziłabym, że jest słodki, ale tak szczerze to teraz jego uśmiech trochę mnie przerażał.
-Więc to zrób, bucko*.-uśmiechnęłam się sztucznie a on się zaśmiał kręcąc głową i przystawił telefon do ucha.
-Halo.-powiedział, a Justin zażądał dowiedzenia się z kim rozmawia.
-Tony Harp.-
Słyszałam krzyki Justin'a i śmiech mężczyzny.-Nie ma potrzeby żebyś mi groził chłopcze, jestem po rozmowie z twoją siostrą. Przepraszam dziewczyną.-poprawił się.
-Parę rozmów.-burknęłam na co samochód zachichotał.
-Posłuchaj chłopcze, jestem biznesmenem i twoja dziewczyna przekonała nas, że może spłacić dług jednego ze swoich przyjaciół.-
Taki przyjaciel który wykorzystał mnie i oszukał.
-Dwadzieścia kawałków.-
-Powiedziała mi, że jej tatuś mógłby dać pieniądze, ale to nie byłyby tak zabawne. Jestem jednak zainteresowany tym turniejem w klatce, w Jed's. Jesteś tym, który bierze w tym udział prawda?-
Siedziałam cicho, kiedy mężczyzna rozmawiał z Justin'em przez telefon.
-Teraz to brzmi jak interesująca oferta, synu.-koleś uśmiechnął się.
Oferta? Jaka do cholery oferta.
-Gotowe, będzie oddana bez jakikolwiek uszkodzeń, taka jak była kiedy zabraliśmy ją 5 minut temu. Do zobaczenia wkrótce, chłopcze.-powiedział mężczyzna po czym rozłączył się i rzucił mi telefon.
-O co do cholery chodziło? Jaką ofertę złożył ci Justin?-rzuciłam na co uśmiechnął się do mnie.
-Obiecał mi moje pieniądze, ale w dużo zabawniejszy sposób i może podwoić te 20 tysięcy.-uśmiechnął się i przejechał dłonią po włosach co nadało mu gorący wygląd.
Co to na Boga znaczy, że może podwoić pieniądze?
Umierałam stojąc i czekając te 5 minut, pragnąc tylko wyjść jak najszybciej z tego samochodu. W końcu samochód zatrzymał się i drzwi otworzyły się  i wreszcie wyszłam z samochodu.-Do zobaczenia wkrótce, Kotku.-dziwak który siedział obok mnie uśmiechnął się.
-Pierdol się.-powiedziałam, kiedy wychodziłam z  samochodu.
Śmiali się dopóki drzwi się nie zamknęli i odjechali. Dopiero gdy samochód zniknął z pola widzenia usiadłam na chodniku, na środku ścieżki. Moje nogi chwiały się niebezpiecznie i nadal próbowałam ogarnąć to co się przed chwilą stało.
-Kyah!-
-Znalazłam ją! Mami, wszystko w porządku?-powiedział głos Rayne, głośno i wyraźnie kiedy spadła obok i przytuliła mnie mocno.
W ciągu kilku sekund zostałam podniesiona i ciasno przytulona. Przez myślałam, że moge przestać oddychać.
-Zranili cię? Zabije tych skurwieli.-wrzasnął Harley.
Poczułam pocałunek na tyle głowy.
-Jezu Chryste, moje serce bije.-powiedział Dante i przytulił mnie od tyłu.
-Kochanie co się do cholery stało? Jak znalazłaś się w tym samochodzie z tymi facetami?-powiedział Justin kiedy miał mnie na wyciągnięcie ręki.
Westchnęłam i opowiedziałam im co się dokładnie wydarzyło i jak zostałam wciągnięta do tej sytuacji.
-Lana? Ta laska która wisiała na Jake'u wcześniej? Jest siostrą Jeff'a i oni zaplanowali do wszystko?-powiedział Justin przez zaciśnięte zęby.
Kiwnęłam głową.-Jeff zawsze chce was jakoś zranić i uznał, że najlepiej zrobić to przeze mnie. Myślę, że oczekiwał że tamci mężczyźni skrzywdzą mnie albo coś.-wzruszyłam ramionami.
Martwy. On jest kurwa martwy.-splunął Jackson.
Westchnęłam i pociągnęłam go do reszty braci i od razu mnie przytulił.-Jesteś zrelaksowana?-szepnął Dante.
Skinęłam głową.-Wariowałam trochę, ale zachowałam spokój na tyle na ile było to możliwe, ale Dante byłam przerażona.-pociągnęłam nosem i złapałam się niego.
-Jesteś już bezpieczna, poradzimy sobie z tym.-zapewnił mnie.
Odsunęłam się i przetarłam zewnętrzną stroną dłoni oczy.-Jak dokładnie chcecie się tym zająć? Jestem jedną z tych, którzy zostali oszukani na dwadzieścia tysięcy dolarów od pieprzonych handlarzy narkotyków czy kogoś podobnego. -powiedziałam to po czym odwróciłam się i poszłam w kierunku mojego mieszkania.
Tak, zachowałam się jak dziecko, ale czasami można.
-Zatrzymaj się.-powiedział Justin, kiedy skoczył przede mnie żeby mnie zatrzymać.-Dotknęli cię?-zapytał mnie z czerwoną twarzą co mówiło mi, że był wkurzony.
Westchnęłam.-Jeden facet dotknął i potarł moją rękę i ramię dużo razy bo siedziałam obok niego i mówił nie miłe rzeczy do mnie.-wzruszyłam ramionami.
Justin mruknął przekleństwa i pociągnął mnie do uścisku.-Mam zamiar to naprawić.-powiedział.
Pociągnęłam nosem, a następnie uniosłam brwi i odsunęłam się.-Ich szef powiedział, że złożyłeś im mu ofertę. Jaką ofertę?-zapytałam.
Justin potarł szyję i spojrzał za mnie.-Nie, nie rób tego ,nie szukaj niczego żeby zmienić temat.-powiedziałam i położyłam dłonie na jego policzkach, przez co spojrzał na mnie.-Co powiedziałeś do jakkolwiek on miał na imię.-
-Tony Harp.-powiedział Harley, zza nas.
Spojrzałam przez ramię.-Znasz go?-zapytałam.
Pokręcił głową.-Wiem tylko to że jest jednym z najbardziej brutalnych 'gości biznesu' z Vegas, jeździ wszędzie gdzie potrzebne, żeby zebrać swoje pieniądze, słyszałem też że jest panem narkotyków.-wyjaśnił.
Cudownie, kurwa zajebiście. Zamierzam być zamordowana i wrzucona do rzeki podczas gdy jeden z dilerów powie, że to czas na sen z rybkami.
-Boże, on mnie zabije?-
Rayne roześmiała się przez co Dante warknął na nią.-No co? To zabrzmiało jak z jakiegoś złego filmu. To było zabawne. I nikt cię nie zabije, ja pierwsza zabije ich.-Rayne zasalutowała i czknęła przez co się uśmiechnęłam.
Była trochę podpita. Podeszłam do niej i owinęłam rękę wokół niej a następnie zrobiłam to samo z Bailą i Anną, która była dziwnie cicha, ale chyba dlatego, że na wpół spała.-Dziewczyny następnym razem zero wódki, bo idziecie spać.-zażartowałam.
-Opowiedz mi o tym.-powiedział Jackson i podszedł do nas, żeby pomóc Baili.
Harley zrobił to samo z Anną, więc odwróciłam się do Justin'a.-Mów, jaką dałeś ofertę Tonemu.-powiedziałam stanowczo.
Westchnął.-Był zainteresowany turniejem więc powiedziałem mu że wygram walki i dam mu dwadzieścia kawałków, które dostaje zwycięzca. Mógł podwoić te pieniądze jeśliby postawił na mnie i wszyscy moglibyśmy oglądać jak skopie Jeff'owi tyłek. Tonemu to nie przeszkadza bo oszukał go na jego pieniądzach i ty też nie powinnaś mieć nic przeciwko temu przez to wszystko co ci zrobił.-powiedział z zaciśniętymi pięściami.
Zarzuciłam ręce wokół niego.-Naprawdę powiedziałeś mu, że to zrobisz, więc nie będę musiała mu płacić?-zapytałam.
Spojrzał na mnie jakbym miała z dziesięć głów.- Oczywiście, Jezus Kyah, zrobię dla ciebie wszystko. Do cholery kobieto kocham cię powinnaś to do teraz wiedzieć.-powiedział a następnie zakrył swoimi ustami moje.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek i przyciągnęłam go mocniej do siebie.-Wiem, że mnie kochasz, ale myślę, że zakocham się w tobie jeszcze bardziej,jeśli jest to możliwe.-mruknęłam.
Justin zaśmiał się, gdy wszyscy moi bracia zaczęli wydawać odgłosy krztuszenia się i przeklinać w nasza stronę.
-Chodźmy do domu, myślę, że mieliśmy wystarczająco dużo picia i dramatów jak na jedną noc.-powiedział Harley.
Amen.
-Zgoda.-wszyscy powiedzieli głośno.
-Jesteście podekscytowani na wyjazd na mecz w piątek?-zapytałam kiedy przeszliśmy przez ulicę.
-Tak.-krzyknął Dante.-Kurwa nie mogę się doczekać, najlepszy prezent urodzinowy. Lakers kochanie, kurwa tak.-
Śmiałam się a Justin położył rękę na moim ramieniu.-To będzie wspaniały weekend.-powiedział i pocałował mnie w głowę.
-Mam przeczucie, że będzie jeszcze lepiej.-uśmiechnęłam się.
Spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami przez co dałam mu niewinny uśmiech.-Co chcesz przez to powiedzieć, Kotku?-zapytał z uśmiechem.
Przytuliłam się do niego. To naprawdę dobrze brzmi gdy mnie tak nazywa, ale kiedy ktoś inny to robi, brzmi to co najmniej strasznie. Zdałam sobie sprawę, że nie odpowiedziałam na pytanie Justin'a, więc spojrzałam na niego.-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-powiedziałam z poważną miną.
Wybuchnął śmiechem i pokręcił głową, ale nic więcej nie powiedział.

***
Piątek

Puk, Puk, Puk...

-Kurwa co to?-chrząknął Justin kiedy usiadł na łóżku i przetarł oczy.
Nie spałam już od dwudziestu minut i leżałam w łóżku. Siostra Justin'a napisała do mnie, że są już w drodze do mieszkania Justin'a więc powiedziałam jej, że kiedy już tu będą niech głośno walą w drzwi.
Ziewnęłam fałszywie.-Kochanie, idź zobacz kto to jest. Harley został na noc u Anny  więc nie może otworzyć.-powiedziałam wypychając go z łóżka.
-Dlaczego ty nie możesz otworzyć.-warknął na co niewinnie się uśmiechnęłam.
-Okej, ale mam na sobie gorącą bieliznę i jeśli to jakiś facet..- -Punkt dla ciebie, zostań tu.-uciął na co się uśmiechnęłam.
Puk, Puk, Puk..
-Kurwa, wstrzymaj się, już idę.-krzyknął Justin i wyszedł z pokoju.-Kto kurwa o  tak wczesnej porze w piątkowy poranek wali do moich drzwi.-usłyszałam donośny trzask i zachichotałam.
-Oh, co do diabła-mama?-zabrzmiał głos Justin'a w szoku.
-Wychowałam cię lepiej Justin, nie pozwól mi usłyszeć jeszcze raz takiego języka i nie obchodzi mnie ile masz lat.-zabrzmiał głos Pattie i znów zachichotałam.
-Co wy tu robicie? Tato? Jazzy? Jaxon? Co się dzieję? Cholera chodzicie tu.-słyszałam krzyki Justin'a i śmiechy całej rodziny.
Wystawiłam głowę z łózka i zobaczyłam Justin'a przytulającego brata i siostrę przez co uśmiechnęłam się i położyłam głowę na poduszkę.
-Ew, puść jesteś w samych bokserkach. Obrzydliwe.-krzyknęła Jazzy i uderzyła Justin'a przez zaczął się śmiać.
-Jak wy się tu znaleźliście? Jestem strasznie zmieszany.-
Drzwi zamknęły się wskazując, że wszyscy są już w środku.-Kyah, zorganizowała to dla ciebie jako niespodziankę.-mruknął Jaxon po czym powiedział.-Niespodzianka.-
-Naprawdę?-zapytał Justin przez co uzyskał chór 'tak'
-Kotku, przynieść tu swój ładny tyłek.-krzyknął Justin na co zachichotałam.
-Oh mamo, to b-była pomyłka.-poprawił się Justin na co znowu zachichotałam.

O tak zapowiada się zabawny tydzień.

_______
Przepraszamy za takie opóźnienie, ale ja miałam szlaban a później byłam w szpitalu a Gabi nie ma internetu. Wczoraj też miał pojawić się rozdział, ale usunął mi się i musiałam go od nowa tłumaczyć.
@Solo_Anima

PS. nie sprawdzałam go więc są błędy.


34 komentarze:

  1. świetny ; )
    czekam na kolejny ; )
    ps. mam nadzieje, ze bedzie szybciej niz ten hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki cudowny, szczególnie końcówka ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział
    ❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. kcbdn\shbs\hkjbc\szxkhc *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, już myślałam, że jej nie wypuszczą! Mam nadzieję, że Justin wygra te wszystkie walki. Co do niespodzianki dla niego... Aww! To takie kochane <3


    http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. awww jaka słodka końcówka ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział.
    Najlepsza była końcówka xD
    Dobrze że Kyah nic nie zrobili.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  9. Zarąbisty kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne<3 do następnego
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  11. Boziu *,* Koncówka najnajnajnajllllleeeeeepppppsssssszzzzzaaaaa!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Geniuszowskie xD-o.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku jaki super kocham to jak tłumaczycie :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Końcówka najlepsza<3 Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny, chociaz juz myslalam ze sie nie pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny !! Czekam.na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. jesteś mega tłumaczką <3 czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak długo na niego czekałam i nareszcie jest! Świetny! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji z tym porwaniem ;)
    Nareszcie doczekałam się tego momentu, kiedy rodzinka przyjedzie do Justina :)
    Mam nadzieje, że tym razem rozdział pojawi się szybciej ;) Z niecierpliwością czekam na następny :) xx \@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  19. wspaniały rozdział!
    szkoda ze tak długo wyczekiwany ;/
    mam nadzieję, że teraz nie będziemy czekać az tak długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiem, że mało kto lubi spam, ale proszę - przeczytaj mój komentarz do końca! Możesz go w razie konieczności potem usunąć, ale naprawdę błagam - przeczytaj.. :) Kocham pisać, to moje życiowe hobby i naprawdę zależy mi na moich czytelnikach, którzy są ze mną od początku. Dla nich stworzyłam opowiadanie, które może i ciebie zainteresuje. Pod linkiem, który zaraz podam znajdują się dwie części, obie znajdziesz w zakładce rozdziały. :) Byłabym wdzięczna, gdybyś przeczytała chociaż prolog, a dopiero potem zadecydowała czy będziesz czytać czy nie. Losy Kate i Justina nie są plastikowe, monotonne, a już na pewno nie podawane jako "odgrzewany kotlet". To życiowa historia, dzięki której doceniamy własne życie. Zapraszam do naszego świata, świata pełnego bólu, rozczarowania i problemów. Jesteś gotowa wybrać się z nami w podróż?
    "To nasz świat, do którego nikt nie miał wstępu. I owego wstępu mieć nie będzie. Tak długo jak gwiazdy będą świecić." http://you-part-of-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Super! Czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  22. GEEENIALNE!!! <3
    Kiedy next??????

    OdpowiedzUsuń
  23. <3 dobrze że Kyah wróciła :>

    OdpowiedzUsuń
  24. Super!!!!
    Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  25. Długo cię już niema czy pozucasz enten blogga albo kończysz jeśli tak to chociaż napisz jeszcze 5 rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy nowy????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  27. chce jeszcze ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. O boże no to będzie zycze dużo czasu ;)

    OdpowiedzUsuń